1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o uchodźcach: Nie wolno ignorować obaw ludzi

Małgorzata Matzke21 października 2015

Demonstracje i antydemonstracje w rocznicę powstania ruchu Pegida - z kryzysem uchodźczym w tle - to tematy środowych (21.10.15) komentarzy niemieckiej prasy.

https://p.dw.com/p/1GrDq
Dresden - Plakat einer Demonstrantin der Pegida Gegendemonstration
"Falafel zamiast kiełbasek" - hasło na demonstracji antypegidowcówZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Woitas

"Frankfurter Allgemeine" pisze o antydemontracji w Dreźnie: "Tysiące mieszkańców Drezna wyszło na ulicę, dając odpór ekstremistom i siewcom nienawiści. Zarówno obywatele jak i politycy muszą stanąć po stronie słabszych, wszystkie władze muszą ścigać przestępstwa i egzekwować prawo. Oznacza to jednak także, że nie wolno każdego krytycznego komentarza na temat polityki ws. uchodźców, uprawianej przez wielką koalicję, piętnować jako skrajnie prawicowego. Zaostrzenie prawa azylowego przysłania to, że często zwyczajnie nie stosuje się już obowiązującego prawa. I nijak nie zmieni to faktu, że ułudą jest, iż rok w rok będzie można zaopatrzyć i integrować setki tysięcy uchodźców nie ponosząc żadnych dodatkowych kosztów. Przy czym nie chodzi nawet tak bardzo o pieniądze, co o spójność społeczeństwa. Polityka uchodźcza może stać się także szansą, ale ma ona swoją cenę. Tę cenę chcieliby poznać obywatele, by nie mieć uczucia, że nikt nie panuje nad tym żywiołem".

"Muenchner Merkur" zaznacza: "Gorzką prawdą stało się to, że te wszystkie urojenia, jakie Pegida prezentowała podczas swoich demonstracji przed rokiem, w oczach wielu ludzi w niesamowity sposób ziściły się przez zmasowany napływ uchodźców. Nic nie zmienią przy tym jakieś moralizujące zaklęcia. Kto jednak hasła »Uchodźców nie da się powstrzymać« i »Damy radę« czyni jedynymi współrzędnymi rozwiązania tego epokowego problemu, ten nie powinien dziwić się, w jak galopującym tempie niknie zaufanie ludzi. Czy komuś można zarzucać brak zwyczajnej ludzkiej przyzwoitości, jeżeli martwi się niepohamowanym napływem przedstawicieli obcych kultur i religii? Czy wszyscy automatycznie są »prawicowcami«, jeżeli po prostu nie godzą się na mgliście propagowaną przez panią kanclerz »transformację naszego społeczeństwa«? Takie obawy nie są żadnym wyróżnikiem wkurzonych obywateli o prawicowych poglądach. Duże partie mogą zapłacić słoną cenę za ignorowanie tak potężnego potencjału i pozostawienia go populistycznej AfD".

"Die Welt" uważa, że "Oczywiście nie jest to do przyjęcia, jeżeli na manifestacjach Pegidy mówcy posługują się nazistowską retoryką. Ale tak czy siak, samo oburzenie rządowych oficjeli to bezwzględnie za mało. Za to powinien wziąć się prokurator. Pozostaje jednak pytanie większości społeczeństwa: Jak długo będzie jeszcze trwała ta wędrówka narodów? Coraz bardziej umacnia się wrażenie, że wyścig, kto dobitniej wyrazi swoje oburzenie na skrajnie prawicowe odchyły, staje się namiastką działań klasy politycznej. Jeżeli wkrótce nie nastąpią jakieś wyraźniejsze ruchy ze strony rządu dla rozwiązania problemu uchodźców, obecny rząd będzie skonfrontowany z problemami ze środka społeczeństwa, które będą tak mocne, że obecne zgrzyty na marginesie społeczeństwa staną się tylko niezauważalnym szmerem".

"Straubinger Tagblatt / Landshuter Zeitung" zaznacza: "Nie podlega kwestii, że wiele krytyki należy się niemieckiej polityce azylowej i uchodźczej. Mają miejsce pewne wypaczenia, na które polityka nie znalazła jeszcze adekwatnych odpowiedzi. Wolno i należy to piętnować w najostrzejszych słowach. Ale kto po upływie roku wciąż jeszcze bierze udział w manifestacjach Pegidy czy je popiera, ten naprawdę jeszcze nic nie pojął albo demokracja nie jest jego ustrojem".

"Ludwigsburger Kreiszeitung" pisze: "Oczywiście, że można protestować przeciwko aktualnej polityce uchodźczej. Sami politycy nie powinni się użalać, że większość milczy, a potem się oburzać, kiedy podnosi ona głos. Ale przekroczona zostaje pewna granica, jeżeli ktoś sięga po pogróżki czy przemoc, obojętnie czy wobec uchodźców czy komunalnych polityków. W niektórych miastach zbyt wielu lokalnych liderów i nawet funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa zbyt długo przymykało na to oczy. To ośmieliło ekstremistów i protest fanatyków. Należy w zarodku stłumić rozkręcający się ekstremizm. Nikt politycznie nie wygra wyścigu z ksenofobami o jak największe zaostrzenie prawa azylowego, bo oni zawsze będą mieli swoją matrycę. Jedyną rozsądną odpowiedzią polityczną powinno być: wszystkie odpowiedzialne czynniki muszą intensywnie rozwiązywać rzeczywiste problemy związane z napływem uchodźców".

opr. Małgorzata Matzke