1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie parafie ignorują apel papieża. "Są za wygodni"

Richard A. Fuchs27 listopada 2015

Papież wezwał katolickie wspólnoty w Europie, by każda przyjęła pod swój dach co najmniej jedną rodzinę uchodźców. Apel ten pozostał rzucaniem grochem o ścianę. Tezę tę zdaje się potwierdzać sondaż Deutsche Welle.

https://p.dw.com/p/1HDCk
Symbolbild Kirche Kirchentür verschlossen
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M.Schutt

Papież Franciszek wymaga dużo od siebie i od swojego Kościoła. Nie inaczej jest w pokonywaniu kryzysu migracyjnego. 6 września br. papież wezwał Kościół katolicki, by pokazał, że podaje rękę potrzebującym. „Każda parafia, każda wspólnota zakonna, każdy klasztor, każde sanktuarium w Europie powinno przyjąć pod swój dach rodzinę uchodźców”, zaapelował Ojciec Święty i od razu dał przykład. Z jego polecenia w dwóch watykańskich parafiach miały znaleźć schronienie dwie rodziny uchodźców.

Parafie nie czują się adresatami

Tak jak jednoznaczny był apel Franciszka, tak niejasne i rozczarowujące są reakcje Kościoła w Niemczech. Pokazuje to sondaż przeprowadzony blisko trzy miesiące później przez Deutsche Welle (DW) w 27 niemieckich parafiach i 27 diecezjach. Zaskakujący wynik: większość ankietowanych parafii nie czuje się bezpośrednimi adresatami papieskiego apelu. 19 parafii nie mogło lub nie chciało przyjąć uchodźców. Osiem parafii lub klasztorów przyłączyło się do inicjatywy Franciszka – w wielu przypadkach przyjmując uchodźców jeszcze przed jego apelem. Obserwacje DW potwierdza próba losowa przeprowadzona przez rozgłośnię MDR (Mitteldeutsche Rundfunk). Jak z niej wynika, w diecezji drezdeńsko-miśnieńskiej na plebaniach i w należących do Kościoła mieszkaniach żyje obecnie 12 rodzin uchodźców. Diecezja, która obejmuje swoim zasięgiem większość Saksonii i część Turyngii, liczy 97 parafii.

Weihnachtskrippe Krippe Maria und Josef Jesus
„Byłem przybyszem a przyjęliście mnie“Zdjęcie: picture-alliance/dpa/picture-alliance/dpa/Eibner

Swoją bezczynność parafie tłumaczą przede wszystkim brakiem lokali mieszkalnych, ale wskazują też na pomoc oferowaną przez instytucje państwowe. Nieco rzadziej argumentem jest to, że dach nad głową dali już uchodźcom parafianie. Sporadycznie parafie nie życzą sobie pytań na temat ich działalności charytatywnej. Dwa razy księża po prostu przerwali rozmowę telefoniczną prowadzoną z autorem tego artykułu.

Trudno sobie wyobrazić, by w całych Niemczech można było zrealizować to, co przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec (DBK) kardynał Reinhard Marx sformułował na początku września jako powinność wspólnot kościelnych. Ma nadzieję, powiedział wówczas w Berlinie, że dach nad głową znajdzie w nich „znacznie więcej uchodźców, niż istnieje katolickich parafii”. Prosty rachunek wykazuje, że oznaczałoby to, iż w 11,5 tys. parafii powinno znaleźć schronienie co najmniej 11, 5 tys. uchodźców. Gdyby jako kryterium potraktować apel papieża i przyjąć, że każda parafia przyjmie czteroosobową rodzinę, byłoby to blisko 50 tys. osób.

– Na coś takiego oni są za wygodni – skomentował wyniki sondażu DW były pracownik parafii Kelheim we Frankonii. Tylko w jego parafii pustkami zieją obecnie dwie kościelne nieruchomości, które bez problemu można by przystosować na potrzeby uchodźców. Konkluzja rozczarowanego wiernego: – Między deklaracjami a praktyką istnieje ogromna przepaść.

