1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o wznowieniu śledztwa ws. zamachu na Oktoberfest 1980

Andrzej Pawlak12 grudnia 2014

Niemiecka prokuratura generalna postanowiła wznowić śledztwo ws. zamachu na Oktoberfest w 1980 roku - największego i najbardziej krwawego zamachu terrorystycznego w historii Republiki Federalnej Niemiec.

https://p.dw.com/p/1E2wg
Pomnik ku czci ofiar zamachu bombowego na Oktoberfest z 26 września 1980 rokuZdjęcie: picture alliance/dpa

Jak pisze "Badische Zeitung" z Fryburga Bryzgowijskiego (Freiburga):

"Wznowienie śledztwa oznacza de facto koniec tezy, że Gundolf Köhler był jedynym sprawcą. Rodziny ofiar tej zbrodni zawsze utrzymywały, że pochodzący z Donaueschingen morderca, który podłożył bombę i sam zginął wskutek jej eksplozji, albo musiał mieć wspólników, albo że ktoś jeszcze musiał wiedzieć o jego planach. Tego samego zdania byli także adwokaci reprezentujący ich interesy. Teraz pojawiła się pewna kobieta twierdząca, że już następnego dnia po zamachu widziała ulotki, sławiące czyn Köhlera, i że widziała je zanim jeszcze policja podała jego nazwisko. Zgłosiła się wtedy na policję, ale jej zeznania zignorowano. Właśnie dlatego trzeba teraz nie tylko wznowić dochodzenie w tej sprawie, ale także uważnie przyjrzeć się ówczesnej pracy policji i prokuratury".

"Westdeutsche Zeitung" z Düsseldorfu zauważa:

"Czy wznowienie śledztwa w 34 lata po zamachu bombowym na Oktoberfest w 1980 roku może doprowadzić do czegoś, coś wyjaśnić? Odpowiedź na to pytanie jest otwarta. A czy takie śledztwo w ogóle się jeszcze opłaca? Na to pytanie można odpowiedzieć tylko w jeden sposób: TAK! Zginęło wtedy 13 osób a pnad 200 zostało rannych. Ich rodzinom nasze społeczeństwo winne jest wyjaśnienie tej sprawy w taki sposób, w jaki jest to tylko możliwe".

Podobnie widzi to monachijska "Süddeutsche Zeitung":

"Prawdopodobieństwo, że w wyniku tego śledztwa już za parę tygodni poznamy nazwiska ludzi, pozostających do tej pory w cieniu, jest znikome. Ale nawet gdyby zeznania tej kobiety, nowego świadka w sprawie, nic do niej nie wniosły, to i tak należy bezwzględnie wznowić śledztwo, chociażby z uwagi na tych, którzy przeżyli zamach, a którzy zawsze uważali, że coś się przed nimi ukrywa. Konieczne jest to też ze względu na potrzebę oczyszczenia się policji i prokuratury z zarzutów, że działa niedbale i opieszale, co udowodniło śledztwo i proces w sprawie terrorystycznej bandy NSU".

Tego samego zdania jest "Frankfurter Rundschau":

"Koniecznie trzeba rzucić snop światła na tę sprawę i prokuratura nie może w żaden sposób wymówić się od wznowienia śledztwa. Chociażby ze względu na wypowiedź ministra spraw wewnętrznych Bawarii Hermanna, który powiedział, że w aktach tej sprawy są dokumenty, do których nikt do tej pory nie zajrzał, a to oznacza, że możemy spodziewać się niespodzianek. Czy okażą się one równie szokujące jak te, które wyszły przy okazji afery wokół terrorystycznej bandy NSU, to się dopiero okaże".

Kropkę nad i stawia komentator "Heilbronner Stimme":

"Świadkowie, których policji nie chciało sią przesłuchać; akta, do których nikomu się nie chciało zajrzeć, albo które nagle zginęły w dziwny sposób; karkołomna i mało wiarygodna teoria, że sprawca działał w pojedynkę: czy to wszystko nam czegoś nie przypomina? Ale w tym przypadku nie chodzi o morderstwa popełnione przez członków neonazistowskiej bandy terrorystycznej NSU, tylko o największy i najbardziej krwawy zamach terrorystyczny w historii Republiki Federalnej Niemiec, o wybuch bomby na Oktoberfest w Monachium w 1980 roku. Ale przyznają Państwo, że podobieństwa są uderzające? Gdyby wtedy policja i prokuratura pracowały tak, jak powinny, to może i w śledztwie przeciwko NSU popełniono by trochę mniej karygodnych błędów i zaniedbań".

opr.: Andrzej Pawlak

*Późnym wieczorem w piątek 26 września 1980 roku na monachijskich dożynkach chmielnych Oktoberfest doszło do eksplozji bomby w chwili, kiedy tłumy ludzi zaczęły powoli opuszczać olbrzymie namioty, w których podawano piwo. W wyniku zamachu 13 osób zostało zabitych, a ponad 200 odniosło rany. Ówczesne śledztwo wykazało, że zamach zorganizowała neonazistowska Wehrsportgruppe Hoffmann (Grupa Sportów Obronnych Hoffmana), a ładunek wybuchowy podłożył student Gundolf Köhler, który zginął wskutek jego eksplozji. Po 34 latach pojawiła się kobieta twierdząca, że może dostarczyć informacji, że Köhler nie działał sam. Prokuratura zleciła Krajowemu Urzędowi Kryminalnemu w Monachium poszukiwanie osób, które mogą być wmieszane w ten krwawy zamach.