1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz DW: Nie trzeba się bać "Mein Kampf"

8 stycznia 2016

70 lat po śmierci autora w niemieckich księgarniach pojawia się jego główne dzieło „Mein Kampf”. Dobrze, że tak się dzieje, bo najlepszym środkiem na demagogów jest ich zdemaskowanie - uważa Susanne Sproer.

https://p.dw.com/p/1HaGf
Deutschland Präsentation Mein kampf
Dwutomowe, komentowane wydanie "Mein Kampf" kosztuje ok. 60 euroZdjęcie: Reuters/M. Dalder

30 kwietnia 1945, kilka dni przed końcem II wojny światowej, w bunkrze Kancelarii Rzeszy w Berlinie Adolf Hitler popełnia samobójstwo. Człowiek, którego dyktatura pogrążyła Niemcy i cały świat w okrutnej wojnie i spowodowała śmierć milionów ludzi. Jakie zamiary miał Hitler, wiadomo było już 20 lat wcześniej. Podczas pobytu w więzieniu w 1924 r. Hitler zaczął pisać książkę „Mein Kampf”, książkę ziejącą nienawiścią do Żydów, w której zapowiadał już brutalny podbój przede wszystkim Europy Wschodniej. Teraz, po 70 latach i wygaśnięciu praw autorskich, książka ta mogła ukazać się na niemieckim rynku.

Do tej pory Bawaria, jako spadkobierca praw, sprzeciwiała się nowemu drukowi tej książki, chcąc w ten sposób zapobiec szerzeniu się narodowo-socjalistycznej ideologii i biorąc wzgląd na ofiary hitlerowskiej dyktatury.

Teraz mamy inne Niemcy

Czy musimy bać się tej książki i zawartych w niej słów przesyconych pogardą i nienawiścią do ludzi? Słowa mogą być mocne i niebezpieczne. Czy nie jest nieodpowiedzialnym działaniem, iż książka oprawcy ludzkości Adolfa Hitlera dostępna jest teraz w niemieckich księgarniach? Uważam, że nie. Absolutnie nie. Ponieważ Niemcy się zmieniły. Niemcy XXI wieku to już nie Republika Weimarska, w której prawicowi demagodzy przy pomocy zgrabnej propagandy mogli manipulować masami.

Wtedy większość Niemców była jeszcze nacechowana przez autorytarne struktury cesarstwa, wielu było sceptycznych wobec młodej demokracji czy wręcz ją negowało. Krytycy mogą zastrzec, że także teraz ludzie wiwatują słysząc prawicowe hasła. Owszem, zgadza się. Widać to na demonstracjach Pegidy czy po hejtach w mediach społecznościowych. Ale dziś to nie jest większość. Większość Niemców stoi mocno na gruncie demokracji i - co widać przede wszystkim w międzynarodowych porównaniach - Niemcy są stabilną demokracją. Musimy walczyć o to dalej, zdajemy sobie z tego sprawę.

Ale 70 lat po zakończeniu wojny nikt się już nie musi bać demagogii rodem z „Mein Kampf”.

Wyjaśniające komentarze

Aby zdemaskować całą demagogię nowe wydanie „Mein Kampf” jest opatrzone komentarzami. Dobrze się stało, że książka ukazuje się w wydaniu naukowym, nad którym od lat pracował zespół historyków z Niemieckiego Instytutu Historii Współczesnej (IfZ).

Komentarze porządkują fragmenty oryginału, ukazując je na tle historycznym, uzupełniają informacje o osobach i współzależnościach i „wchodzą w słowo” demagogowi Hitlerowi, jak sformułował to dyrektor IfZ Andreas Wirsching w wywiadzie dla Deutsche Welle. Naukowcy demaskują półprawdy i nienawistne kłamstwa.

To zdejmuje z tej książki aurę grozy, która mogłaby się tylko spotęgować przez zakaz czy tabuizowanie. Skończy się wreszcie gloryfikacja „Mein Kampf” przez prawicowych ekstremistów, kiedy książkę tę wyciągnie się z mroku na światło dzienne i pokaże opinii publicznej.

Każdy może teraz sam wyrobić sobie zdanie o autokreacji Hitlera i jego pełnych pogardy dla ludzi tezach, sformułowanych w ciężkostrawnym języku. Każdy może odeprzeć tezy prawicowych demagogów przy pomocy logicznej argumentacji i własnego osądu.

Jest mało prawdopodobne, aby prawicowi ekstremiści w jakikolwiek sposób mogli nadużyć tego komentowanego wydania „Mein Kampf”.

Nowe wydanie jako antidotum

„Mein Kampf” można było oczywiście już od dawna kupić, klikając trochę w Internecie. Dlatego ważne jest, że to komentujące wydanie ukazuje się teraz jako antidotum na niekomentowane wydania kursujące w sieci. Czy to się powiedzie, ukaże skrupulatna analiza tej edycji. Ciekawe jest też, kto będzie ją kupował i czytał. Czy będzie to szeroka publiczność (raczej nie), czy raczej ludzie interesujący się historią. Dobrze, że będą mogły posługiwać się nią szkoły. Zarówno berlińskie władze oświatowe jak i bawarskie ministerstwo oświaty zasygnalizowały, że dopuszczają posługiwanie się tym komentowanym wydaniem w szkołach, o ile będzie to służyło demaskowaniu ideologii nazistowskiej i zwalczaniu prawicowego ekstremizmu. Tak więc szkoły będą miały dostęp do ważnego źródła historii narodowego socjalizmu. Retoryka, jaką posługiwał się Hitler, dziś już nie funkcjonuje, ale wciąż musi zajmować nas pytanie, jak mogło dojść do potwornych niemieckich zbrodni w okresie hitlerowskim i jak czemuś takiemu można zapobiec w przyszłości.

Lektura „Mein Kampf” może się przyczynić do znalezienia odpowiedzi na te pytania.

Susanne Sproer / tł. Małgorzata Matzke