1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy. Strach przed zamachami islamistów

RTRD, DW / Katarzyna Domagała11 stycznia 2015

Paryski zamach na redakcję „Charlie Hebdo“ nasuwa pytanie o bezpieczeństwo w Niemczech. Mówi się o „wysokim abstrakcyjnym zagrożeniu”.

https://p.dw.com/p/1EID1
Mutmaßlicher Terrorhelfer wird dem Haftrichter vorgeführt Archiv 2008
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Wittek

Według informacji tygodnika „Der Spiegel” Federalny Urząd Kryminalny (BKA) wprowadził w życie plan alarmowy dla Niemiec. Niemieckie specsłużby zostały wezwane do pilnego ujawnienia aktualnego miejsca przebywania islamistów zagrażających bezpieczeństwu publicznemu w Niemczech lub istotnych osób z ich środowiska. Kontrole te mają być tajne. Rzeczniczka prasowa BKA nie wypowiedziała się na ten temat, podkreśliła jednak, że w Niemczech jest około 260 islamskich ekstremistów, podejrzewanych o możliwość przeprowadzenia zamachu. Zaznaczyła jednocześnie, że nie ma obecnie żadnych konkretnych wskazówek odnośnie zamachów w Niemczech. Niezależnie od tego zagrożenie jest wysokie.

Polizeiwagen vorm Axel-Springer-Verlagsgebäude in Berlin
Przed niektórymi redakcjami (na zdj. siedziba koncernu Axel Springer w Berlinie) policja zwiększyła kontroleZdjęcie: Reuters/H. Hanschke

Przykład z Paryża

Według hamburskiego magazynu ocena sytuacji w Niemczech przez BKA zakłada, że zamach na francuski tygodnik satyryczny „Charlie Hebdo” może "podziałać zachęcająco” na niemieckich islamistów. Paryski zamach dowodzi, że tego typu akty terroru mogą się w każdym momencie rozegrać w innych europejskich stolicach.

Również „Focus online“ ujawnił z raportów BKA, że „krytyczne wobec islamu” wydarzenia w Niemczech mogą być „impulsem do działań wymierzonych przeciwko osobom prywatnym, przedstawicielom mediów czy publicznym organom bezpieczeństwa”. Sprawcom zaś będzie chodzić o „możliwie wysoką liczbę ofiar oraz maksymalne szkody infrastrukturalne i gospodarcze”.

Szef frakcji SPD w Bundestagu Thomas Oppermann zaznaczył, że specsłużby muszą być w stanie „kontrolować – jeśli to konieczne – 24 godziny na dobę bojowników powracających z Syriii”.

Trudne do przewidzenia

Andreas Armborst, kryminolog z Uniwersytetu w Leeds, podkreśla, że przed zamachami takimi jak w Paryżu nie sposób się chronić. – Terroryści zdolni do takich czynów zawsze znajdą w wolnym społeczeństwie możliwość przeprowadzenia zamachu – powiedział Armborst.

Do tej pory w Niemczech doszło do jednego zamachu islamistów. W marcu 2011 Albańczyk z Kosowa zastrzelił na frankfurckim lotnisku dwóch amerykańskich żołnierzy. Nieudanych lub udaremnionych prób zamachów było jednak więcej. Zagrożenie zamachami rośnie wraz z powiększaniem się sceny islamistów, szczególnie konserwatywnych salafitów. Liczba tych ostatnich podwoiła się w ciągu ostatnich trzech lat i wynosi obecnie ok. 7 tys. Za szczególnie niebezpiecznych uchodzą bojownicy powracający z wojny w Syrii i Iraku. Według oficjalnych danych ok. 600 radykalnych islamistów wyjechało na teren tzw. Państwa Islamskiego. Niektórzy obserwatorzy szacują liczbę niemieckich dżihadystów na 1500-2000.

Dr. Peter Neumann
Dr. Peter NeumannZdjęcie: Peter Neumann

Trzy grupy powracających bojowników

Badacz radykalnych ugrupowań Peter Neumann z londyńskiego Kings College dzieli powracających na trzy grupy. Pierwsza to ludzie faktycznie niebezpieczni, którzy po powrocie do domu chcą się włączyć w działalność terrorystyczną. – Są to ludzie, przed którymi trzeba chronić społeczeństwo. Niektórych trzeba naprawdę ścigać z litery prawa, a nawet zamknąć w więzieniu – mówił Neumann w wywiadzie z DW. Druga grupa to ludzie, którzy nie są aż tak motywowani ideologicznie, ale z wojny wrócili straumatyzowani. Również przed nimi trzeba chronić społeczeństwo. W trzeciej, najliczniejszej grupie są osoby sfrustrowane i wyzbyte wszelkich złudzeń. – Oni nie planują działalności terrorystycznej po powrocie do domu – zaznacza Neumann.

Salafisten Deutschland
Liczba salafitów w Niemczech podwoiła się w ciągu ostatnich trzech latZdjęcie: picture-alliance/dpa

Wzór do naśladowania?

Raffaelo Pantucci, ekspert ds. bezpieczeństwa w Royal United Services Institut w Londynie, uważa z kolei, że największym niebezpieczeństwem jest to, że paryski zamach znajdzie naśladowców. – Inni będą próbować go kopiować – twierdzi Pantucci. W mediach społecznościowych radykalni muzułmanie popierają zamach na „Charlie Hebdo”, a Państwo Islamskie wykorzystuje paryski akt terroru w swojej propagandzie.

Śledzenie owych 260 islamskich ekstremistów zagrażających bezpieczeństwu w Niemczech jest zbyt kosztowne. Dlatego dzieleni są na różne kategorie. O tym, że można się przy tym pomylić pokazuje przypadek z Paryża. Obaj zamachowcy byli obserwowani przez francuskie służby specjalne. Te ostatnie jednak nie zdobyły żadnych wskazówek o planowanych zamachach.

RTRD, DW / Katarzyna Domagała