1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy żegnają Helmuta Schmidta

Jeanette Seiffert 23 listopada 2015

Niemcy cenili go sobie jako mądrego polityka, w świecie darzony był szacunkiem jako kompetentny mąż stanu. Byłego kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta żegnają w Hamburgu Niemcy i goście z zagranicy.

https://p.dw.com/p/1GQJT
Deutschland Kondolenzbuch Helmut Schmidt
Zdjęcie: Reuters/S. Loos

Do końca mówił, co myśli a mimo to – albo właśnie dlatego – cieszył się szacunkiem jak mało kto. Niezmiennie uważany był w sondażach za najbardziej popularnego polityka w najnowszej historii Niemiec – pomimo swoich często ostrych i nietolerujących sprzeciwu wystąpień.

Zapytany w szczycie europejskiego kryzysu zadłużeniowego i finansowego o kryzysowe zarządzanie kanclerz Angeli Merkel, stwierdził: „Musiałbym się długo zastanawiać, zanim przyszłaby mi do głowy dyplomatyczna odpowiedź“. Helmut Schmidt nie przebierał w słowach: „Politycy mówią najpierw jedno, potem co innego“. On sam, zwłaszcza po zakończeniu swojej aktywnej kariery politycznej, chętnie bywał szorstki. „Niemcy są w centrum tego małego kontynentu w parszywym położeniu“, brzmiała jego wypowiedź na temat sytuacji Niemiec. Polityka UE wobec Ukrainy? „Geopolityczna dziecinada“. Barack Obama jest wielkim prezydentem? „Pod czymś takim bym się nie podpisał“.

Raz po raz Helmut Schmidt krytycznie ustosunkowywał się do rozwoju Unii Europejskiej, do wielokulturowego społeczeństwa Niemiec i do zaangażowania Bundeswehry w Afganistanie, co w żadnym stopniu nie naruszało ogromnego poważania, jakim cieszył się wśród niemieckiej ludności.

Bezkompromisowy w czasie „Niemieckiej jesieni“

W pamięci wielu Niemców Helmut Schmidt zapisał się zwłaszcza jako polityk, który jesienią 1977 roku zdecydowanie stawił czoła terrorowi Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Jego apogeum było zamordowanie przewodniczącego zachodnioniemieckiego Związku Pracodawców Hannsa-Martina Schleyera i uprowadzenie w Mogadiszu samolotu Lufthansy „Landshut”. Celem tych obydwu aktów terrorystycznych było wymuszenie uwolnienia z niemieckich więzień terrorystów RAF – Helmut Schmidt pozostał jednak nieugięty.

Heisser Herbst 1977 - BGS vorm Kanzleramt
"Niemiecka jesień" 1977, wojsko przed Urzędem Kanclerskim w BonnZdjęcie: picture-alliance/dpa

Jak uzasadniał później swoją bezkompromisową postawę, chodziło mu o to, by „dowieść, że państwo jest w stanie chronić swoich obywateli”. Bardziej niż na czymkolwiek innym zależało mu na tym, by obywatele nie utracili zaufania w ochronną funkcję państwa: „A to oznaczało niewypuszczenie terrorystów na wolność”. Z nakazu Schmidta w nadzwyczaj ryzykownej akcji niemieccy komandosi uwolnili z rąk terrorystów samolot. Jak później mówiono, gdyby zakładnicy zginęli, Schmidt podałby się do dymisji. Lata te były szczytem jego kariery politycznej zapoczątkowanej wstąpieniem do SPD rok po zakończeniu II wojny światowej.

Imponująca kariera polityczna

Już pełniąc funkcję senatora ds. polityki wewnętrznej w swoim rodzinnym Hamburgu Schmidt zyskał poważanie jako znakomity menedżer kryzysowy. Kiedy w 1962 roku miasto musiało sobie poradzić ze skutkami katastrofalnej powodzi, Schmidt bez chwili namysłu wprowadził do akcji żołnierzy Bundeswehry.

Helmut Schmidt in Polen - 1977
Kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza - Helmut Schmidt w Polsce, 22.11.1977Zdjęcie: picture alliance / Egon Steiner

Po hamburskim epizodzie szybko przyszła kariera na forum federalnym: w 1964 roku Schmidt został wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego SPD w Bundestagu. Po powstaniu pierwszej koalicji rządowej SPD i FDP ówczesny kanclerz Willy Brandt powołał go w 1969 roku na stanowisko ministra obrony. Jego autorytet jako eksperta ds. bezpieczeństwa rósł.

