1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czesi i wypędzenia Niemców. „Różnice w spojrzeniu”

2 kwietnia 2017

Coraz mniej Czechów uważa powojenne wypędzenie Niemców z ich kraju za uzasadnione. Przybywa zaś tych, którzy są odmiennego zdania. To podejście różni Czechów i Polaków.

https://p.dw.com/p/2aVGq
Nachkriegszeit - Vertreibung der Deutschen aus Tschechien
Wysiedlenie Niemców z Czechosłowacji (1946)Zdjęcie: picture-alliance/CTK

Od ponad dwudziestu lat, co rok lub dwa, ankieterzy czeskiego Centrum Badań Opinii Publicznej CVVM pytają o poglądy na wypędzenie Niemców z Czechosłowacji. Pytają też o tak zwane dekrety Benesza, czyli akty prawne ówczesnego prezydenta, w których wprawdzie o wypędzaniu kogokolwiek nie ma mowy, ale które stworzyły ku temu niezbędne warunki, pozbawiając niemieckich i węgierskich obywateli Czechosłowacji obywatelstwa i majątku.

Niemcy sudeccy mieszkali w przygranicznych regionach Czech i Moraw, wcielonych w październiku 1938 roku do III Rzeszy, zwanych Sudetenlandem, krajem sudeckim. Byli obywatelami przedwojennej Czechosłowacji – i to odróżnia ich od Niemców, którzy uciekli lub zostali wypędzeni z obszarów należących dziś do Polski, ale nigdy nie mieli jej obywatelstwa. Śląsk, Pomorze czy Warmia i Mazury były bowiem częściami Niemiec.

Wypędzeniu Niemców z Czech towarzyszyły dramatyczne pogromy, w których traciły życie dziesiątki i setki ludzi. Najbardziej znane z nich to tzw. ludowy sąd w Lanszkrounie z 17 i 18 maja 1945 roku, rozpoczęty 30 maja brneński marsz śmierci oraz masakra w Uściu na Łabą z 30 lipca.

Edvard Benes
Prezydent Czechosłowacji Edward Benesz (1884-1948): Jego dekrety dzielą CzechówZdjęcie: AP

O ile Czesi pozbyli się niemal wszystkich z trzech milionów „swoich” Niemców, o tyle większość z pół miliona Węgrów pozostała na Słowacji. Na ich deportację nie wyraziły zgody zwycięskie mocarstwa.

Przeprosić za wypędzenie?

Jeszcze kilkanaście lat temu ponad połowa Czechów uważała, że wypędzenie Niemców sudeckich było uzasadnione. W 2002 roku twierdziło tak prawie 64 procent ankietowanych przez CVVM. Teraz uważa tak już tylko 37 proc. Po raz pierwszy więcej jest ludzi przeciwnego zdania, choć różnica między oboma grupami wynosi tylko jeden punkt procentowy.

Rośnie też liczba tych, których zdaniem za wypędzenie trzeba przeprosić. Przed 15 laty myślało tak jedynie 4 proc. ankietowanych. Dziś jest ich trzy razy więcej (13 proc.), a co trzeci z nich (4 proc.) uważa nawet, że wypędzonym należy się także odszkodowanie lub zwrot majątku. Przed wejściem do UE tego zdania był jedynie co setny Czech.

Aż co czwarty uczestnik badania nie miał żadnego zdania na temat wypędzenia lub wręcz nie wiedział, o co chodzi. To też rekord, choć nie aż tak wyraźny, bo trzy i dziewięć lat temu ta grupa była niemal tak samo liczna. Badanie przeprowadzono w listopadzie 2016, a jego wyniki opublikowane zostały w połowie stycznia 2017.

Zagwozdka z dekretami

Mocno spadła z kolei liczba tych, którzy uważają, że nadal powinny obowiązywać dekrety Benesza – z 71 proc. w 2002 roku do 43 proc. Wówczas jednak temat ten był obecny niemal codziennie w mediach za sprawą części niemieckich i austriackich polityków, sprzeciwiających się przyjęciu Republiki Czeskiej do Unii Europejskiej dopóty, dopóki dekrety będą stanowić część jej systemu prawnego.

Czesi się jednak nie ugięli. I dziś wciąż tylko mała część ankietowanych – 12 proc. – uważa, że dekrety powinny zostać uchylone. To wprawdzie trzy razy więcej niż 15 lat temu, ale i o jedną trzecią mniej, niż przed pięcioma laty.

Krzysztof Ruchniewicz polnischer Historiker
Krzysztof Ruchniewicz: W Polsce nie prowadzono tak systematycznych badań Zdjęcie: DW/B. Cöllen

Przede wszystkim jednak niemal aż do połowy (45 proc) wzrosła liczba tych, którzy nie wiedzą, czy dekrety Benesza mają obowiązywać, czy nie. 15 lat temu taką odpowiedź wybierał co czwarty ankietowany.

Inne spojrzenie

– W Polsce chyba nie prowadzono tak systematycznych badań – mówi prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor wrocławskiego Centrum imienia Willy’ego Brandta. – Najbardziej zbliżone do tych czeskich są ankiety Instytutu Demoskopii z Allensbach z 2005 i 2015 roku przeprowadzone wśród Niemców, Polaków i Czechów.

W badaniu z 2005 roku również padły pytania o ocenę, czy wypędzenia były uzasadnione. W obu krajach odpowiedź „tak” dały ponad dwie trzecie ankietowanych.

– Takiej zgodności nie było już jednak dziesięć lat później, gdy badacze z Allensbach spytali, jak kwestie „ucieczka” i „wypędzenie” obciążają stosunki z Niemcami – zwraca uwagę wrocławski historyk. „Mocno”, lub „bardzo mocno” odpowiedziała wtedy ponad połowa Polaków (52 proc.), ale nawet nie co czwarty Czech (23 proc.). A przy tym 70 do 80 proc. ankietowanych z obu państw uważa stosunki z Niemcami za „dobre” lub „bardzo dobre”.

Skąd ta przemiana?

Na zmianę spojrzenia Czechów na wypędzenie Niemców sudeckich niewątpliwie wpłynął fakt, że spadło napięcie wywołane przedakcesyjnymi naciskami na zniesienie dekretów Benesza. Istotną rolę odegrała też rozsądna i odważna postawa byłego europosła CSU Bernda Posselta, który w 2000 roku został szefem sudetoniemieckiego ziomkostwa, a trzy lata później otworzył biuro ziomkostwa w Pradze.

Niewątpliwie największe znaczenie miały i wciąż mają bezpośrednie kontakty z odwiedzającymi dawną ojczyznę wypędzonymi i ich potomkami. Wielu Czechów przekonało się, że ich byli współziomkowie nie zamierzają im niczego odbierać. Żadne Powiernictwo Sudeckie nigdy przecież nie powstało.

Duże różnice

– To rzeczywiście fascynujące, skąd biorą się tak duże różnice w spojrzeniu tak bliskich sobie narodów na historię – mówi Paweł Kowal, historyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN, były wiceminister spraw zagranicznych. – Czesi chyba nigdy nie czuli się przedmurzem i nie zamierzali odgrywać roli pomostu. W przeciwieństwie do Polaków, wśród których tematy historyczne nigdy nie wysychają, a w ostatnim czasie nawet zaczynają odgrywać coraz ważniejszą rolę.

Aureliusz M. Pędziwol