1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Motoryzacja i transportNiemcy

Niemcy: strajk kierowców polskiej firmy. Już szósty tydzień

29 sierpnia 2023

To kolejny strajk kierowców ciężarówek zatrudnionych przez polską grupę spedycyjną. Od sześciu tygodni protestują na niemieckim parkingu, ale rozwiązania nie widać.

https://p.dw.com/p/4Vhl7
Niemcy: strajk kierowców polskiej firmy. Już szósty tydzień
To już drugi strajk w Niemczech kierowców zatrudnionych w polskiej grupie Mazur Zdjęcie: Arne Dedert/dpa/picture-alliance

Już szósty tydzień strajkują w Niemczech kierowcy ciężarówek zatrudnieni w polskiej grupie spedycyjnej Mazur. Większość z nich pochodzi z Gruzji i Uzbekistanu. Domagają się wypłaty przez polską firmę zaległych pensji. Doświadczają wprawdzie wiele solidarności, ale nie ma rozmów z pracodawcą – donoszą niemieckie media. O sytuacji strajkujących informuje niemiecka agencja prasowa DPA i lokalne media w Hesji. To tam, na parkingu Graefenhausen koło Darmstadt, koczują kierowcy.

„Wyzysk i kradzież płac”

W poniedziałek, 28 sierpnia, odwiedziła ich niemiecka europosłanka Gaby Bischoff. Socjaldemokratka już wiosną tego roku, kiedy strajkowali w Graefenhausen po raz pierwszy, zainicjowała debatę w Parlamencie Europejskim na temat warunków pracy w europejskim transporcie towarowym.

– Jako Parlament Europejski zmieniliśmy prawo dotyczące transportu drogowego, aby zapewnić, by taki wyzysk nie miał miejsca, by kierowcy otrzymali godne wynagrodzenie, jeśli pracują w Europie – niezależnie od tego gdzie – powiedziała europosłanka w rozmowie z agencją prasową DPA. Ale najlepsze przepisy nie są skuteczne, jeśli nie są przestrzegane lub kontrolowane – dodała. – Europejski rynek pracy nie działa, jeśli nie zapewnimy, że taki wyzysk i kradzież płac nie będą miały miejsca w Europie – podkreśliła.

Europosłanka Gaby Bischoff odwiedza protestujących kierowców
Europosłanka Gaby Bischoff rozmawia z protestującymi kierowcamiZdjęcie: Arne Dedert/dpa/picture-alliance

Jak twierdzą protestujący kierowcy, niektórzy z nich czekają na zaległe pensje od pięciu miesięcy. Skarżą się też na nieprzejrzyste potrącenia od pensji. Holenderski związkowiec Edwin Atema, któremu kierowcy powierzyli negocjacje z pracodawcą, wskazał, że warunki pracy kierowców naruszają niemieckie i europejskie prawo. I tak na przykład, kierowcy przez wiele miesięcy mieszkają w kabinach swoich ciężarówek, bo firma nie organizuje dla nich innego zakwaterowania w weekendy, kiedy nie pracują.

– Kierowcy uważają, że problem można rozwiązać tylko wtedy, gdy generalni wykonawcy wezmą na siebie odpowiedzialność – powiedział Atema. W tej chwili jednak nie ma żadnej oferty rozmów ze strony firmy.

Polska firma transportowa miała złożyć pozew do prokuratury w Darmstadt, oskarżając strajkujących kierowców m.in. o szantaż. Odnosząc się do skargi, Edwin Atema stwierdził, że firma przedstawia kierowców jako przestępców: – To kierowcy są ofiarami i dążą jedynie do otrzymania należnych im pieniędzy i powrotu do swoich rodzin.

Apele o pomoc

Zrzeszenie niemieckich związków zawodowych DGB zaapelowało z kolei do pracodawcy i partnerów biznesowych polskiej firmy spedycyjnej o pomoc w rozwiązaniu sytuacji. Najpóźniej od pierwszego strajku wiosną br. nikt nie może twierdzić, że nie był informowany o tym, jak traktowani są kierowcy – mówi wiceprzewodnicząca DGB w Hesji i Turyngii Renate Sternatz. – To skandal, że ten protest trwa już szósty tydzień – dodała.

Holenderski związkowiec Edwin Atema (drugi od lewej) reprezentuje strajkujących kierowców
Holenderski związkowiec Edwin Atema (drugi od lewej) reprezentuje strajkujących kierowcówZdjęcie: Arne Dedert/dpa/picture-alliance

Po stronie protestujących od tygodni pracowników stanął także związek przewoźników Transport i Logistyka Polska oraz Krajowa Sekcja Transportu Drogowego NSZZ „Solidarność”. Organizacje te zaapelowały do premiera Mateusza Morawieckiego o interwencję w sprawie kierowców grupy Mazur. Oczekują, że rząd podejmie działania „mające na celu skuteczne zapobieganie podobnym sytuacjom, a także pozwalające na szybkie eliminowanie osób i podmiotów naruszających prawa pracownicze (niezależnie od rodzaju umowy, na której podstawie świadczą oni pracę) z obrotu gospodarczego i z polskiego rynku”. Kolejny kontynuowany od tygodni protest „psuje markę polskiej branży transportowej w Europie” – piszą.

Interweniowała niemiecka policja

Pierwszy strajk kierowców zatrudnionych w grupie Mazur miał miejsce na początku kwietnia br. Jego przebieg był burzliwy i odbił się szerokim echem, kiedy do strajkujących przyjechał wynajęty przez właściciela firmy Rutkowski Patrol. Konieczna była wówczas interwencja niemieckiej policji. Pod koniec kwietnia strajkujący kierowcy i polska firma Mazur osiągnęli porozumienie. Pracodawca miał wypłacić zaległe wynagrodzenia.

Ciężarówka z napisem "no money"
Strajk kierowców na parkingu Graefenhausen w Hesji (Niemcy) Zdjęcie: Arne Dedert/dpa/picture-alliance

Portal „Hessenschau” informuje, że obecnie stanowiska obu stron tak się zaostrzyły, że związkowiec Edwin Atema reprezentujący kierowców napisał pismo do prokuratury w Darmstadt, obawiając się, że prokuratura nie rozumie, co się w Graefenhausen dzieje i w jakich warunkach muszą pracować kierowcy. W liście tym podaje, że polska firma nie przestrzega przepisów i m.in. nie wypłaca kierowcom niemieckich stawek minimalnych, kiedy przewożą towary na terenie Niemiec. Atema wskazywał także na wypowiedzenia pracy rozesłane ze sfałszowanymi podpisami kierowców.

„Hessenschau” podaje także, że polska firma miała w ostatnich dniach wydzwaniać do pojedynczych kierowców i wśród strajkujących istnieje obawa, że pracodawca próbuje ich podzielić. Kierowcy dalej podkreślają, że chcą negocjować z pracodawcą, ale na razie nie ma żadnej propozycji. Kierowcy – jak wskazuje portal z Hesji – żyją w napięciu i woleliby wrócić do pracy i wysłać swoim rodzinom pieniądze na utrzymanie.

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>

Niemcy potrzebują imigrantów