1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bałkany Zachodnie: Niebezpieczna mowa nienawiści

26 lutego 2017

Przemoc wobec mniejszości rozpoczyna się od języka. Od obelg i mowy nienawiści. To tylko krok do przemocy fizycznej - ostrzegają eksperci.

https://p.dw.com/p/2YGHG
Kroaten stimmen in Referendum für Verbot der Homo-Ehe
Chorwacja opowiada się w referendum w 2013 za zakazem związków małżeńskich dla homoseksualistów Zdjęcie: STR/AFP/Getty Images

Dla większości kibiców chorwackiego czempiona Dinamo Zagrzeb były szef klubu Zdravko Mamić to optymalny obiekt nienawiści. Nienawidzą go szczególnie kibice grupy „Bad Blue Boys”. Zarzucają mu "przywłaszczenie" tego klubu o bogatej tradycji, oficjalnie instytucji pożytku publicznego i zarządzanie nim niczym rodzinnym przedsiębiorstwem oraz wykorzystywanie go do zarabiania pieniędzy do własnej kieszeni. Ich nienawiść i gniew obrazują liczne graffiti: „Mamić, ty małpo!”, „Mamić, pedale!” albo „Mamić, Cyganie!”. Na tym jednak nie koniec. Na murach wypisują też „Mamić, ty Serbie!“.

Powrót do rzeczywistości

Mowa nienawiści nie jest niczym nowym – mówi Cvijeta Senta, działaczka Centrum Badań nad Pokojem w Zagrzebiu: seksistowskie, rasistowskie lub nacjonalistyczne obelgi od dawna już są na porządku dziennym tego najmłodszego kraju UE. Wcześniej padały jednak raczej w sferze prywatnej. teraz przeniosły się w przestrzeń publiczną.

–  To, co w ostatnich latach stało się z językiem w przestrzeni publicznej, jest nowością – mówi Senta. Pewna bariera została przełamana. – Dzisiaj przeciwnicy polityczni i inaczej myślący konfrontowani są z nieskrępowaną, podżegającą i kompromitującą mową – zauważa Senta. I to staje się normalne.

Rassistischer Missbrauch gegen Mittelfeldspieler Everton Luiz
Brazylijczyk Everton Luiz po meczu, na którym przez 90 minut znosił rasistowskie obelgiZdjęcie: Getty Images/AFP/STR

Nie tylko futbol

Mowa nienawiści nie ogranicza się jedynie do Chorwacji. Na całych Bałkanach Zachodnich już i tak mocno dyskryminujący język przenika życie publiczne. Tak jak podczas meczu belgradzkich rywali – drużyn Partizan i Rad, kiedy to ciemnoskóry Brazylijczyk Everton Luiz był słownie znieważany. Kibice Rada przez 90 minut naśladowali małpie odgłosy i prezentowali rasistowskie plakaty. Po meczu, schodząc z boiska, 28-letni piłkarz nie krył łez. Obelgi nie zaskoczyły jednak nikogo. – To powrót do rzeczywistości serbskiego futbolu – komentował sfrustrowany trener Partizana Marko Nikolić.

Zjawisko to nie ogranicza się do piłki nożnej. Obelgi posypały się niedawno na zdobywcę Oscara Jamie‘go Foxxa, który w chorwackim Dubrowniku kręcił na planie filmowym nowego „Robin Hooda”. Dwóch mężczyzn znieważyło go podczas kolacji. Powód? – kolor skóry Foxxa.

Kroatien Ustascha Graffiti in Zagreb
Chorwacja: "Za dom spremni" ("Gotowi dla Ojczyzny") - hasło Chorwackiego Ruchu Rewolucyjnego UstaszeZdjęcie: DW/Z. Arbutina

Europejski trend

Takich werbalnych ataków znacznie przybyło – obserwuje Johanna Deimel z Towarzystwa Europy Południowo-Wschodniej w Monachium. – Kraje zachodniobałkańskie mimo zbliżenia z UE nie poczyniły postępów we wdarżaniu zasad praworządności i demokracji – mówi Deimel. Frustracja z powodu malejących perspektyw unijnych i niejednokrotnie beznadziejna sytuacja gospodarcza są ogrome, a napięcie w społeczeństwie rośnie.

Rozwój ten wpisuje się także w europejski trend i zyskuje przez to na sile. Bo nawet w innych krajach UE, takich jak Francja, Węgry, Polska czy Holandia, prawicowe partie kwestionują liberalną demokracje, silny jest tam nacjonalizm, coraz powszejniejsze stają się slogany łajające rzekomo dekadencki Zachod. – Także na Bałkanach Zachodnich mają one wielu zwolenników – mówi Deimel.

Banalizowanie nienawiści

Szczególnie niepokojące zdaniem Deimela jest otwarte zniesławianie mniejszości etnicznych. Powraca nawet, uważany już za przestarzały, język martyrologii: mówi się znowu o wojnie, przesuwaniu granic. – To bardzo niebezpieczne – ostrzega Deimel i przypomina, że „wojna nie powstaje sama, tylko jest przygotowywana”. – Także w sferze języka – dodaje.

Działaczka Cvijeta Senta wini za współodpowiedzialność za taki stan instytucje państwowe. W rozumieniu prawa „mowa nienawiści” i „przestępstwa z nienawiści” są czynami karalnymi, w rzeczywistości jednak pomniejsza się ich znaczenie i w dużym stopniu ignoruje. – Z jednej strony prowadzi to do tego, że atakowane osoby czują się zagrożone i niepożądane. Z drugiej strony zachęca to innych do przemocy – tłumaczy Senta. – Jeśli dyskredytuje się kogoś jako Serba czy Cygana i robi z niego persona non grata, niewiele brakuje, aby potem ktoś dopuścił się czynu wyeliminowania tej osoby – ostrzega Senta.

Bez perspektyw

Społeczeństwo obywatelskie nie chce tego akceptować. Wiele organizacji pozarządowych w regionie angażuje się w walkę z „przestępstwami z nienawiści”, ujawnia przypadki werbalnej nienawiści i zgłasza je odpowiednim organom. – Ludzie, którzy odważą się wystąpić przeciwko mowie nienawiści, są pozostawiani sami sobie lub zniesławiani – mówi Deimel. - Istnieje duże zagrożenie, że ich głos ucichnie - ostrzega.

Dla działaczki Cvijety Senty negatywny wpływ na sytuację ma także malejąca perspektywa członkostwa w UE dla krajów z Bałkanów Zachodnich. – Bez kontroli z zewnątrz, znika przymus zachowywanie się inaczej. Pod maską poprawnych zachowań często kryje się obrzydliwe oblicze seksizmu i rasizmu - mówi Senty.

Zoran Arbutina /Katarzyna Domagała