1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Co myślą mieszkańcy Donbasu. Zaskakujące wyniki sondażu

Roman Goncharenko
6 czerwca 2017

Wyniki sondażu po obu stronach linii frontu na Ukrainie Wschodniej zaskoczyły berlińskich naukowców. To przesłanie zarówno pod adresem Kijowa jak i Moskwy.

https://p.dw.com/p/2e97p
Ukraine Reservisten beim Militärtraining
Rezerwiści z okręgu donieckiego w drodze na ćwiczenia wojskowe Zdjęcie: picture alliance/tass/V. Sprinchak

Przed prawie trzema laty, w czerwcu 2014 zaczęła się gorąca faza wojny na Ukrainie Wschodniej. Powściągliwa do tamtego czasu ukraińska armia próbowała przepędzić bojówki separatystów, wspieranych przez Rosję. Powiodło się to tylko częściowo. Linia frontu, która wtedy powstała, dzieli w przeważającej części do dzisiaj Donieckie Zagłębie Węglowe. Kijów kontroluje ponad połowę obszaru donieckiego i ługańskiego, pozostała część to tak zwana „Ługańska i Doniecka Republika Ludowa”. Co myślą dziś żyjący tam ludzie na temat tła konfliktu? Gdzie widzą swoją przyszłość?

Z tymi pytaniami do ludzi mieszkających po obu stronach linii frontu zwróciło się założone niedawno Centrum Badań nad Europą Wschodnią i Sprawami Międzynarodowymi (ZOiS) w Berlinie.

Ukraine Kriegsalltag
Ukraińscy żołnierze koło MariupolaZdjęcie: picture alliance/AP Photo/Evgeniy Maloletka

Sondaże telefoniczne bezpieczniejsze

Takie ujęcie badań jest stosunkowo rzadkie, ponieważ większość ukraińskich demoskopów ankietuje tylko ludzi mieszkających na obszarze kontrolowanym przez Kijów. Dzieje się tak zapewne ze względów bezpieczeństwa, a może także podyktowane jest obawą, że ludzie w "Republikach Ludowych", bojąc się represji, nie mówiliby prawdy. Takiego ryzyka zniekształcenia wyników ankiety byli świadomi także berlińscy naukowcy. – Żaden sondaż przeprowadzony w czasie wojny nie odbywa się w idealnych warunkach – przyznaje dyrektor ZOiS Gwendolyn Sasse w rozmowie z Deutsche Welle.

Sondaż po "kijowskiej" stronie prowadzono w bezpośredniej rozmowie, natomiast na terenach okupowanych –telefonicznie. – Jestem przekonana, że ankieta przez telefon ma także zalety, ponieważ ludzie czują się pewniej –podkreśla Sasse. Niekorzystne było tylko to, że niektóre pytania trzeba było skracać. Od pod koniec roku 2016 przepytano w ten sposób 1200 mieszkańców Ukrainy Wschodniej.

Prof. Dr. Gwendolyn Sasse
Gwendolyn Sasse: Ludzie bojąc się represji nie mówiliby prawdyZdjęcie: DW

Niechęć do integracji z Zachodem

Wyniki ankiety pokazują, że wystepują co prawda pewne różnice, ale nie ma głębokich podziałów w poglądach ludzi na tym obszarze. – W wielu kwestiach stwierdziliśmy dużo więcej podobieństw niż można by przypuszczać z zachodniego punktu widzenia – podkreśla Sasse. Jedna trzecia ankietowanych utrzymuje na np. raz lub dwa razy w tygodniu kontakty z krewnymi po przeciwnej stronie frontu. Po obu stronach występuje mieszanka rosyjskiej i ukraińskiej tożsamości, tyle tylko, że wojna spowodowała, iż ludzie w „Republikach Ludowych”, w porównaniu z mieszkańcami obszarów kontrolowanych przez Kijów, w większym stopniu poczuwają się do swojej rosyjskości (26,1 proc. do 3,4 proc.).Odwrotnie, w minionych trzech latach umocniła się ukraińska tożsamość u co piątego mieszkańca zachodniej części Donbasu (20,5 proc.na zachód od linii frontu; na obszarach kontrolowanych przez separatystów to 8,5 proc.).

W kwestii priorytetów w polityce zagranicznej właściwie wszyscy na Ukrainie Wschodniej byli przeciwni integracji z Zachodem. W tym względzie poglądy ludzi się właściwie nie zmieniły. Przeważająca większość – prawie trzy czwarte – jest przeciwna wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO, co jest długofalowym celem polityki Kijowa. Jednak po „kijowskiej" stronie frontu odsetek osób popierających politykę Kijowa jest znacznie wyższy niż na wschód od linii frontu.

W kwestii przynależności do Unii Europejskiej proporcje te wynosiły 27,9 i 18,2 proc. Obydwu częściom Donbasu wspólne jest w większości krytyczne nastawienie do ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenki.

Ukraine Slowjansk Gesprengte Brücke
Wysadzony most koło SłowiańskaZdjęcie: DW/R. Goncharenko

Kwestia statusu dzieli Donbas

W niektórych kwestiach badacze ZOiS stwierdzili jednak wyraźne różnice. Prawie połowa mieszkańców „Republiki Ludowej Ługańska i Donbasu” uważa ingerencję Zachodu za przyczynę całej wojny. Prawie jedna trzecia twierdzi, że powodem wojny była „lokalna reakcja na nacjonalistyczne rządy”. Po stronie kontrolowanej przez Kijów tego zdania było 23,1 proc. osób. Znacznie więcej osób (37,1 proc.) obarcza tam Rosję winą za wojnę. Szczególnie rozbieżne jest nastawienie do porozumienia z Mińska ws. statusu obszarów kontrolowanych przez separatystów, przewidującego ich znaczną autonomię. Prawie 40 proc. Ukraińców w części Donbasu kontrolowanej przez Kijów byłoby gotowych poprzeć ustalenia z Mińska. W obszarach kontrolowanych przez separatystów deklaruje to tylko niecałe 20 proc.

Szczególnie silny kontrast występuje w kwestii przyszłego statusu obszarów kontrolowanych przez separatystów. Statusu sprzed wojny życzy sobie przeważająca większość ludności obszarów pod kontrolą Kijowa (64,7 proc.) i niecałe 10 proc. osób po przeciwnej stronie linii frontu. I po jednej i po drugiej stronie jedna trzecia mieszkańców obszaru kontrolowanego przez separatystów życzyłaby sobie autonomii w obszarze Ukrainy, również jedna trzecia autonomii w ramach Federacji Rosyjskiej.

Zalecenia dla Kijowa i Moskwy

W kwestii statusu Donbas jest naprawdę podzielony – podkreśla dyrektor Sasse. Jest to ważne przesłanie zarówno dla samych uczestników konfliktu jak i dla tych, którzy się angażują na rzecz jego rozwiązania. Generalnie berlińska ekspertka zaleca kijowskiemu rządowi, aby „zbyt szybko nie zrezygnował” z obszarów separatystów. – Nie jest to co prawda oficjalną linią kijowskiej polityki, ale zauważalne są trendy w tym kierunku – podkreśla.

Po drugiej stronie Moskwa nie ma co liczyć na to, że dalsza integracja okupowanych terenów będzie przebiegała bez zakłóceń. Poglądy i tożsamość ich mieszkańców są dużo bardziej zróżnicowane niż się sądzi i wielu z nich nie zrezygnowało z przynależności do Ukrainy.

 

Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke

Ukraina. Wojna o tory kolejowe