1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Paryż naciska na gaz, Berlin na hamulce

Elżbieta Stasik
20 kwietnia 2018

Wizyta prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Berlinie nie przyniosła przełomu. A najwyższy czas, żeby reformy UE ruszyły – uważają komentatorzy piątkowych wydań niemieckich gazet.

https://p.dw.com/p/2wMT9
Prezydent Francji Emmanuel Macron z wizytą u kanclerz Angeli Merkel, 19.04.2018
Prezydent Francji Emmanuel Macron z wizytą u kanclerz Angeli Merkel, 19.04.2018Zdjęcie: Getty Images/AFP/J. McDougall

„Niektórych polityków trzeba chronić przed ich wrogami, innych raczej przed ich zwolennikami" – zauważa berliński „Die Welt” – „Takim politykiem jest Emmanuel Macron. Zwłaszcza jego niemieccy sympatycy pokładają we francuskim prezydencie nadzieje na wybawienie tak jak ostatni raz w Baracka Obamę i zdają się mówić, że propozycje Macrona dotyczące zreformowania UE powinny zostać wcielone w życie natychmiast, całkowicie i bez względu na koszty. Jednak pomysł, by kanclerz bez mała z powiewiającą francuską flagą spieszyła do Brukseli, jest nie tylko naiwny, ale też mało europejski: UE straciła właśnie z Wielką Brytanią sceptyczny naród. Nie mniej niż osiem północnoeuropejskich państw zgłosiło wątpliwości co do paryskich propozycji. Niemiecko-francuska przyjaźń funkcjonuje, jeżeli zinstytucjonalizowany zostanie także dialog północ-południe. Choćby tylko dlatego Berlin nie tylko nie może zrezygnować z uzasadnionych zastrzeżeń (co do propozycji Macrona - DW), ale musi je w sposób produktywny wnieść”.

Bawarski „Münchner Merkur" konstatuje: „I mamy ją znowu, dawną Angelę Merkel sprzed kryzysu uchodźczego, która wciągnęła wszystkich w dyskusję aż do wyczerpania, by potem bez szwanku przeforsować swoje cele. Blask Macrona, który w ojczyźnie znajduje się pod coraz większą presją, zaczyna już blednąć. Dzielnie wygłasza przemówienia, składa wizyty w Brukseli i Berlinie – i nie posuwa się o krok do przodu. Szkoda, nawet jeżeli nie przyklaskuje się jego wszystkim propozycjom. Bo diagnoza jest oczywista: w czasach Trumpa, Putina i Erdogana, a także coraz bardziej nieukrywanych chińskich roszczeń do własnej potęgi, Europa może przetrwać tylko jako wspólnota. Nowe wyzwania wymagają jednak od  Europy nowej architektury. Żadnych małych korektur dokonywanych przez rzemieślnika Merkel, tylko nowe plany, które zabezpieczną statykę domu Europa”.

Przed fiaskiem ambitnych reform Macrona ostrzega też lokalny dziennik „Kölner Stadt-Anzeiger": „Macron inwestuje w temat Europa tyle politycznego kapitalu, że wkrótce musi czegoś dostarczyć. Jeżeli Niemcy odmówią mu zgody na ambitne zreformowanie Wspólnoty, wybory europejskie w 2019 r. Macron przywita z pustymi rękoma. Właściwie Europa potrzebuje teraz silnego niemiecko-francuskiego napędu i kanclerz, która nie zważając na wątpliwości, zagra w otwarte karty. Właściwie”.

Gazeta „Badische Neueste Nachrichten" z Karlsruhe komentuje zwięźle: „Berlin długo prowadził ten tandem, był uważany za silnik, za nadający rytm i wyznaczający kurs w polityce ratowania euro. Teraz jest odwrotnie. Paryż naciska na pedał gazu, Berlin na hamulec”.

Opr. Elżbieta Stasik