1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy. Była komunistka rzuca wyzwanie AfD

7 stycznia 2024

Sahra Wagenknecht chce przeciwstawić się przesunięciu Niemiec na prawo, także w ulubionym temacie AfD, czyli migracji. Czy to nadal polityka lewicowa?

https://p.dw.com/p/4avsB
Deutschland Berlin | Demonstration Aufstand für den Frieden | Sahra Wagenknecht
Zdjęcie: Marc Vorwerk/SULUPRESS.DE/picture alliance

Młoda Sahra Wagenknecht była komunistką. Tak pozostało przez jakiś czas, także wtedy gdy była już nieco starsza, a dyktatura w NRD w podzielonych po wojnie Niemczech stała się już historią. Ta pochodząca z Jeny w Turyngii polityczka przez wiele lat kształtowała wizerunek partii Lewica, głównie w sporze o to, jaki partia ma obrać kurs. W październiku 2023 roku Wagenknecht odcięła się od niej i ogłosiła założenie własnej partii.

Jej decyzja jest symbolem kryzysu, w jakim znajduje się obecnie całe spektrum partii lewicowych, wyrażającego się trendem spadkowym w sondażach i poszukiwaniem nowych obszarów działania. Dotyczy to zarówno opozycyjnej partii Lewica, która bardziej niż kiedykolwiek walczy obecnie o swoją przyszłość, ale także Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) i Zielonych. SPD i Zieloni wciąż uważają się za partie lewicowe i od 2021 roku tworzą koalicję rządową z silnie zorientowanymi rynkowo Wolnymi Demokratami (FDP).

Chadecja silna jak Lewica, SPD i Zieloni razem wzięte

W pierwszym sondażu Deutschlandtrend w 2024 roku Lewica, SPD i Zieloni uzyskali łącznie poparcie 31 procent wyborców. To tyle samo, na ile mogą liczyć konserwatywna Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) i jej bawarska siostrzana partia CSU. Obok nich jest też Alternatywa dla Niemiec (AfD), która według Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji jest częściowo skrajnie prawicowa i ekstremistyczna (22 procent).

Zdaniem politologa Wernera Patzelta, spadek znaczenia partii lewicowych wynika głównie z jednego powodu: nie dbają dostatecznie o tzw. zwykłych ludzi. A tym zagraża na przykład brak tanich mieszkań i niezbyt obchodzi ich lewicowy ruch „woken”, skupiający się na podnoszeniu świadomości na temat nierówności i dyskryminacji w społeczeństwie, wyjaśnia ekspert w rozmowie z DW.

„Zwykli ludzie” głosują na AfD

Termin „woken” pochodzi z języka angielskiego i oznacza „przebudzoną” świadomość braku sprawiedliwości społecznej i rasizmu. Te dwa obszary zdaniem Wernera Patzelta, analityka życia partyjnego, interesują przede wszystkim lewicę akademicką i ludzi lepiej wykształconych. I dopóki nic się nie zmieni, niemiecka lewica nie powinna być zaskoczona, „gdy zwykli ludzie wykażą tendencję do pokładania swoich nadziei w prawicy”.

AfD uzyskuje duże poparcie przede wszystkim dzięki jej krytyce niemieckiej polityki migracyjnej. W manifeście założycielskim nowej partii Sahry Wagenknecht nie znajdziemy jej otwartego odrzucenia, ale są w nim sceptycyzm i ostrzeżenia: „Wysokiej ceny za wzmożoną konkurencję w dostępie do tanich mieszkań, za pracę o niskich zarobkach i za nieudaną integrację migrantów nie płacą ci, którzy są po słonecznej stronie życia”. Takie uwagi przypominają Wernerowi Patzeltowi o powiązaniach skrajnej prawicy ze skrajną lewicą.

Polityka migracyjna jako pole konfliktów

– W polityce społecznej należy dziś prowadzić klasyczną politykę lewicową na rzecz zwykłych ludzi, a w polityce migracyjnej taką, która jest raczej przypisywana prawicy – mówi Werner Patzelt, zarysowując obszar napięć, w które chce się wpisać nowa partia. Jego zdaniem „Sojusz Sahry Wagenknecht – na rzecz Rozsądku i Sprawiedliwości” ma pewien urok polityczny. Ale to, czy jedno z drugim da się ze sobą pogodzić, jest, jego zdaniem, kwestią otwartą.

Sahra Wagenknecht uważa, że praktykowana od dawna w Niemczech „kultura powitania” uchodźców, zapoczątkowana w 2015 roku przez ówczesną kanclerz Angelę Merkel, jest „wysoce problematyczna”. Nie dlatego, że ci ludzie nie chcą lepszego życia, jak podkreśla, „ale dlatego, że nasz kraj jest tym po prostu przytłoczony”.

Zwrot w polityce migracyjnej

Partie SPD i Zielonych też dokonały zwrotu w polityce migracyjnej i chcą ograniczyć nielegalną imigrację do Niemiec. Jednocześnie obie wprowadzają cięcia w polityce gospodarczej i społecznej. – Wymusza to na nich obecna rzeczywistość – mówi Werner Patzelt. Zwraca przy tym uwagę, że takie cięcia z trudem mieszczą się w ideologii i programie działania partii lewicowych.

Pozycja wyjściowa przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 roku i trzema wyborami do landtagów we wrześniu jest trudna dla wszystkich partii, które uważają się za mniej lub bardziej lewicowe. W kwestii migracji partia Lewica bezwarunkowo opowiada się za polityką otwartych granic. To właśnie reprezentuje sobą jej czołowa kandydatka w wyborach do Parlamentu Europejskiego, znana z akcji ratowania uchodźców na pełnym morzu i aktywistka klimatyczna Carola Rackete.

Wysunięcie jej kandydatury do PE w listopadzie 2023 roku jeszcze się nie odbiło na notowaniach partii Lewica w sondażach. Lewica na szczeblu federalnym wciąż znajduje się poniżej progu pięciu procent. Werner Patzelt zaleca, aby SPD i Zieloni, którzy również słabną w sondażach, przyjrzeli się Danii i Szwecji. W tych dwóch krajach skandynawskich socjaldemokraci od dawna prowadzą restrykcyjną politykę migracyjną.

Ciemne strony globalizacji

Patrząc z perspektywy Wernera Patzelta bardzo dobrze ucieleśniają one podstawową treść lewicowej polityki: „Służenie interesom zwykłych ludzi, którzy czują się zagrożeni w codziennym życiu przez globalizację i wynikającą z niej masową migrację".

W odniesieniu do nowej partii Sahry Wagenknecht można to sformułować następująco: „Imigracja i współistnienie różnych kultur mogą być dla nas wzbogaceniem. Ale tak się dzieje tylko tak długo, jak długo napływ migrantów będzie ograniczony do poziomu, który nie przytłoczy naszego kraju i jego infrastruktury oraz tak długo, jak długo integracja jest aktywnie wspierana i promowana oraz odnosi sukcesy.”

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>