1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ: Kto chce zmobilizować UE, musi uwzględnić Polskę

Barbara Cöllen
23 stycznia 2017

W artykule pt. „Polska szuka partnerów“ opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zastanawia się przed spotkaniem kanclerz Merkel z Jarosławem Kaczyńskim w Warszawie nad perspektywami współpracy Niemiec z Polską.

https://p.dw.com/p/2WGkd
Berlin 2006 Angela Merkel & Jaroslav Kaczynski
Zdjęcie: Getty Images/S. Gallup

„Angela Merkel spotka w Warszawie Jarosława Kaczyńskiego. Donosi o tym w Polsce prawie każda gazeta. A Berlin tego nie dementuje” – pisze Konrad Schuller na wstępie obszernego artykułu w FAZ. Merkel z Kaczyńskim spotkają się na „nierównym poziomie” – zauważa niemiecki dziennikarz. Kaczyński jest wprawdzie „szefem patriotyczno-katolickiej partii rządzącej” Prawo i Sprawiedliwość (PiS), ale „zgodnie z protokołem jest on zwykłym posłem i dlatego prawie nie spotyka się z szefami rządów”. Konrad Schuller obszernie informuje, że Jarosław Kaczyński „wcześniej dużo krytykował Merkel”. Insynuował na przykład w 2011 roku powstanie niemieckiej osi z Moskwą, która zmusi Polskę do podporządkowania się. Twierdził też, że kanclerstwo Merkel, Niemki z byłej NRD, „było wynikiem czystego zbiegu okoliczności”. A kiedy zapytano go, czy myśli o enerdowskiej bezpiece Stasi, nie chciał tego komentować. Lecz na tym nie koniec ataków Kaczyńskiego na kanclerz Niemiec, zauważa niemiecki korespondent FAZ w Warszawie. Przypomina on, że prezes PiS niedawno stwierdził, że nikt nie powinien wierzyć w bajki, że ataki niemieckich mediów na Polskę, które nazwał brutalnymi, nie odbywają się „na życzenie władzy”.

"Przyjazne akcenty"

Ale ostatnio pojawiały się w jego wypowiedziach „przyjazne akcenty” – pisze niemiecki dziennikarz. Przypomina on, że Kaczyński powiedział, że byłoby dobrze, gdyby Merkel została ponownie wybrana. A zupełnie niedawno wręcz wyznał, że lubi mozelskie wino. „Co więc dzieje się z Kaczyńskim?” – pyta warszawski korespondent FAZ. „Być może, tak jak inni politycy w Europie Wschodniej, niespokojnie rozgląda się za partnerami, od kiedy Donald Trump mówi o dealu z Rosją, w którym ten region mógłby być przehandlowany za napiwek. Ameryka, na którą Warszawa zawsze liczy, stała się nieobliczalna. EU się chwieje. Wlk. Brytania, którą Polska okrzyknęła swoim głównym partnerem w Unii Europejskiej, występuje z niej, a we Francji kandydaci na urząd prezydenta: Marine Le Pen i Francois Fillon ślą całusy w kierunku Rosji. Wszędzie pojawiają się liczne pomysły na ‘Europę dwóch prędkości’ ze zmarginalizowanym Wschodem, zaś Grupa Wyszehradzka, z którą Warszawa wiąże nadzieje, nie rusza się z miejsca. Do tego Kaczyński ma kłopoty z Komisją Europejską, której nie podoba się, że koryguje on polski Trybunał Konstytucyjny”. Konrad Schuller pyta po tych długich wywodach: Kto więc zostaje Polsce poza Niemcami? „Tymczasem nawet najbardziej ufnym wielbicielom ‘prezesa’ zaczyna świtać, że historia o Merkel i jej ‘osi z Moskwą’ jest wymysłem. W każdym razie wielu w jego partii w międzyczasie stawia na Berlin” – obserwuje Schuller.

Warszawski korespondent FAZ pisze o pochwałach z ust anonimowego polityka z kręgów rządowych pod adresem Merkel dla jej roli w Europie, dla Niemiec jako „archipelagu stabilności” w UE oraz o jego zapewnieniu, że „na pewno Niemcy i Polska są w ścisłym związku”. Tego rodzaju sygnały już od dawna są wysyłane – zaznacza autor artykułu. Prezydent Andrzej Duda „nie spotykał się z żadnym innym przywódcą państwa tak często jak z Joachimem Gauckiem”, a wiceszef polskiej dyplomacji Konrad Szymański napisał niedawno, że „dzisiaj poza mieszkańcami Europy Wschodniej ‘być może jeszcze tylko Merkel’ rozumie znaczenie UE”. Konrad Schuler stwierdza: „To dobrze się składa, że Berlin też poszukuje partnera”.

