1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ćwierćwiecze festiwalu Rock&Chanson w Kolonii

20 listopada 2017

Był Młynarski, był Maleńczuk, była moc. Znaczy – Moś, Kasia Moś. W Kolonii fetowano ćwierćwiecze festiwalu "Rock&Chanson. Kolonia –Wrocław – Paryż". Były życzenia i refleksje, także te gorzkie.

https://p.dw.com/p/2nsbR
Rock&Chanson Festival in Köln
Zdjęcie: Marcin Wlodarski

Oszczędny w formie (sześciu uczestników części konkursowej), za to bogaty w treści – trzydniowy festiwal Rock&Chanson Kolonia – Wrocław – Paryż, „cudowne dziecko” Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Kulturalnego „Polonica e.V”, po raz 25. zaprosił do Kolonii doskonałych muzyków z Francji, Niemiec i Polski. Także tym razem organizator zadbał o zaspokojenie rozmaitych gustów muzycznych. Repertuar jak zwykle „z pazurem”, ale i sentymentalny; jak to w chanson. Na scenie mieszają się style, języki, barwy, ale od lat dominuje ten sam przekaz. – Przybliżamy kulturę narodową i przeciwstawiamy się nihilizmowi kulturalnemu – mówi Marek Żmiejewski, filozof, wieloletni członek zarządu towarzystwa „Polonica”, organizatora festiwalu, które dodatkowo świętuje w tym roku trzydziestolecie istnienia.

Rock&Chanson Festival w Kolonii. Na zdjęciu Wiesław Lewicki
W tym roku nie zabrakło Wiesława Lewickiego, pomysłodawcy nagrody "Polonicus" dla zasłużonych na rzecz PoloniiZdjęcie: DW/A. Rycicka

Gościnnych progów festiwalowi od lat użycza ratusz kolońskiej dzielnicy Porz. Rangę wydarzenia podnoszą prominentni goście, muzycy, politycy i sponsorzy. Relacja z wydarzenia dotrze do odbiorców DeutschlandRadio, Deutsche Welle, ZDF, ARTE, i TV POLONII.

Grupka intelektualnych zapaleńców marząca o „wymianie”

Wszystko zaczęło się od „niepospolitego ruszenia” polskich intelektualistów z Bonn w 1987. – Rzadko która impreza, że o polonijnych nie wspomnę, doczekuje się 25. edycji – mówi z zadowoleniem Waldemar Wójcik, dziennikarz, jeden z ówczesnej garstki zapaleńców, którym marzyła się „wymiana kulturalna” i "międzynarodowe porozumienie", a przede wszystkim o "otwarta interakcja kultury polskiej i niemieckiej".

Rock&Chanson Festival w Kolinii,  Waldemar Wojcik
Edycja z udziałem Doroty Stalińskiej zakończyła się minusem (40 tys. marek!), wspomina W.WójcikZdjęcie: DW/A. Rycicka

Wkrótce w Bonn pojawili się Czesław Niemen, Maryla Rodowicz, Ewa Demarczyk, Edyta Geppert, Edyta Górniak, Jacek Wójcicki, Justyna Steczkowska, Kayah, Anna Maria Jopek, Kasia Kowalska, Zakopower, Raz Dwa Trzy, Urszula, Soyka Trio – lista nazwisk jest naprawdę długa.

W kolejnych latach formuła festiwalu została poszerzona o adeptów francuskiej sceny chanson. Dziś wydarzenie prężnie współpracuje z wrocławskim „Festiwalem Piosenki Aktorskiej”, laureatów którego z dumą stawia się oko w oko z wyrobioną przez dekady publicznością „Rock&Chanson”.

Ważny jest konkurs

Na scenie kolońskiego festiwalu stają artyści dwóch rodzajów: wielcy i ci, którzy, miejmy nadzieję, takimi kiedyś będą. Nieprzeciętny talent i osobowość musi mieć tu każdy. Integralną częścią wydarzenia jest konkurs młodych talentów. W przypadku Polski do rywalizacji zapraszani są laureaci „Przeglądu Piosenki Aktorskiej” we Wrocławiu, ale regulamin przywiduje również zgłoszenia indywidualne.

