1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

BZ: "Od 20.45 odpowiadamy ogniem"

Małgorzata Matzke4 września 2015

Prawdziwe walki toczą się dziś na stadionach piłkarskich, a nie polach bitew. Obecność Bundenswehry w Polsce ma jednak szczególny posmak.

https://p.dw.com/p/1GR0s
Symbolbild Fußball Tor Netz
Zdjęcie: Fotolia/somkanokwan

Dziennik "Berliner Zeitung" pisze o porozumieniu o współpracy wojsk lądowych Polski i Niemiec, które zostało podpisane 3.09.2015 w Neubrandenburgu.

W październiku br. wzmocniona niemiecka kompania grenadierów pancernych zostanie przerzucona na 3 miesiące do Polski. Ogółem, 4400 niemieckich żołnierzy do listopada będzie brało udział w manewrach NATO i wojsk USA w wysuniętym najbardziej na wschód państwie Sojuszu.

411. Batalion Grenadierów Pancernych z Viereck w Meklemburgii-Pomorzu Przednim ma stać się częścią składową polskiej armii. 700 żołnierzy z 44 opancerzonymi pojazdami bojowymi do roku 2021 ma być całkowicie zintegrowanych z polskimi siłami zbrojnymi. Z kolei polski batalion zostanie wcielony do 41. Brygady Grenadierów Pancernych w Neubrandenburgu. "Ustalono to już właściwie w ubiegłym roku, ale umowę podpisano dopiero teraz", wyjaśnia w stołecznym dzienniku autor artykułu i stawia wielki wykrzyknik po zdaniu: Niemieckie wojsko w Polsce!

Wyszczerzone zęby Zachodu

Arno Widman pisze dalej w żartobliwym tonie: "Może niektóre starsze zachodnioniemieckie serca dostaną na dźwięk tych słów lekkiej arytmii, bo ktoś będzie myślał: Jak to zostanie w Polsce przyjęte? Należy jednak wyjść z założenia, że w Polsce nie wywoła to żadnego szoku, ponieważ w ramach Układu Warszawskiego istniały już różne formy zaawansowanej współpracy wojsk Polski i NRD. Mundury Bundeswehry też nie będą pierwszymi niemieckimi mundurami, jakie Polacy ujrzeli u siebie w kraju po II wojnie światowej. Ale integracji części armii, która jest planowana obecnie, wtedy nie było. Związek Radziecki nigdy nie oddałby dowództwa komuś innemu".

Autor zaznacza, że Polacy będą raczej szczęśliwi z powodu tych manewrów i tak ścisłych połączeń z Bundeswehrą.

"Na obecnym etapie swojej historii w tej chwili czują się bardziej zagrożeni ze strony Rosji niż Niemiec. Te działania wycelowane są raczej we wschodniego sąsiada, który w ostatnim czasie ma skłonność do samowolnego przesuwania granic. Obojętne, czy jest to rozsądne z wojskowego albo ekonomicznego punktu widzenia, służy to dobremu celowi pokazania Rosji wyszczerzonych zachodnich zębów".

Otwarty rachunek

Dzisiaj setki tysięcy ludzi raczej będą śledziły na ekranach telewizorów mecz Polska-Niemcy, a nie zaprzątały sobie głowę dziejami historycznymi w obliczu niemiecko-polskiej integracji na polu wojskowym. Prawdziwa walka toczy się więc nie w Neubrandenburgu, tylko na meczu, na wypełnionym do ostatniego miejsca stadionie we Frankfurcie nad Menem.

Autor artykułu - parafrazując zapowiedź Hitlera po "prowokacji gliwickiej": "Od godziny 5.45 odpowiadamy ogniem" - pisze że stwierdzenie "Odpowiadamy ogniem od 20.45" narodzi się tylko w głowach ludzi grubo po 50-tce.

"Druga wojna światowa jest dziś dla ludzi bardziej odległa niż pierwsza wojna światowa dla pokolenia '68, zaznacza.

"Powinniśmy się cieszyć. W niemieckim społeczeństwie nie ma żadnych znaczących grup, które byłyby przekonane, że w kwestii politycznej mamy jeszcze jakiś otwarty rachunek z Polską".

Nie zabraknie niestety okazji, by rachunki takie znowu otworzyć. Ale te dawne raczej już zniknęły z ogólnej świadomości. Piłkarz Thomas Mueller, który powiedział, że "Mamy jeszcze otwarty rachunek z Polakami", nie został ani słowem skarcony przez opinię publiczną. I tak właśnie jest dobrze. Mówiąc o otwartych rachunkach można też mieć na myśli rozliczenia z fiskusem czy z kelnerem w knajpie. Pierwszym skojarzeniem nie musi być ludobójcza wojna. Stare porachunki znikęły z ogólnej świadomości".

opr. Małgorzata Matzke