1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

FAZ: W Europie Środkowo-Wschodniej zaczęła się nowa era

30 listopada 2017

Rosnąca przepaść między krajami Europy Środkowej i Wschodniej a UE ma wiele powodów – pisze dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

https://p.dw.com/p/2oWBq
Grupa Wyszehradzka: od l. premier Czech B. Sobotka, premier Węgier V. Orban, premier Polski B. Szydło oraz premier Słowacji Robert Fico
Grupa Wyszehradzka: od l. premier Czech B. Sobotka, premier Węgier V. Orban, premier Polski B. Szydło oraz premier Słowacji Robert FicoZdjęcie: Reuters/K. Pempel

„Były takie czasy, kiedy Polska, Węgry, Czechy i Słowacja uchodziły za prymusów Europy Środkowo-Wschodniej" – pisze w artykułe „Pewny siebie Wschód” publicysta Frankfurter Allgemeine Zeitung Peter Schwarz. Jednocześnie przypomina, że kraje te w przeciwieństwie do Rumunii, Bułgarii i innych państw Bałkanów Zachodnich dokonały w krótkim czasie zmiany systemu i razem ze Słowenią oraz krajami bałtyckimi przystąpiły w 2004 r. jako pierwsze do UE.

„Teraz po trzynastu latach członkostwa są pariasami Unii" – konstatuje autor i stwierdza, że „przepaść między czterema krajami Grupy Wyszehradzkiej (V4) i krajami, które należą dłużej do UE jest coraz głębsza”. Proces ten zaczął się, zdaniem Karla-Petera –Schwarza od tego, że na Węgrzech, w Polsce, a ostatnio także w Czechach dochodzi do wyborów, które nie odpowiadają wyobrażeniom Zachodu. Z perspektywy Brukseli, Berlina i Paryża grupa V4 zachowuje się wobec UE podobnie jak Saksonia wobec „republiki berlińskiej” .„To grupa państw, w której 64 mln mieszkańców w większości fantazjuje na temat alternatywy dla Europy" – pisze FAZ.

Kwestia narodowej suwerenności

Dziennik zwraca uwagę, że na Zachodzie przyrównuje się premiera Węgier Viktora Orbana do Putina i Erdogana. Że żywi się niechęć wobec narodowego konserwatyzmu w Polsce oraz dziwi się Czechom, że opowiadają się akurat za partią słowackiego miliardera Andreja Babiša, którego uważa się za populistę. „Co więcej pojęcie populizmu ma dla Wschodu i Zachodu często inne znaczenie – stwierdza publicysta Karl-Peter Schwarz. Jako przykład przytacza decyzję większości krajów wspólnoty sprzed dwóch lat w sprawie kwot uchodźców. Powoływano się przy tym na zasadę europejskiej solidarności. „Jednak grupa V4 zinterpretowała tę zasadę, jako obowiązek wszystkich państw UE, by chronić Europę przed masową emigracją z Azji i Afryki" – stwierdza FAZ dodając, że w ocenie państw V4 kanclerz Merkel otwierając granice zachowała się niesolidarnie w przeciwieństwie do premiera Orbana, który wznosząc ogrodzenie zamknął migrantom drogę do Niemiec. Autor artykułu przyznaje, że wprawdzie Słowacja i Węgry za odmowę przyjęcia uchodźców zostały potępione przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości, jednak „nic nie wskazuje na to, że ustąpią”. FAZ cytując słowa Viktora Orbana „jeśli kraj nie może ustalić, kto może na jego terytorium przebywać, to taki kraj jest skończony”, podkreśla jednocześnie, że w Warszawa, Praga i Bratysława są o wiele dyplomatyczniejsze. Jednak i tam temat ten traktuje się jako kwestię narodowej suwerenności.

UE bezkuteczna ws. relokacji uchodóców

Ostatecznie niezadowolenie z powodu wyroku Trybunału Europejskiego miało wpływ na wynik wyborów w Czechach. „A stale powtarzane wobec krajów, które sprzeciwiają się polityce migracyjnej UE, pogróżki pozbawienia ich subwencji zwiększają jedynie opór i tracą swoje działanie" – konstatuje FAZ. Zresztą w sytuacji, kiedy premier Chin obiecuje krajom Wschodniej i Środkowej Europy trzy miliardy euro na „nowy szlak jedwabny”, UE przestaje być jedynym źródłem, z którego można czerpać.

Nowe poczucie pewności

„Nowe poczucie pewności w Europie Środkowo-Wschodniej ma materialne i idealistyczne podłoże" – wskazuje dziennik z Frankfurtu. W Polsce, w Słowacji, Czechach i na Węgrzech kwitnie gospodarka. O ile Słowacja wprowadziła euro, pozostałe trzy kraje, mimo że spełniają warunki, nawet nie myślą o wprowadzeniu europejskiej waluty. Zdaniem FAZ „UE jest najwidoczniej coraz mniej postrzegana jako szansa a coraz bardziej jako kula u nogi”. Jednocześnie wskazuje, że najistotniejsze wydają się jednak zmiany w głowach ludzi, którzy już dwukrotnie poddawani byli długim marszom do przemian. Najpierw byli ofiarami komunizmu potem „objektem planistów UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego”. Jak konstatuje autor Karl – Peter Schwarz, lokalni komuniści po przełomie poszli z duchem czasu, kontynując jednak długi marsz i domagając się zamiast „więcej socjalizmu” „więcej Europy”. W opinii autora artykułu są oni dla ludzi przywiązanych do tradycyjnych wartości, jak rodzina, naród, religia „skazanym na zagładę reliktem historii podobnie jak wcześniej mieszczaństwo i chłopstwo”. W Europie Środkowej i Wschodniej zakończono na razie długi marsz. „Zaczęła się nowa era pełna nadziei, ale i niebezpieczeństw – pisze na koniec Karl – Peter Schwarz.

Opr. Alexandra Jarecka