Wbrew doświadczeniom Kościoła

Arcybiskup metropolita Hamburga Stefan Hesse jest innego zdania. Abp Hesse jest od niedawna nadzwyczajnym pełnomocnikiem DBK ds. uchodźców. Jak odpowiedział DW jego rzecznik, wyniki sondażu „nie odpowiadają naszym doświadczeniom”. Tylko w parafii katedralnej w Hamburgu stworzono ponad 250 tymczasowych miejsc pobytu dla uchodźców. „Ponadto dynamika papieskiego wezwania jeszcze nie wygasła”, zapewnił rzecznik. W opublikowanym na początku listopada oświadczeniu nadzwyczajnego pełnomocnika Episkopatu Niemiec ds. uchodźców czytamy, że wspólnoty katolickie dały schronienie „wielu tysiącom ludzi”. Z dokumentu nie wynika, skąd się wzięły te liczby. Jest natomiast odsyłacz wskazujący, jakimi sumami wspiera uchodźców Kościół katolicki. I tak niemieckie diecezje przekazały do federalnego funduszu na rzecz uchodźców 66,5 mln euro. Przy czym nie zostały nawet uwzględnione dalsze środki finansowe przekazane przez zakony i stowarzyszenia katolickie.

Erzbischof und Sonderbeauftragter für Flüchtlingsfragen Hamburg Strefan Heße
Abp Stefan Hesse: wyniki sondażu „nie odpowiadają naszym doświadczeniom"Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Ch.Charisius

Jednak zdaniem krytyków Kościoła, wobec majątku, jakim dysponuje wiele diecezji w Niemczech, te milionowe datki są zadziwiająco skąpe. Carsten Frerk, autor kontrowersyjnej książki „Purpurowa księga. Finanse i majątek Kościołów w Niemczech” oszacował majątek Kościoła katolickiego w Niemczech na 200 do 270 mld euro. Ostatnio wiele diecezji opublikowało dane na temat swoich majątków. A zdanie krytyków zdała się potwierdzać przebrzmiała już afera wokół przepychu, na jaki pozwalał sobie przy budowie nowej rezydencji w Limburgu biskup Tebartz-van Elst.

Oczywiście każda parafia ma inną sytuację finansową. Niektórzy duchowni z wyraźną dezaprobatą kwitują apel Franciszka, który wszystkie parafie bez mała zmusił do działania. „Ten apel nie był nam potrzebny”, z przekąsem stwierdził jeden z kościelnych hierarchów. „Nie czuję się pod presją”, uznał inny. Inni argumentują, że apel papieża Franciszka należy raczej rozumieć jako bodziec do działania. Przesłanie papieskie brzmiało jednak inaczej. Nie wystarczy mówić w kazaniach o „odwadze” i „cierpliwości”. Miłosierdzie objawia się przede wszystkim w czynach.

Flüchtling Youssef aus Syrien Kirchenasyl
Syryjski uchodźca Youssef znalazł dach nad głową na plebanii w Bad Rodach (Górna Frankonia)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/D.Karmann

Söder: „Miłosierdzie nie musi płacić czynszu

Zaprzeczeniem tego jest to, co zdarzyło się ostatnio w bawarskich diecezjach. Jak pisał dziennik „Münchner Merkur“, niektóre z tych diecezji dają wprawdzie uchodźcom schronienie, ale płacenia czynszu domagają się od państwa. Rzeczniczka archidiecezji monachijsko-fryzyngijskiej potwierdziła gazecie, że czynsz opłacają z reguły władze powiatu. „Bierzemy na siebie odpowiedzialność i jesteśmy gotowi do pomocy, ale na ogólnie przyjętych warunkach”, stwierdziła. – Miłosierdzie nie musi płacić czynszu – skwitował na łamach tej samej gazety bawarski minister finansów Markus Söder.

Oczywiście są też dowody, że apel papieża był ziarnem, które upadło na podatny grunt. Przykładem jest choćby klasztor Untermarchtal w Badenii-Wirtembergii, gdzie nieodpłatnie ma być wkrótce zakwaterowanych 60 uchodźców z Syrii. Żeby szybko zaadaptowali się do nowych warunków, mają też uczestniczyć w codziennej, klasztornej pracy. Albo parafia św. Piotra i Pawła w śródmieściu Bochum, która w należącej do niej nieruchomości stworzyła dom dla 16 nieletnich uchodźców, którzy przybyli do Niemiec bez opieki dorosłych. Takie promyki nadziei papież chciał widzieć wszędzie, kiedy mówił, że plebanie mogą stać się „wyspami miłosierdzia w morzu obojętności”.

Richard A. Fuchs / Elżbieta Stasik