1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mąż zamordował żonę, bo ciągle zrzędziła

Małgorzata Matzke10 marca 2016

Mąż dusi żonę, pakuje zwłoki do walizki i wrzuca do rzeki. Sędzia ogłaszając wyrok (10.03.2016) powiedział: ten człowiek musiał dużo znosić.

https://p.dw.com/p/1IAcd
Symbolbild Trennung
Zdjęcie: imago/Steinach

Ich małżeństwo trwało 30 lat i było z pozoru szczęśliwe. Obydwoje sprawiali wrażenie zakochanych, trzymali się za ręce idąc ulicą, wszystko wskazywało na rodzinną harmonię. Za tą fasadą sytuacja jednak już od dawna była zupełnie inna.

Nadszedł dzień 25 sierpnia 2015. Jak w uzasadnieniu wyroku powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Sądu Krajowego w Akwizgranie Arno Bormann, oskarżony nie wytrzymał ciągłego zrzędzenia żony i wiecznych pretensji. „Zamknął żonie usta i dusił ją tak długo, aż przestała dawać znaki życia” - powiedział sędzia, wymierzając oskarżonemu stosunkowo łagodną karę 7 i pół roku więzienia. Prokuratura domagała się 12 lat.

Mężczyzna ma 54 lata, ale w czasie rozprawy sprawia wrażenie dużo starszego. – Straszne jest to, że moja żona nie żyje z mojej winy - przyznał w ostatnim słowie, jakie miał przed sądem.

Spokojny, towarzyski człowiek

Biegli sądowi stwierdzili, że był bardzo ugodowym, kontrolującym się i potrafiącym powstrzymać się od agresji człowiekiem. Jego dawni znajomi dziwili się, zeznając jako świadkowie przed sądem, i podkreślali, że ten czyn nie pasuje w ogóle do człowieka, którego dobrze znają: „Nigdy nie był agresywny”.

Jego stary przyjaciel w ostatnim dniu rozprawy opowiadał, jak musiała rozwijać się sytuacja tej małżeńskiej pary. Na początku lat 80tych wszyscy należeli do jednej paczki. „Był wesołym facetem, umiał się bawić, kochał życie” - opowiadał świadek przed sądem.

Sędzia Bormann w uzasadnieniu wyroku opisywał: Z biegiem lat to się zmieniło. Żona chciała zawsze być na pierwszym planie, męża spychając w kąt. Była wciąż niezadowolona ze swojej pracy jako pomoc domowa, mężowi zarzucała, że nie chce zrozumieć jej sytuacji, pomimo że ten szukał różnych rozwiązań.

Symbolbild Trennung
Za fasadą szczęśliwego związku kryła się tragediaZdjęcie: picture alliance/Christian Ender

Przyjaciele odsuwają się od pary, która sama też już nie szuka towarzystwa. „Wznieśli mury wokół swojego życia rodzinnego” - wyjaśniał sędzia –„a mąż w tym związku na wszystko się godził”.

Przebłysk zbrodniczej myśli

Aż do 25 sierpnia ubiegłego roku. Małżonkowie wrócili z urlopu nad Morzem Północnym, rozpakowali walizki, zjedli obiad. Wtedy znów doszło do kłótni o banalną sprawę - niewyniesione śmieci. Następuje eskalacja i dochodzi do rękoczynów. Obydwoje upadają na ziemię, on chce ją uspokoić, siada na niej, ona w dalszym ciągu jest agresywna. Wtedy przychodzi mu do głowy myśl: Dosyć tego! Już nie mam siły tego słuchać! - opowiadał sędzia Bormann. Mąż zatyka żonie usta, potem zaciska ręce na jej gardle przez dwie minuty. Sędziowie zakładają, że mąż próbował żonę reanimować, ale nic to nie dało.

Gdy doszło do niego, co zrobił, zastanawiał się, jak zatuszować ten czyn. Próbował wcisnąć ciało do dużej walizki, która stała jeszcze nieschowana po wakacjach, ale zwłoki były za duże, walizka się nie domykała. Mężczyzna zakleił ją plastikowymi torbami i taśmą. Po zapadnięciu zmroku zamówił taksówkę i z ciężką walizką pojechał do Maastricht w Holandii. Wrzucił walizkę ze zwłokami do rzeki. Po kilku dniach woda wyrzuciła pakunek na brzeg.

dpa / Małgorzata Matzke