1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o wyborze Gabriela: "SPD strzeliła sobie w obie stopy"

Małgorzata Matzke12 grudnia 2015

Na konwencie SPD w Berlinie szef partii Sigmar Gabriel wybrany został ponownie na to stanowisko przez 74,2 proc. delegatów. Prasa szuka przyczyn tak miernego wyniku.

https://p.dw.com/p/1HMBK
Deutschland SPD-Bundesparteitag Gabriel
Sigmar Gabriel (na pierwszym planie)Zdjęcie: Reuters/F. Bensch

„Frankfurter Rundschau” pisze: „Trzeba było widzieć zastygłe twarze członków prezydium partii, żeby pojąć jakim szokiem był wynik 74,2 proc. delegatów, którzy głosowali na Sigmara Gabriela. Poprzeczką było 84 proc. z ostatniego konwentu. Nawet bardzo ostrożni stratedzy byli wcześniej przekonani, że ten wynik będzie lepszy. Za to Gabriel przynajmniej zapowiedział, że będzie kandydował na kanclerza; prawdę mówiąc nie było też innych kandydatów. Takie wotum nieufności wobec Gabriela oznacza właściwie polityczne samobójstwo, bo kto jeszcze będzie głosował na partię, która nie ufa swojemu przewodniczącemu. Który niezdecydowany wyborca będzie chciał widzieć go w roli kanclerza? O ogromnej samodyscyplinie i wielkim poczuciu odpowiedzialności szefa SPD świadczy to, że przyjął ten wybór. Po tym konwencie kwestią otwartą pozostaje przyszłość SPD”.

„Stuttgarter Zeitung” twierdzi, że „SPD będzie musiała pogodzić się z tym, że co prawda kwestia przywództwa została formalnie wyjaśniona, ale faktycznie jest ona otwarta jak nigdy dotąd. Można przypuszczać, że po wyborach do landtagu w marcu, których SPD nie zdoła wygrać, partia będzie musiała się odnowić. Gabrielowi nie udało się przezwyciężyć marazmu, który paraliżuje SPD. Piątkowy wynik jest dlatego jedną z jego największych porażek. Chadekom jest to jak najbardziej na rękę”.

„Märkische Allgemeine” zaznacza: „Klęska Gabriela jest przede wszystkim klęską partii SPD. Konwent miał zamanifestować jej jedność, ale tę szansę delegaci zaprzepaścili. Kto ma głosować na partię, która jest tak skłócona i która demontuje własnego przewodniczącego?”, pyta gazeta z Poczdamu.

„Die Welt” stwierdza, że „Siegmar Gabriel w piątek jeszcze raz dobitnie udowodnił, jak niewygodnym przewodniczącym jest on dla swojej partii. Unikał oportunizmu, ale nie oszczędzał partii i partia nie oszczędziła jego. Zarówno jego przemówienie jak i słaby wynik głosowania bardzo wiele wyjaśniły. Gabriel będzie pewnie dla swojej partii jeszcze bardziej niewygodny, kiedy będzie w defensywie. Na to wskazuje jego waleczna zapowiedź, którą zareagował od razu na fatalny wynik głosowania. Brzmiało to tak, jakby z jeszcze większą determinacją chciał walczyć o wewnętrzne bezpieczeństwo, bardziej restrykcyjną politykę azylową i dobro pracującej warstwy średniej. Partyjni działacze, dla których ważniejsze jest to, jaką emanację mają ich rezolucje niż poparcie ludu, jeszcze będą przecierać ze zdumienia oczy”.

„Sueddeutsche Zeitung” twierdzi, że "SPD znowu pofolgowała swojej skłonności do autodestrukcji. Oczywiście, że właśnie socjaldemokraci powinni intensywnie dyskutować o tym, czy mają zajmować pozycje lewicow czy też być partią centrum, która utkwiła w miejscu jako mniejszościowy partner wielkiej koalicji. Tyle że socjaldemokraci teraz już nie rozróżniają między merytorycznymi debatami i kwestiami personalnymi. Przypuszczalnie w roku 2017, podczas wyborów powszechnych wyklaruje się też spór co do kierunku SPD. Czy Gabriel z takim wynikiem głosowania w ogóle jeszcze będzie chciał stawać jako kandydat na kanclerza, jest wątpliwe. Pewne jest jednak, że w ten piątek SPD strzeliła sobie w obie stopy”.

opr.: Małgorzata Matzke