1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Trump wypowiada wojnę demokracji

20 października 2016

Donald Trump jest gotowy poświęcić demokrację na ołtarzu swojego narcyzmu. KOMENTARZ

https://p.dw.com/p/2RTWX
USA | Ende der 3. Präsidentschaftsdebatte 2016 in Las Vegas
Zdjęcie: REUTERS/M. Blake

To była ostatnia i jak dotąd najbardziej rzeczowa debata. Precyzyjnie i suwerennie poprowadzona przez prezentera telewizji Fox Chrisa Wallace'a. Udowodnił on, że decyzja o tym, by po raz pierwszy powierzyć zorganizowanie debaty konserwatywnym mediom, była słuszna. Wszystkim tym, którym szkoda życia, by męczyć się przez 90 minut, polecić można końcowe oświadczenia kandydatów. Wystarczą, by wyrobić sobie zdanie na temat kwalifikacji obojga rywali o najwyższy urząd polityczny w USA. Podczas gdy Hillary Clinton w suwerenny sposób przedstawiła streszczenie swojej politycznej agendy, Donald Trump zaczął bez ładu i składu skakać z tematu na temat. Tak, jak zresztą wcześniej, w czasie całej debaty, gdy nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób chciałby zrealizować swoje świetlane obietnice. Za to wskazał na osobę winną wszystkiemu złu w USA i innych regionach świata – tą osobą jest Hillary Clinton. W przypadku klęski obwiniać wszystkich innych – to właśnie styl Trumpa. I to jest niebezpieczne i wykracza daleko poza same wybory.

Kampania marketingowa?

Pohl Ines Kommentarbild App
Autorka komentarza Ines Pohl jest korespondentką DW w USA

O Donaldzie Trumpie można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie to, że nie jest on na tyle oddalony od rzeczywistości, żeby nie wiedzieć, iż nie jest już w stanie wygrać tych wyborów. Jego niedostateczne przygotowanie do ważnych debat telewizyjnych, połączone z permanentnym upokarzaniem członków własnej partii, stanowią pożywkę dla dywagacji, że tak naprawdę nigdy nie chciał on pełnić tak wyczerpującej funkcji, jaką jest urząd prezydenta USA. Od początku chodziło mu o to, przepuszczają i demokraci i republikanie, by spopularyzować markę "Trump" i w ten sposób podbić jej cenę.

Może nawet to prawda. Tak czy owak republikanie powinni się zastanowić nad jedną rzeczą. Mianowicie jak mogło do tego dojść, że taki szarlatan potrafił omamić partię Abrahama Lincolna.

Chorobliwy narcyzm

Trump nie ma ani poczucia przyzwoitości, ani szacunku. Także dla fundamentów demokracji. Jego chorobliwy narcyzm nie pozwala mu nawet zaakceptować porażki jako takiej. Dlatego od tygodni przygotowuje nową strategię – jego porażce winny jest układowy i skorumpowany system. Ta argumentacja trafia do twardego rdzenia jego elektoratu. Do tych, którzy już od dawna stracili zaufanie do administracji w Waszyngtonie. Do tych, którzy korzystają z każdej okazji, by prezentować teorie spiskowe i tych innych obarczyć odpowiedzialnością za własne niepowodzenia. W czasie swojej kampanii Trump uczynił bardzo wiele, by powiększyć podział na "nas" i "ich".

Niezbywalnym minimalnym konsensusem każdej demokracji jest to, że szanuje się wolę większości wyborców. Trump właśnie podkopuje ten fundament. A w mediach społecznościowych znajduje doskonały instrument do rozpowszechniania swoich teorii spiskowych. Nie tylko Hillary Clinton jako prezydent USA będzie musiała nauczyć się z tym obchodzić. Także (i szczególnie) republikanie muszą zastanowić się nad tym, w jaki sposób sprawić, by ten antydemokratyczny duch powrócił do otwartej przez ich politykę bojkotu puszki Pandory.

Zasadniczo chodzi o to, czy biała, chrześcijańska Ameryka gotowa jest zaakceptować demograficzne zmiany. Czy jest gotowa zaakceptować, że z tych mniejszości powstają nowe mniejszości, które podejmować będą inne decyzje.

Wraz z Trumpem powstała polityczna beczka prochu, która zagraża sprawdzonemu przez setki lat porządkowi społecznemu. I to jest rzeczywiście niebezpieczeństwo, które wykracza daleko poza osobę Donalda Trumpa.

Ines Pohl

tłum. Bartosz Dudek