Kiedy w 1974 roku w efekcie afery Guillaume Willy Brandt ustąpił z urzędu kanclerza, Helmut Schmidt uważany był za jego całkowicie naturalnego następcę. Jak przyznał później w jednym z wywiadów telewizyjnych, od początku był świadomy, że nie będzie to łatwa funkcja: „Willy Brandt wzbudził w niemieckim społeczeństwie niewiarygodnie wysokie oczekiwania”. Ze względu na kryzys energetyczny 1973 roku i spowodowaną nim recesję spełnienie tych oczekiwań stało się jednak niemożliwe.

Bez względu na wszystko Helmut Schmidt zabrał się do rozwiązywania problemów po swojemu – zdecydowanie. Szybko zyskał sobie opinię bezkompromisowego „speca”, co odzwierciedliły jego sukcesy w walce z terrorystami RAF, ale także jego upór w osiągnięciu celów gospodarczych. Sytuacji gospodarczej kraju Schmidt nie był w stanie zmienić w zasadniczy sposób, ale i w kraju, i poza jego granicami umacniała się jego reputacja – pół żartem pół serio – „światowego ekonomisty”. Niemieccy wyborcy mu w każdym razie zaufali – dwukrotnie, w 1976 i 1980 roku został kanclerzem.

Kontrowersyjny stosunek

Deutschland Altkanzler Helmut Schmidt auf Intensivstation
Nałogowy palacz Schmidt palił gdzie i kiedy chciał, zakazy miał w nosieZdjęcie: picture alliance/dpa/W. Kumm

Stosunek Schmidta do własnej partii – SPD, podczas wszystkich tych lat nigdy nie był pozbawiony napięć. Schmidt uchodził raczej za socjaldemokratę skłaniającego się na prawo, nie cofającego się też przed sprzeciwieniem się decyzjom partii. Konfrontacja ta stała się szczególnie wyraźna, kiedy pod koniec lat 70., z początkiem lat 80. chodziło o wcielenie w życie „podwójnej decyzji NATO”: dozbrojenia Sojuszu i utrzymania dialogu z Moskwą. Schmidt forsował stacjonowanie w Niemczech kolejnych amerykańskich rakiet atomowych. Opór, z jakim spotykał się w łonie swojej partii i którego wyrazem były też wielkie demonstracje w Niemczech, uważał za naiwność. Kto zamiast na zagwarantowane umową rozbrojenie chce postawić na jednostronne rozbrojenie, temu „muszę powiedzieć, że doświadczenie historyczne pokazuje, że jednostronna bezsilność w żadnym wypadku nie zapobiega agresji z dominującej strony”, pisał do swoich przeciwników politycznych.

SPD z wielkim wahaniem poszło kursem wyznaczonym przez Schmidta i kiedy ten w 1982 roku odszedł z urzędu kanclerza, szybko oficjalnie zmieniło stanowisko. Przyczyną był „zwrot” w FDP – koalicyjny partner SPD przeszedł do obozu chadecji CDU/CSU. Liberałowie uważali za ten „zwrot” także zasadniczą zmianę w swojej polityce gospodarczej i socjalnej. Dla Schmidta było to nie do zaakceptowania. To, co robi FDP jest „odwróceniem się od demokratycznego państwa socjalnego i zwróceniem się w kierunku rywalizującego społeczeństwa”.

Nieswojo we własnej partii

W kolejnych latach Helmut Schmidt wycofywał się z życia politycznego. Został jednym z szefów tygodnika „Die Zeit” i jeździł po całym świecie z wykładami na tematy polityczne i ekonomiczne.

Nowe szefostwo SPD pozostawało mu obce. Tylko w wyjątkowych wypadkach – choćby w 1998 dla Gerharda Schrödera – był gotowy do wystąpień wyborczych na rzecz SPD. Po latach milczenia na temat swojej macierzystej partii, w 2011 roku zaskoczył opinię publiczną mówiąc o swoim wieloletnim partnerze szachowym Peerze Steinbrücku: „On to potrafi” i zaświadczając tym samym jego zdolność do piastowania urzędu kanclerza. Zdanie to powiedział tuż po śmierci swojej żony Loki. „Miałem wrażenie, że być może za rok już nie będę mógł tego powiedzieć, bo nie będę już wówczas żył. Powiedziałem więc moją prawdę. I zachowuje ona ważność do dzisiaj”, wyjaśnił potem.

Niewiele później na zjeździe partii w Berlinie – po dwunastu latach nieobecności - wygłosił obszernie dyskutowane przemówienie. Mimo wyobcowania Helmut Schmidt do końca pozostał socjaldemokratą z krwi i kości.

Jeanette Seiffert / Elżbieta Stasik