Polska mogłaby być gwarantem stabilności

Nie znaczy to jednak, że „Niemcy nie mają problemu z Polską” – podkreśla niemiecki dziennikarz. Także w Niemczech „mało komu podoba się zdobywanie Trybunału Konstytucyjnego przez Kaczyńskiego”. Schuler przypomina też, że Warszawa odmówiła przyjęcia 7 tys. imigrantów. Ale tymczasem kilka wydarzeń to wszystko przesłoniło. Autor artykułu w FAZ wylicza w tym kontekście bombardowanie Aleppo przez Rosjan, Brexit, Turcję, która przekształca się w dyktaturę i nowego prezydenta USA Trumpa. „Polska przecież mogłaby być gwarantem stabilności” – zauważa FAZ. Schuler uważa, że przemawia za tym chociażby wielkość Polski i wiele więcej. „Ma ona rząd, który nie każdemu się podoba, ale jest stabilny”. Ponadto za Polską przemawia, w jego opinii, potrojenie wartości wymiany handlowej z Niemcami, wysoka akceptacja dla UE (77 proc.) oraz dzielone z Berlinem przekonanie wszystkich partii politycznych o tym, że „tylko stabilne NATO i wzmocniona zdolność polityczna i obronna UE może powstrzymać Moskwę”. Berlin wie, że „kto chce zmobilizować Unię, musi uwzględnić Polskę – niezależnie od Kaczyńskiego” – pisze Konrad Schuler. „Dlatego rząd Niemiec pracuje nad tym, żeby sprawy sporne wyizolować. Są to po pierwsze ataki Kaczyńskiego na Trybunał Konstytucyjny. Berlin patrzy na to krytycznie, ale w Polsce przyjęto z satysfakcją, że trzyma język za zębami, aby zminimalizować trudności. Poza tym jest jeszcze dawny spór o niemiecko-rosyjski gazociąg Nordstream 2. Warszawa uznała go za zagrożenie, ponieważ podobno pozwala on Moskwie na przykręcenie kurka. Faktem jest jednak, że Polska nie może być szantażowana, gdyż od 2015 r. ma swój własny, gotowy terminal w Świnoujściu” – przypomina autor artykułu w FAZ.

Rozbrajanie min

Także w kwestii migracji „Berlin i Warszawa zaczęły rozbrajać miny”. We wrześniu ub. roku oba kraje uchwaliły na szczycie w Bratysławie z resztą unijnych partnerów, poza Wlk. Brytanią, „zasady na rzecz odnowienia Unii, a w marcu ma być to skonkretyzowane”.

Schuler pisze, że w „tym planie ładunek wybuchowy, jakim jest relokacja migrantów, opakowywany jest starannie w watę”. A to znaczy, że 27 państw UE "zamiast majstrować przy zapalniku, bardziej koncentruje się na mniej kontrowersyjnych kwestiach jak zabezpieczenie granic zewnętrznych UE" – wyjaśnia niemiecki dziennikarz. „Wszyscy poszli na ustępstwa. Z jednej strony Niemcy a szczególnie państwa na południu Europy zrezygnowały z bezpośredniego domagania się relokacji imigrantów, z drugiej strony państwa wschodnioeuropejskie zaakceptowały zasadę współodpowiedzialności. W zakulisowych rozmowach polscy politycy sygnalizują teraz gotowość pomocy – wprawdzie nie w przyjmowaniu imigrantów, ale w ochronie granic, a także w krajach, z których napływają imigranci” – pisze FAZ. Ale czy to wystarczy na nowy początek, kiedy spotkają się kanclerz Merkel i Jarosław Kaczyński? – pyta dziennikarz. O tym, w opinii Konrada Schulera, zdecyduje, ile pieniędzy Warszawa będzie skłonna przeznaczyć na swoje działania. Ale, jego zdaniem, „pragmatyczne postępy są jednak możliwe”. 

Opr. Barbara Cöllen