1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Michał Batory: W Paryżu mogłem pokazać, że jestem Polakiem

1 maja 2018

Z paryskiej pracowni Michała Batorego wyszły plakaty, którymi zawojował on cały świat. W wywiadzie z Deutsche Welle opowiada, jak powstawał ten sukces.

https://p.dw.com/p/2wyUX
Michal Batory polnischer Plakatkünstler
Michal Batory od 30 lat mieszka i tworzy w ParyżuZdjęcie: Michal Batory

Deutsche Welle: Czy wiesz, ile plakatów zrobiłeś już w swoim życiu?

Michał Batory: Takich, które się ukazały – bo ja liczę tylko takie, które żyły na ulicy, nie jestem plakacistą, który robi plakaty, żeby dekorować nimi swoje ściany – to plakatów było około 300.

DW:Czy przepis na dobry plakat jest wciąż taki sam?

Tak, to się nie zmieniło. Techniki się zmieniają, ale sens plakatu: przekaz, synteza, metafora, pozostał. Podobnie jak realizacja: ręczna, fotograficzna czy jakakolwiek. Media się zmieniają, ale nie sens plakatu.

DW: Jak obserwuje się ulice, to plakat najsilniej żyje w świecie teatru. Plakaty filmowe są bardzo miałkie

To prawda. Plakat filmowy podjął drogę, którą niestety stworzyli Amerykanie, pokazując bardziej aktorów i słynne nazwiska, ściągnąć ludzi do kina, żeby kupili bilet. To system amerykański, który zalał niestety całą Europę i resztę świata.

Zniknął na przykład polski plakat filmowy. Byłem ostatnio na konferencji, gdzie rozmawiałem z producentami filmowymi, którzy przewidują, że wkrótce w ogóle już nie będzie plakatów, a będą tylko zajawki, teasery do filmów. Ludzie będą informowani o filmie tylko przez media.

Michal Batory Paryż  polnischer Plakatkünstler
Michał Batory w swojej paryskiej pracowniZdjęcie: Michal Batory

DW: Jak z Twojej francuskiej perspektywy, bo żyjesz w Paryżu od 30 lat, ma się obecnie polski plakat?

Żyje i pulsuje, nie jest tak źle. W tej chwili plakat w ogóle się zmienia, ponieważ wszystkie kraje typu Iran, Chiny, które były pod embargiem, czy Turcja, odżywają i robią z plakatu wolną formę artystyczną. Wszyscy też organizują teraz biennale. Kiedyś na świecie były trzy biennale plakatu, teraz jest ich koło setki: Boliwia, Ekwador, Iran. Plakat stał się formą bycia w mediach.

Tyle, że ten plakat nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To nie jest zlecenie realizowane dla określonego klienta, tylko są to plakaty autorskie: bez zaistnienia na ulicy. Mają formę plakatu, ale plakatem nie są. Kilkakrotnie byłem w jury różnych biennale i problemem jest to, że są to plakaty bardzo ładne, ale widać, że stworzone zostały przez artystę i nigdy nie zobaczyły światła dziennego. Trudno jest wtedy oceniać i zestawiać ze sobą takie dwie formy kreacji, bo jest to właściwie grafika artystyczna, a nie plakat.

DW: Ponieważ już tak długo żyjesz we Francji i odniosłeś tu ogromny sukces, powiedz, jak było to możliwe, że młody chłopak z Łodzi tak wybił się we francuskim społeczeństwie, które uważane jest za bardzo hermetyczne? Przez lata byłeś nadwornym plakacistą paryskich teatrów Théâtre National de Chaillot i Théâtre National de la Colline.

Michal Batory polnischer Plakatkünstler
Plakat Michała Batorego na festiwal muzyki współczesnej Zdjęcie: Michal Batory

Udało się to przede wszystkim przez konkursy. Jak coś zrobisz dobrze, to ludzie do ciebie dzwonią. To naturalne wejście na rynek. Kiedyś nie było Facebooka i Instagramu i ludzie patrzyli na ulicy, co im odpowiada, a co nie. Teraz trzeba być obecnym w mediach.

DW: Pomimo swojej renomy musisz dalej walczyć o klientów czy klienci sami do Ciebie przychodzą?

Ciągle trzeba walczyć o nowe zlecenia. Nie ma tak, że coś zrobiłeś i to już wystarczy. Jeżeli jako muzyk zrobiłeś jedną dobrą płytę, to masz dożywotni dochód. Jak jesteś grafikiem, to twoje ekonomiczne dożywocie trwa może miesiąc. U nas nie ma takich praw autorskich, jakie mają muzycy, scenarzyści czy kompozytorzy.

