1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wybory w niemieckich landach 2022: test dla rządu i opozycji

Ben Knight
5 stycznia 2022

W tym roku niemieckie partie będą musiały zmierzyć się w czterech wyborach krajowych. Podczas gdy socjaldemokraci chcą umocnić swoją władzę, konserwatywni chadecy muszą odzyskać utraconych wyborców.

https://p.dw.com/p/459M0
Berlin Bundesrat Diskussion Infektionsschutzgesetz
Wybory w landach będą miały wpływ na kształt BundesratuZdjęcie: Axel Schmidt/REUTERS

W ubiegłym roku Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU), konserwatywna partia Angeli Merkel, straciła przewagę w sondażach, odnotowując najgorszy wynik w historii. Chadecy, po raz pierwszy od 16 lat, znaleźli się w opozycji. CDU przeżyła szok, który wywołał wewnętrzne pretensje, dymisje wysokich rangą członków partii i nową batalię o przywództwo, która rozstrzygnie się w styczniu.

Tymczasem dla zwycięzców wrześniowych wyborów do Bundestagu, Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) pod przywództwem nowego kanclerza Olafa Scholza, kolejne wybory to doskonały moment na wykorzystanie swego sukcesu i poszerzenie udziału w Bundesracie, czyli drugiej - obok Bundestagu - izbie niemieckiego parlamentu, złożonej z przedstawicieli 16 rządów krajowych.

Cztery kraje związkowe, różne sytuacje

CDU ma nadzieję, że jej kolejny lider, którym ma być Friedrich Merz, arcykonserwatysta i były rywal Merkel, zdoła odwrócić losy partii do 27 marca, kiedy to Kraj Saary leżący przy granicy z Francją pójdzie do wyborów. W maju odbędą się z kolei ważne wybory w Nadrenii Północnej-Westfalii i Szlezwiku-Holsztynie, a jesienią w średniej wielkości, ale silnym gospodarczo kraju związkowym Dolna Saksonia.

Wszystkie cztery głosowania będą ważne, szczególnie dla CDU. – To wielki papierek lakmusowy dla nowego przewodniczącego CDU – powiedział DW Wolfgang Seibel, wykładowca polityki i administracji publicznej na Uniwersytecie w Konstancji.

– Partia straciła wielu zwolenników, którzy okazali się być raczej wyborcami Merkel, niż lojalnymi wyborcami CDU. A wybory wpłyną także na kierunek, w którym chce podążać partia. Merz włożył wiele wysiłku w szlifowanie swego wizerunku jako ekonomiczno-liberalnego przedstawiciela konserwatywnego skrzydła partii – mówi Seibel.

Mały, ale ważny land

Kraj Saary jest małym krajem związkowym, ale jego symboliczne znaczenie dla przyszłego lidera CDU jest ogromne. Konserwatywna partia rządzi w tym landzie od 1999 roku, ale obecnie w sondażach przegrywa z SPD o blisko pięć punktów procentowych. Przegrana w tym kraju może być poważnym ciosem dla lidera próbującego odbudować partię.

Jak twierdzi Ulrich von Alemann, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie w Duesseldorfie, wygrana CDU nie byłaby natomiast zbyt dużym problemem dla SPD, ponieważ socjaldemokraci z łatwością mogliby potraktować ją jako poparcie dla obecnego premiera kraju związkowego, Tobiasa Hansa z CDU. Jednak zwycięstwo SPD w Kraju Saary, według von Alemanna, byłoby wyrazem poparcia dla socjaldemokratów na poziomie federalnym. – A to z pewnością mogłoby jeszcze bardziej wzmocnić SPD – komentuje.

Merz: wiele do stracenia, niewiele do zyskania

Podobnie słabe są perspektywy dla CDU w innym małym regionie przygranicznym, w którym tej wiosny odbędą się wybory. Szlezwik-Holsztyn, leżący przy granicy z Danią, pójdzie do urn 8 maja. Także tutaj CDU stoi obecnie na czele rządu, ale w sondażach ustępuje SPD o pięć punktów, choć dzięki sile Zielonych w tym kraju związkowym nawet CDU, która zajmie drugie miejsce, może liczyć na kontynuację obecnej koalicji z Zielonymi i liberałami z FDP.

Jednak zwycięstwo CDU w obu tych landach wcale nie musi być dobrą wiadomością dla 66-letniego Friedricha Merza, ponieważ sukces na poziomie landu byłby również zwycięstwem regionalnych liderów partyjnych. Podobnie jak Tobias Hans w Kraju Saary, premier CDU w Szlezwiku-Holsztynie jest ambitnym liderem, jeszcze przed czterdziestką. Daniel Guenther uważany jest za umiarkowanego, zdolnego do kompromisu konserwatystę wpisującego się w tradycję Merkel.

