1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

MIN t - polska nadzieja muzyczna z Berlina

2 kwietnia 2018

MIN t to pseudonim artystyczny mieszkającej i studiującej w Berlinie piosenkarki i kompozytorki Martyny Kubicz. Jeżeli lubicie muzykę dance, minimal, techno i ambient, to niedługo się na nią natkniecie.

https://p.dw.com/p/2v0yy
Marta Kubicz  polnische Sängerin  Berlin
Martyna Kubicz śpiewa, tańczy i komponujeZdjęcie: Andrzej Sienkowski

Grupa polskich krytyków muzycznych wytypowała jej pierwszy album "Assemblage" jako jeden z najlepiej zapowiadających się debiutów roku. Mimo, że płyta sprawia wrażenie zbyt usilnie wyprodukowanej, muzyka elektroniczna wymieszana z graną na żywo perkusją, gitarami i słodkim wokalem wydaje się być na czasie, a Martyna Kubicz chwyta tę chwilę jakby była ostatnią. Pełna energii, roztańczona i niezwykle uzdolniona muzycznie, już od dziecka grała na pianinie. Teraz studiuje muzykę, a konkretnie songwriting w brytyjskiej szkole BIMM w Berlinie od 2015 roku.

- W Polsce studiując muzykę masz do wyboru klasykę albo jazz. Akurat dla mnie najciekawsza była produkcja, profesjonalne przygotowanie w sferze muzyki popularnej, tanecznej czy alternatywnej - mówi polska wokalistka i kompozytorka.

Martyna Kubicz
Martyna Kubicz dzieli swój czas między muzyką i aktorstwemZdjęcie: DW/K. Visconti

kariera telewizyjna

Martyna Kubicz już jako mała dziewczynka występowała na scenie Teatru Muzycznego "Capitol" we Wrocławiu. Najpierw grała Gerdę w przedstawieniu o "Królowej Śniegu", potem "Małą Księżniczkę", aniołka i inne role dziecięce. Nie trzeba było długo czekać, a przyszły seriale telewizyjne: "Pierwsza miłość" i "Warto kochać". To właśnie dzięki telewizji Marta Kubicz jest w Polsce znana. Wydawało się, że to już tylko jeden krok do kariery filmowej. Były nawet studia aktorskie w łódzkiej filmowce, ale muzyka jednak wygrała. Zresztą przewijała się zawsze. Po edukacji klasycznej przyszły pierwsze próby komponowania. Wszystkie oszczędności poszły na dobry sprzęt elektroniczny i edukację w Berlinie, a kariera aktorska zeszła na drugi plan.

- Te pierwsze próby były pełne błędów. Teraz mam już trochę większą wiedzę o sprzęcie, programach i dźwięku. Chociaż uczymy się całe życie. W przypadku produkcji muzycznych opartych o nowe technologie tym bardziej.

Martyna Kubicz
"energią mogłaby obdzielić dwoje 20-latków"Zdjęcie: DW/K. Visconti

muzyka ponad wszystko

Mieszkanie na Friedrichhainie jest typowym studenckim lokum. Ktoś po chwili przerywa nam rozmowę pytając po angielsku, czy pranie można już wyjąć z pralki, bo teraz jego kolej. Pokój jest dosyć mały, wypełniony klawiaturami keyboardów, sprzętem nagłaśniającym i jakimiś tajemniczymi pudełkami z elektroniką. Na ścianie wisi plakat Keitha Haringa, obok lampki choinkowe. Martyna Kubicz już teraz planuje kolejny występ, za chwilę wpisze jakiegoś newsa na Facebooka. Aktywnością mogłaby obdzielić co najmniej kilku dwudziestolatków, a oglądanie jej występów na żywo, czy choćby za pośrednictwem transmisji internetowych, to prawdziwa przyjemność.

- Najczęściej zaczynam od techno, muzyki elektronicznej, tanecznej. Ta płyta "Assemblage" poszła też trochę w stronę muzyki bardziej organicznej. Chętnie zapraszam perkusistę, który do dźwięków elektronicznych gra na żywo na bębnach - opisuje koncerty Martyna Kubicz.

Przede wszystkim są to kluby polskie, chociaż zdarzają się również koncerty w klubach czy na festiwalach niemieckich, choćby "48 godzin Neuköln"

- Akurat mam polskich managerów, stąd tyle występów w Polsce. Zresztą z Berlina jest do Wrocławia, skąd pochodzę, bardzo blisko. Tak samo do Poznania czy Warszawy - tłumaczy wokalistka.

let´s dance

 

- Berlin bardzo mnie inspirował. Dla grających muzykę elektroniczną to miasto, w którym tyle się zdarzyło, było wielkim wyzwaniem. Co ciekawe, od kiedy mieszkam w Berlinie i poznałam rożnych muzyków, mniej zajmuje się techno, a coraz bardziej odkrywam inne rzeczy - przyznaje Martyna. 

Utwór Davida Bowie "Let´s Dance", wydany w 1983 roku, świetnie opisuje energię Martyny Kubicz. "Ubierz czerwone buty i zatańcz bluesa" - śpiewał Bowie, ona uwielbia kluby i każdą wolna chwile spędza na koncercie lub właśnie tańcząc. Chociaż zdarza się to coraz rzadziej. Razem z uznaniem krytyki przyszły kolejne zaproszenia na koncerty. Coraz więcej koncertów.

Krzysztof Visconti, Berlin