1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Obama pozostawia Europie trudną spuściznę

Barbara Cöllen
17 listopada 2016

Czwartkowe (17.11.2016) wydania niemieckich gazet komentują wizytę pożegnalną Baracka Obamy w Niemczech oraz przemówienie prezydenta Stanów Zjednoczonych w Atenach.

https://p.dw.com/p/2So57
Deutschland Berlin Tegel Air Force One mit U.S Präsident Barack Obama
Zdjęcie: Reuters/F. Bensch

Neue Osnabrücker Zeitung” zauważa, że właściwie czymś oczywistym jest stwierdzenie, że „w europejskich demokracjach władzę ustanawia naród”. Dlatego dziennik z Osnabrück pyta : „Dlaczego prezydent Stanów Zjednoczonych o tym przypomina?” i od razu odpowiada: „Nienajlepiej jest z tym w Europie”. Po czym konstatuje: „Laureat pokojowego nobla trafił tym w sedno sprawy: rządy muszą działać w interesie obywateli, a nie odwrotnie. Fakt ten, jak się zdaje, częściowo umknął unijnym biurokratom w Brukseli. Ale także Obama zaszkodził Unii Europejskiej. Nie zrobił dostatecznie dużo, aby zaprowadzić pokój w Syrii, skąd w naszym kierunku do Europy wyruszyła fala uchodźców. Obama sprowokował Rosję zajmującą czołową pozycję jako mocarstwo w regionie, a w ukraińskim konflikcie z ust jego doradczyni ds. europejskich Nuland padły ostre słowa: »Fuck the UE«. Jeśli spojrzeć na to pod tym kątem, to Obama pozostawia Europie trudną spuściznę”.

Pięć osiągnięć Baracka Obamy

Leipziger Volkszeitung” podsumowuje prezydenturę Obamy wystawiając mu dobrą ocenę. Najpierw jednak gazeta stwierdza, że Obama o wiele za wcześnie otrzymał pokojowego nobla, że nie zlikwidował Guantanamo i nie wskórał niczego ws. pokoju w Syrii. „A jednak ten prezydent w relacjach z Europą osiągnął coś bardzo ważnego: Wkroczył on na arenę międzynarodową jako człowiek, który poważnie traktuje partnerstwo i rzeczywiście praktykował »wspólne przewodnictwo«, o którym jego poprzednik mówił tak, jakby było ono możliwe tylko w sferze abstrakcji”. Gazeta stwierdza, że Obama „wyrzekł się dawnej pychy supermocarstwa. Żadnego innego kraju nie odwiedzał tak często jak Niemcy, z nikim innym z przywódców nie konsultował się tak często jak z Angelą Merkel”. Na to jest wytłumaczenie, podkreśla dziennik: „Ameryka, która rezygnuje ze swej wszechmocy, potrzebuje prawdziwych partnerów”.

Dziennik „Badische Zeitung" z Fryburga zauważa, że „wizyta Obamy w Berlinie podczas pożegnalnego tourneé są po zwycięstwie wyborczym Trumpa sygnałem o głębszym symbolicznym znaczeniu. Niemiecka kanclerz potrzebowała dużo czasu, aby z tym prezydentem Stanów Zjednoczonych być w przyjacielskich stosunkach. Jednak Obama i Merkel dawno już stali się sobie bliskimi partnerami, także dlatego, że silne Niemcy przejęły odpowiedzialność tam, gdzie Obama jej już nie chciał”.

Westfallenpost” z Hagen pisze, że Obama jako prezydent „trwale zmienił wizerunek globalnego żandarma  – Stanów Zjednoczonych, co zmusiło Niemcy i Europę do przejęcia większej odpowiedzialności. Jest w tym trochę ironii losu, że jego wizyta w Berlinie odbywa się pod znakiem wielkiej niewiadomej, jaką jest Trump. Obama, z którym ongiś wiązano wiele nadziei, przyjeżdża pożegnać się w charakterze duszpasterza. Nie lękajcie się…”.

Dziennik „Der Neue Tag” z Weiden twierdzi, że Obama powinien „właściwie zwrócić swojego pokojowego nobla”. Ale „mimo wszystko - kiedy Obama wyłączy światło w swoim miejscu pracy, to Gabinet Owalny opuści wielki prezydent. Człowiek o kręgosłupie politycznym, bez skandali i afer. Brakować będzie też jego luzu, którym poza oficjalnymi terminami zjednywał sobie serca ludzi. Głównym zadaniem tego politycznego emeryta będzie teraz skłonienie żony Michelle, aby za cztery lata została rywalką Trumpa w wyborach”.

Barbara Cöllen (opr.)