Rock&Chanson Festival in Köln Bye Bye
Oliver Haas, Tim Ludwig, odbierają nagrodę z rąk prezesa "Polonica e.V."Zdjęcie: DW/A. Rycicka

Pochodzący z Lipska duet „Bye Bye” (Oliver Haas, Tim Ludwig) miał wszystkie atuty zwycięzcy tegorocznej edycji, tak w ocenie jury pod wodzą Tomasza Glanca, jak i rzeszy wielbicieli festiwalu (nagroda publiczności). Wśród polskich reprezentantów spory sukces (2. miejsce) odniosła Julita Wawreszuk, pokazując zarówno skalę swojego głosu, jak i stylów muzycznych, w których już wkrótce ta młoda wokalistka (21 lat!) może mieć dużo do powiedzenia. 

Polaków rozmowy...

Kuluary, w których podczas festiwalu zawisły obrazy kolońskiego artysty Stanisława Szroborza, to najlepsze miejsce do składania życzeń, rozmów, wspomnień i refleksji. Tych zabawnych, ale i gorzkich.

Rock&Chanson Festival in Köln Stanisla Szroborz
Stanisław Szroborz, polski architekt i artysta z KoloniiZdjęcie: DW/A. Rycicka

– Pamiętam pierwszy festiwal, „Polonica” zakupiła skrzynkę piwa za 20 marek, sprzedawane było po 2 marki, a biznes skończył się kolosalnym mankiem w wysokości 15 marek. Do tej pory zachodzimy w głowę, jak to było możliwe, śmieje się Wójcik.

Eleonora Ogorzałek, dobry „duch festiwalu” z "Polonica e.V", mówi o wielkim wyzwaniu, jakim było zorganizowanie tej jubileuszowej edycji, o żmudnym pozyskiwaniu sponsorów i kontynuatorów dzieła.

Wystarczy jedno spojrzenie na publiczność by stwierdzić, że „Polonice” brakuje świeżej krwi. – „Polonica” jest dziełem społecznym, a trzon organizacji to ludzie około sześćdziesiątki – mówi Wójcik. Nie udzielają się w mediach społecznościowych, przez co nie docierają do młodszej publiczności. 

23.Rock&ChansonFestival Köln-Breslau-Paris Zbigniew Kossak
Zbigniew Kossak von Glowczewski, prezes "Polonica e.V."Zdjęcie: DW/M. Atamanczyk

– Staramy się zapraszać do nas młode gwiazdy, dlatego w zeszłym roku w Kolonii wystąpił Michał Szpak, a w tym finalistka Eurowizji, Kasia Moś, Justyna Steczkowska – przekonuje Zbigniew Kossak von Glowczewski, wieloletni i obecny prezes zarządu „Polonica”. 

– Dzisiaj młodzież to my. Po prostu później starzejemy się, uśmiecha się obecna na festiwalu Róża Frąckiewicz, wokalistka jazzowa, mieszkająca od 30 lat w Niemczech.

– To bardzo ważna impreza, a my jesteśmy ambasadorami polskiej kultury. Wbrew pozorom, mało wiemy o tym, jak wygląda scena muzyczna sąsiada. Potrzebujemy i chcemy takich imprez. Proszę tylko spojrzeć, ile jest tutaj osób – dodaje Kossak von Glowczewski. W przyszłości „Polonica” chce, by wrocławski „Przegląd Piosenki Aktorskiej” był wydarzeniem o randze międzynarodowej, otwartym na piosenkę niemiecką i francuską.

„Mam zaśpiewać coś o cyrku” (W. Młynarski)

Rock&Chanson Festival w Kolonii
Maciej Maleńczuk w KoloniiZdjęcie: DW/A. Rycicka

Wyjątkowy moment konkursowego wieczoru; na scenie pojawia się osobowość artystyczna – Maciej Maleńczuk. Wielu z obecnych na sali widzów wychowało się na jego tekstach. Tak, jak na tekstach Wojciecha Młynarskiego, do których Maleńczuk chętnie sięga podczas występu.– Jacy są Polacy żyjący za granicą? (uśmiech, po chwili konsternacja). No tak, ja tu coś palnę, a potem wyleje się na mnie fala hejtu. Są różni. Nie rozumiem tych, którzy wyjeżdżają z kraju, a potem gdzieś tam organizują sobie drugie Zakopane. To śmieszne. 

Na scenie sypie jak z rękawa politycznymi aluzjami, ale mówi głównie o sobie, posiłkując się balladą, bluesem i - oczywiście - Młynarskim. Wspomina o swojej drodze życiowej, od ulicznego grajka i człowiek upadającego, do dzisiejszego artysty, którego „stać na kaszmirowy garnitur”, i który w jednej z piosenek prosi obecne ministerstwo kultury o bardziej „elegancki knebel”.

Wrażeniami z festiwalu podzieliła się Agnieszka Rycicka