1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Merkel stawia na Merkel

23 listopada 2016

Donald Trump? Erdogan? AfD? Wszystko będzie inaczej? Wszędzie? Nie wszędzie. W małej galijskiej wsi o nazwie Berlin, Angela Merkel po prostu dalej robi swoje. I brzmi w Bundestagu tak jak zawsze, uważa Jens Thurau.

https://p.dw.com/p/2T7KH
Symbolbild Angela Merkel Merkel Raute Merkelraute
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Michael Kappeler

Nerwy to ta kobieta ma. Albo po prostu już niedosłyszy. Każdy może sobie interpretować, jak chce. Cztery dni temu Angela Merkel zakomunikowała Niemcom, że w tych burzliwych czasach będzie dalej robiła to, co dotąd – po 11 latach urzędowania nadal chce być kanclerzem. Teraz stoi w Bundestagu przy mównicy, podczas debaty generalnej nad projektem ustawy budżetowej, chętnie wykorzystywanej do generalnego obrachunku z rządem. Merkel wyjaśnia – tylko, co właściwie? Dlaczego zamierza robić to, co dotąd? Niezupełnie. Co dokładnie chce robić? Też nie. Z kim? Ani słowa na ten temat. Czyli co właściwie mówi?

Nie rozwiązywać problemów, tylko je lepiej wyjaśnić

Thurau Jens Kommentarbild App
Jens Thurau jest korespondentem Deutsche Welle w Berlinie

Merkel robi to, co zawsze: wszystkie te wielkie place budowy, które stały się ogniskami zapalnymi, zostają krótko wspomniane. W tonie, w jakim przypomina się współlokatorom, że trzeba wymienić na schodach żarówkę, nadmienia: społeczną gospodarkę rynkową, państwo, monopol władzy? Wielu ludzi jest dziś zdezorientowanych. Turcja? Sytuacja jest alarmująca, ale nadal rozmawiamy z sobą. Ukraina i Rosja? Nie jest tak, jak bym sobie życzyła. Syria: przytłaczająca. Trump? Słowem go nie wspomina. Ale raz kanclerz mówi, że wspólnie, także z USA, musimy bronić wartości takich jak demokracja i prawa człowieka. Aha. Ale: jeżeli istnieją problemy, musimy je ludziom wnikliwiej wytłumaczyć, ponieważ: Niemcom nigdy nie wiodło się tak dobrze, jak dzisiaj! Tyle komunikat.

Taka była zawsze, protestantka z Hamburga ze wschodnioniemiecką biografią. Trzy lata temu zrobiła z tego wręcz swoje główne przesłanie w kampanii wyborczej, kiedy patrząc obywatelom prosto w oczy z ekranu telewizyjnego, oznajmiła: „Znacie mnie Państwo”. I rzeczywiście, Niemcy długo chcieli właśnie takiej kanclerz. Cały świat pełen jest histeryków, populistów, nacjonalistów. Pełen solowych akcji w stylu Brexitu. I między nimi jedna, która też nie zna odpowiedzi, ale jakby nie było, ma jeszcze wszystkie klepki.

Czy Niemcy naprawdę nie potrzebują planu?

Tyle, że teraz istnieje niejasne przeświadczenie, że w latach 2017, 2018 i następnych może to nie wystarczyć. Że Niemcy potrzebują planu, czego z desperacją domaga się partia Lewicy. Choćby Sahra Wagenknecht: zwalczać drapieżny kapitalizm. Albo Zieloni: wzmocnić ochronę klimatu, bronić praw podstawowych. Albo SPD: stańmy się może bardziej socjalni. W ustach Merkel brzmi to tak: globalne problemy trzeba rozwiązywać wspólnie. Wiem, co nas czeka. Pozwólcie mi robić, co trzeba. Albo: mieszkanie jest przecież w porządku, zmienimy tylko na klatce schodowej żarówkę, może przydałby się też nowy dywan, ale poza tym? Czy ktoś powiedział, że cały dom jest zmurszały, dach się zapada i cały dom się wali? Ależ moi drodzy!

Jeżeli Angela Merkel rzeczywiście miałaby jeszcze raz zwyciężyć w wyborach, musi mieć rację: powodzi nam się w tym kraju zbyt dobrze, żebyśmy mieli stracić nerwy.

Jens Thurau

tł. Elżbieta Stasik