DW: Czy przez te wszystkie lata czułeś się zawsze polskim artystą, żyjącym i pracującym we Francji, czy przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie?

Zawsze się czułem polskim artystą i tak już pozostanie, ale nie tylko polskim. Moje spotkanie z Francją było i jest do tej pory przepiękne. To jest jednak kraj dość otwarty i tolerancyjny, gdzie docenia się wartość człowieka i artysty. Nie żałuję ani przez chwilę, że wyjechałem z Polski, bo mogłem wtedy pokazać, że jestem Polakiem. W Polsce prawdopodobnie wpadłbym w tamtych czasach w marazm, zwłaszcza mieszkając w Łodzi, i starał się – jako jedyne wyjście – o posadę na akademii. Innych szans nie było. Wyjechałem więc z tym całym swoim bagażem graficznym i kulturą polską do Francji. Gdybym został w Polsce, zrobiłbym może jedną setną tego, co zrobiłem.

Michal Batory polnischer Plakatkünstler
Artysta odnajduje się we wszystkich tematach: "Polski Plakat Patriotyczny" Zdjęcie: Michal Batory

DW: Ale teraz w Łodzi bardzo dużo się dzieje i będziesz miał tam nawet niedługo wystawę...

To prawda, ale to będzie tylko krótki występ: zbiorowa wystawa ośmiu artystów w Muzeum Książki Artystycznej – od 5 do 11 lipca.

DW: Kilka lat temu nastąpił Twój artystyczny powrót do Polski jako plakacisty i grafika. Cieszyłeś się z tego?

Tak, przez sześć lat byłem komisarzem wystaw Galerii Plenerowej w Warszawie: plakatów światowych pokazywanych na ogrodzeniu Łazienek Królewskich. Współpracuję też z Operą Novą w Bydgoszczy.

DW: Bardzo piękny był Twój powrót jako grafika, bo robiłeś szatę graficzną do wszystkich książek Paula Coelho wydawanych w Polsce przez Drzewo Babel. Czyli, kto w Polsce sięga po jego książkę, ten ma w ręku Twój graficzny projekt.  

Tak było przez 15 lat, ale już się skończyło, bo teraz Coelho ma inną strategię: sam robi jednolite okładki swoich książek na cały świat. Basia Stępień, właścicielka Drzewa Babel, wywalczyła kiedyś, że myśmy mieli nasze okładki polskie. Nota bene te obecne okładki są straszne, bo ten człowiek nie ma żadnego gustu graficznego.

Screenshot Facebook Michal Batory Plagiat
Chińczycy bez żenady skopiowali plakat wykonany dla paryskiego teatruZdjęcie: Facebook/Michal Batory

DW: Czy było to dla Ciebie zabawne, że jeden z Twoich plakatów został bezczelnie splagiatowany przez chiński portal randkowy?

Napisał mi o tym Jianping He, chiński grafik żyjący na emigracji w Berlinie. Był w Szanghaju i tam odkrył, że jakiś portal randkowy skopiował jeden do jednego mój plakat do sztuki „Femmes, Femmes!”, dodając tylko chińskie napisy. Chiny nie podpisały nigdy konwencji o prawach autorskich, więc robią, co chcą. Szkoda, bo to był bardzo piękny plakat do sztuki o miłości, a w chińskiej wersji tak zszedł poniżej pasa. Ktoś mówił, że być kopiowanym to dobry znak, ale trzeba być filozofem, żeby myśleć o tym w tych kategoriach.

DW: Czy myślałeś kiedyś o tym, by swoją wiedzę i doświadczenie przekazać młodszym artystom?

Robię to w formie warszatów, które od 15 lat prowadzę w wielu krajach. W zeszłym roku byłem w Meksyku i Argentynie, ale na etat docenta gdzieś na uczelni nie mam ani czasu, ani większej ochoty.

DW: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Małgorzata Matzke

Michał Batory (ur. 1959) - absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, od 1987 r. mieszka w Paryżu. Jeden z najbardziej cenionych plakacistów na świecie, laureat  nagród i wyróżnień, m.in. Nagrody Publiczności na Festiwalu Plakatu w Chaumont za plakat "La Femme sur le lit" (1996) i I nagrody na Międzynarodowym Festiwalu Plakatu w Chaumont za plakat "Power Book" (2004) czy też nagrody na Międzynarodowym Biennale Plakatu w Meksyku.