– Jeśli dobrze wypadną w wyborach i pozostaną premierami krajowymi, to z pewnością zaczną tworzyć pokolenie post-Merz. A to też nie byłoby dla niego zbyt komfortowe – komentuje von Alemann.

Nadrenia Północna-Westfalia: zacięty wyścig, duża nagroda

Najostrzejszy jak dotąd wyścig w tym roku wyborczym jest jednocześnie największym. Nadrenia Północna-Westfalia (NRW) wybierze swój kolejny rząd zaledwie tydzień po Szlezwiku-Holsztynie, 15 maja.

Nagroda w rodzinnym kraju związkowym Merza jest potencjalnie ogromna – mieszka tam prawie jedna czwarta Niemców i ma on największy PKB spośród wszystkich landów. Według najnowszych sondaży, SPD i CDU są w stanie wyrównać swoje szanse w NRW z wynikiem 27-28 proc. – Kto jest premierem tego landu, ma zawsze ważny głos na szczeblu federalnym – mówi von Alemann.

Przez dziesięciolecia, od 1966 do 2005 roku, a następnie od 2010 do 2017 roku, NRW była uważana za twierdzę SPD, w której mieszkała przemysłowa klasa robotnicza – tradycyjny elektorat tej partii. Jednak od niedawna CDU odnosi tu sukcesy, a w 2017 roku przypadł jej fotel premiera. Czteroletnie rządy Armina Lascheta skończyły się we wrześniu ubiegłego roku wraz z jego nieudaną próbą zastąpienia Merkel  na stanowisku kanclerza. Teraz na czele rządu stoi kolejny konserwatysta, 46-letni Hendrik Wuest.

– Jako młody, świeży kandydat Wuest ma z pewnością szansę na zwycięstwo w NRW – komentuje von Alemann. – Będzie to jednak trudne, zwłaszcza jeśli nowy rząd federalny nie popełni żadnych większych błędów w ciągu najbliższych trzech, czterech miesięcy. W tym czasie może się jednak wiele wydarzyć.

Dla SPD ostatnie wybory w tym roku, w październiku w Dolnej Saksonii, wyglądają na najbezpieczniejsze. Socjaldemokraci mają tam obecnie 13-punktową przewagę, a obecny premier, Stephan Weil, który rządzi już od dziewięciu lat, a jest jeszcze przed sześćdziesiątką, gwarantuje partii spokój. 

Rola Bundesratu

Wybory krajowe pełnią w Niemczech nie tylko funkcję weryfikatora partii politycznych na szczeblu regionalnym, ale także ważną rolę w niemieckiej władzy ustawodawczej. 16 rządów krajowych tworzy Bundesrat, który musi zatwierdzać ustawy, które maja wpływ na landy (np. dotyczące ich finansów).

69 członków Bundesratu nie jest wybieranych bezpośrednio, lecz nominowanych przez swoje partie proporcjonalnie do wielkości ich roli w różnych koalicjach. Ponieważ we wszystkich 16 landach Niemiec  dominują obecnie koalicje, żadna partia nie ma większości w Bundesracie.

Nie zawsze tak było. – W przeszłości Bundesrat był bardziej podobny do amerykańskiego Senatu – mówi von Alemann. – Istniały dwa duże bloki: landy kierowane przez SPD i landy kierowane przez CDU, i czasami zdarzało się, że jeden z tych dwóch bloków miał większość przeciwko rządowi federalnemu. Wtedy dochodziło do impasu – komentuje.

W ostatnich latach to się zmieniło, ponieważ mniejsze partie, takie jak Zieloni i FDP, a także partie regionalne, takie jak Wolni Wyborcy w Bawarii, zaczęły odgrywać większą rolę w rządach landów. Podział mandatów w Bundesracie to obecnie zdumiewająca wielobarwna szachownica, przy czym tylko w dwóch landach rządzi dokładnie taka sama koalicję (Berlin i Brema).

Do tego dochodzi odwieczna konwencja, zgodnie z którą, jeśli partie tworzące koalicję w kraju związkowym mają rozbieżne zdanie na temat danej ustawy federalnej, muszą wstrzymać się od głosu w Bundesracie. – Z tego też powodu głosowania w Bundesracie nie są całkiem przewidywalne – mówi von Alemann.

– Nie należy przeceniać roli Bundesratu – uważa z kolei Seibel. Jeśli w 2022 roku CDU nie wygra we wszystkich czterech krajach związkowych, to Bundesrat nie będzie odgrywał praktycznie żadnej roli w sprawowaniu władzy przez rząd federalny.