1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dlaczego tak porusza nas śmierć gwiazd?

26 grudnia 2016

David Bowie, Prince, Leonard Cohen, a teraz George Michael. Pomimo, że nie znaliśmy ich osobiście, jesteśmy wstrząśnięci. Dlaczego?

https://p.dw.com/p/2Usqj
Sänger George Michael
George Michael zmarł 25.12.2016Zdjęcie: picture-alliance/Photoshot

Kiedy umiera ktoś sławny, wielu ludzi napawa to ogromnym smutkiem, pomimo że osobiści nie znali tych osób. Ale towarzyszyła nam ich twórczość: piosenki, filmy, występy. I wycisnęły piętno na pokoleniach.

Stąd bierze się właśnie ta bliskość i smutek po ich odejściu. Nigdy się z nimi nie spotkaliśmy a mimo tego, wiadomość o śmierci znanych czy wybitnych osób jest szokiem.

W tym roku było szczególnie dużo takich chwil. Odeszły wielkie gwiazdy: David Bowie, Prince, Bud Spencer i Leonard Cohen. Twórca m.in. nieśmiertelnego przeboju „Last Christmas” George Michael - jak na ironię losu - zmarł w pierwszy dzień świąt.

Jak koledzy z klasy

Nawet, jeśli do wiadomości publicznej przenikały informacje o złym stanie zdrowia znanych osobistości, wiadomość o ich śmierci jest zawsze szokiem. Ale dlaczego porusza nas tak bardzo?

Po pierwsze, bo byli nam bliscy. Kiedy ktoś odchodzi, nie dożywszy sędziwego wieku, zazwyczaj zawsze kryje się za tym jakaś osobista tragedia.

– Wiadomość o takiej śmierci jest zawsze trochę jak informacja, że umarł ktoś ze starej klasy – mówi psycholog mediów Sebastian Buggert. Kiedy zna się kogoś już od dawna, ale dłużej się go nie widziało, ma się uczucie, że trzeba by do niego zadzwonić i zapytać, jak się miewa. Nikt nie przypuszcza, że z kimś może być aż tak źle – tłumaczy ten mechanizm psycholog z kolońskiego instytutu Rheingold.

Bildkombo Verstorbene Musiker 2016
Odeszli zdecydowanie za wcześnie

Gwiazdorzy towarzyszyli naszej młodości

Psycholog Buggert przyznaje, że sam czuł się tak, kiedy dowiedział się o śmierci Prince'a. – Znałem go od początku jego kariery, miałem wszystkie jego płyty. Był dla mnie jak przyjaciel z młodych lat.

Całe średnie pokolenie zachodniego kręgu kulturowego czuło się podobnie na wiadomość o śmierci takich gwiazd jak David Bowie czy Leonard Cohen. – Ich sztuka miała na nas wielki wpływ i była nam bliska – wyjaśnia psycholog. Piosenki i filmy mogą być nośnikiem klimatu całego etapu życia, są jak soundtrack naszej biografii. Kiedy artyści umierają, budzi to w nas nostalgię, ożywia wspomnienia z młodości, okresu studiów czy pierwszej wielkiej miłości.

W przypadku tych wszystkich wielkich, którzy niedawno odeszli, byli to artyści jeszcze z czasów „analogowych”. – Te indywidualności wyróżniał wielki autentyzm – podkreśla Buggert. Szczególnie David Bowie swoją indywidualność podniósł do rangi sztuki i jego przekaz był bardzo autentyczny. Może dlatego jego odejście tak bardzo wstrząsnęło ludzi.

Przeklęty rok 2016? Tak!

Można odnieść wrażenie, że w mijającym roku śmierć zabrała szczególnie wiele legend. Na portalach społecznościowych często powtarza się zdanie "Niech już się wreszcie skończy ten przeklęty rok 2016!"  i pytanie "Czy to się nigdy nie skończy?".

Wrażenie, że w mijającym roku odeszło bardzo wielu, można wręcz udowodnić. Nawet jeżeli żniwo śmierci w tym stuleciu było okrutne: 2009 Michael Jackson, 2011 Amy Winehouse, 2012 Whitney Houston, 2013 Marcel Reich-Ranicki, 2014 Udo Jurgens, 2015 Guenter Grass i Helmut Schmidt, w roku 2016 nazwisk tych było szczególnie wiele.  Agencja DPA aż 40 razy jako „wiadomość z ostatniej chwili” podawała informacje o śmierci wielkich twórców.

DPA / Małgorzata Matzke