1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspert: Polska nie może znaleźć się w szarej strefie

6 marca 2017

Przestroga Skubiszewskiego, że Polska nie może znaleźć się w „szarej strefie” niejasnych wpływów, staje się coraz bardziej aktualna - mówi w 2. części wywiadu dla DW prof. Jan Barcz*.

https://p.dw.com/p/2YbP5
Prof. Dr Jan Barcz  - Polnischen Rechtsexperte
Prof. dr Jan BarczZdjęcie: DW/M. Jaranowski

DW: Brexit zmienia sytuację dramatycznie. Polska nie może już liczyć na Wielką Brytanię w próbach utrzymania pozycji państw członkowskich z walutami narodowymi wobec grupy euro. Czy może liczyć na Niemcy? W podtekście jest, oczywiście, drugie pytanie, o ocenę stosunków polsko – niemieckich.

Jan Barcz*: Brexit jest niekorzystny dla wszystkich, łącznie z Wielką Brytanią, ale szczególnie dla państw naszego regionu: Unię opuszcza jeden z głównych promotorów pogłębiania liberalizacji na jej rynku wewnętrznym, a państwa spoza strefy euro tracą ważnego sojusznika w negocjacjach o utrzymaniu spójności całej Unii. Jeśli chodzi natomiast o Niemcy? Można chyba być optymistą. Trzeba przypomnieć, że polityka zjednoczonych Niemiec - od zwrotu ustrojowego przed ćwierćwieczem - konsekwentnie wspierała nową strategię Polski w polityce zagranicznej. A zatem uzyskania solidnych gwarancji dla rozwoju demokratycznego, gospodarczego i bezpieczeństwa.

Nierzadko mówi się, że Niemcy były adwokatem Polski na drodze do Rady Europu, NATO, UE. Uważam, że jest to zbyt skromne określenie. Zdecydowane wsparcie Niemiec pomogło szybko i efektywnie realizować wspomniane cele strategiczne. Już na początku transformacji rząd Mazowieckiego i Skubiszewskiego stworzył podstawy porządnych stosunków polsko-niemieckich („wspólnota interesów”), które niezmiennie pozostają centralnym zagadnieniem dla racjonalnej, polityki zagranicznej RP. Spośród „starych” członków UE Niemcy najlepiej rozumieją rolę regionu Europy Środkowej i  Wschodniej. Wiele razy dały temu wyraz w ostatnich kilkunastu latach, w momentach zawirowań w procesie integracji europejskiej. Nie widzę rozwiązań, które mogłyby konkurować z drogą, wyznaczoną przez Mazowieckiego i Skubiszewskiego.

DW: Czy jednak powoli nie następuje odwrót z tej drogi?

JB: Niestety, symptomy "oddalania się” Polski od kierunku, wyznaczonego na początku transformacji ustrojowej, są coraz wyraźniejsze. Pod znakiem zapytania staje zasada praworządności, istota państwa demokratycznego. W aspekcie polityki zagranicznej, ponownie aktualna stała się ocena Zbigniewa Brzezińskiego. Przed laty zdiagnozował politykę pierwszego rządu PiS słowami: niepotrzebne drażnienie sąsiadów nie jest uprawianiem polityki zagranicznej. Następuje wyraźne dystansowanie się wobec Unii Europejskiej pod zarzutem, iż jest zdominowana przez największe państwa, zwłaszcza Niemcy. Zapomina się przy tym, że projekt integracji europejskiej, jako projekt polityczny, miał wiązać Niemcy z innymi państwa europejskimi. I rzeczywiście, od kilkudziesięciu lat czyni to w miarę skutecznie, czego wagę dostrzegają i cenią sami Niemcy.

Wszystko to dzieje się w warunkach poważnych zmian zewnętrznych. Płonna była nadzieja, że powrót Rosji do polityki imperialnej będzie wstrząsem i zapobiegnie sięganiu do efemeryd politycznych jak zwłaszcza Międzymorze. To żadna przeciwwaga dla członkostwa w Unii Europejskiej czy NATO. Tak się chyba jednak nie stało, a przestroga Skubiszewskiego, że Polska nie może znaleźć się w „szarej strefie” niejasnych wpływów, staje się coraz bardziej aktualna. Tym bardziej, że ryzyka zwiększa niepewność w kwestii polityki prezydenta Trumpa.

DW: Celem strefy euro jest unia polityczna. Co to oznacza dla Polski, jeśli pozostanie na marginesie ewolucji w łonie Unii?

JB: Nie mam złudzeń, że plany ustanawiania „rzeczywistej” unii gospodarczej i walutowej będą konsekwentnie realizowane, a Brexit przyśpieszy realizację tego celu. Plany zakładają, że do 2025 roku w ramach strefy euro zostanie ustanowiona unia polityczna. Jak to należy rozumieć – nie ma pełnej jasności. Zapewne powstanie sprawny system zarządzania gospodarczego, spójności nie tylko polityki pieniężnej, ale też finansów publicznych państw tej strefy, wypełnione zostaną luki, które ułatwiły nadejście kryzysu finansowego. Strefa euro przekształci się w realny „trzon” procesu integracji europejskiej.

W naszym regionie państwa bałtyckie, także Słowacja, już są w strefie euro, celem Chorwacji, Bułgarii i Rumunii (choć jeszcze odległym), a nawet Węgier, jest również wejście do strefy wspólnego pieniądza. Zapewne taka będzie też polityka kandydujących do członkostwa w Unii państw Bałkanów Zachodnich. W takiej sytuacji, racjonalny wariant „minimum” zakładałby dążenie za wszelką ceną do utrzymania powiązań ze strefą euro i spójności ustrojowej Unii.

Scenariusz pesymistyczny, a w istocie fatalny, mówi, że najbardziej zamożne państwa pójdą swoją drogą i w pewnym momencie powiedzą: róbcie, co chcecie, wykazaliśmy wiele dobrej woli, lecz nie zmusimy was do przyłączenia się do nas. Niemcy doskonale rozumieją, że taki obrót sprawy byłby niekorzystny dla nich i dla Europy. Ale wszystko ma przecież granice, również próby ratowania Unii jako całości. Gdyby przyniosły fiasko, dla Polski oznaczałoby to początek topienia w „szarej strefie” dorobku ćwierćwiecza niepodległego państwa.

 

DW: Dziękujęmy za rozmowę.

 

Rozmawiał Michał Jaranowski

*Prof. dr Jan Barcz, ekspert prawa międzynarodowego i UE, b. dyplomata (ambasador RP w Austrii), współautor ekspertyzy (2004 r.). która położyła kres wysuwaniu roszczeń wobec Polski przez ziomkostwa. Obecnie profesor w Akademii im. Leona Koźmińskiego.