1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Skrzypek Krzysztof Specjał w drodze do mistrzostwa

Katarzyna Wielga-Skolimowska
3 grudnia 2017

Krzysztof Specjał ze swoim kwartetem zainaugurował w Berlinie serię koncertów z utworami Schuberta. Będzie to jedno z ważniejszych wydarzeń w karierze pierwszego polskiego muzyka Staatskapelle Berlin.

https://p.dw.com/p/2ogwj
Polski muzyk Krzysztof Specjał ze swoim kwartetem zainaugurował w Berlinie serię koncertów
Polski muzyk Krzysztof Specjał ze swoim kwartetem zainaugurował w Berlinie serię koncertów Zdjęcie: Simon Pauly

Pomysł zagrania podczas czterech występów piętnastu kwartetów Schuberta w nowo otwartej Pierre Boulez Saal wyszedł od Daniela Barenboima, dyrektora muzycznego i artystycznego Staatskapelle Berlin. W kwietniu kwartet smyczkowy złożony z członków orkiestry zagrał tam koncert zapowiadający całe wydarzenie i był on dużym przeżyciem dla Krzysztofa Specjała. „Pierre Boulez Saal to wyjątkowa sala. Ma owalny kształt, więc publiczność ma możliwość bliskiego spotkania z artystą. Akustyka jest fenomenalna, dźwięk jest bogaty, pełny i słychać go wyraźnie w każdym miejscu – tłumaczy. - W porównaniu z innymi salami, ta jest naprawdę kameralna. Na nasz koncert przyszło kilkaset osób, a my na scenie zupełnie tego nie czuliśmy. Czasami żartujemy, że gra się tam jak w domu dla publiczności, która siedzi na kanapie”. 32-letni muzyk przyznaje, że Schubert jest jego ulubionym kompozytorem, więc nadchodzące koncerty są dla niego spełnieniem marzeń, podobnie jak możliwość pracy z wybitnym pianistą i dyrygentem Danielem Barenboimem oraz występowania w prestiżowych salach na całym świecie. 

Więcej niż talent

Przez sześć lat Krzysztof Specjał pokonał długą drogę od akademisty, czyli muzyka świeżo przyjętego do akademii Staatskapelle Berlin, do koncertmistrza drugich skrzypiec, czyli jednego z filarów czołowej berlińskiej orkiestry. Daniel Barenboim był tak zachwycony talentem Polaka, że oprócz kwartetu zaprosił go również do składu Pierre Boulez Ensemble stworzonego na potrzeby Pierre Boulez Saal oraz do specjalnego projektu West-Eastern Divan Orchestra skupiającego młodych muzyków z Bliskiego Wschodu. Dodatkowo od roku muzyk wykłada na akademii Staatskapelle Berlin. Nie lubi używać słowa „talent”, ponieważ dla niego ważniejsza jest wytrwała praca i odpowiedni mentorzy. Jego edukacja rozpoczęła się wcześnie, ponieważ ojciec był waltornistą w Filharmonii Narodowej i często zabierał go na koncerty, a matka grała na fortepianie i uczyła rytmiki. Do wyboru instrumentu zachęciła go siostra, która wieczorami uczyła się gry na skrzypcach, a rodzice pomagali mu potem przy ćwiczeniu i doradzali przy wyborze nauczycieli w Warszawie. Kiedy po skończeniu szkoły średniej za namową kolegi postanowił wyjechać na studia do profesora Krzysztofa Węgrzyna do Hanoweru i na lekcję do Salvatore Accardo do Cremony we Włoszech również dostał od nich zielone światło.

Przeprowadzając się do Berlina miał już doświadczenie w występach solo i w zespole kameralnym, ale granie w orkiestrze było dla niego zupełnie nowym wyzwaniem. Krzysztof wspomina, że zamiast utworów liczących 20 stron musiał nagle nauczyć się ponad stu stron nut, a koncerty nie trwały pół godziny, tylko w przypadku dzieł operowych nawet sześć. Jednocześnie był jedynym Polakiem i najmłodszym muzykiem w składzie, ale wsparcie starszych kolegów i Daniela Barenboima dały mu możliwość szybkiego rozwoju. „Nasz szef jest osobą, która nas inspiruje, prowadzi i daje energię do grania. To prawdziwy geniusz muzyczny – tłumaczy. - Zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że razem pracujemy, ale czasami łapię się na tym, że przecież to nie jest normalne przebywać z kimś takim na co dzień”. Niedawno Krzysztof znalazł u rodziców dwie pierwsze płyty, które ojciec przywiózł mu kiedyś z trasy koncertowej. Na jednej były Kaprysy Paganiniego w wykonaniu Salvatore Accardo, a na drugiej Sonaty skrzypcowe Brahmsa nagrane przez Pinchasa Zuckermana i Daniela Barenboima. Wtedy zdał sobie spraw, że chyba jako dziecko musiał zakląć rzeczywistość, bo po latach udało mu się spotkać swoich mistrzów i pracować z nimi.

Bez rutyny

Obecnie kursując codziennie między nowymi salami Staatskapelle Berlin przy Unter den Linden i Französische Strasse polski muzyk przyznaje, że to wymarzone miejsce dla niego. Zwraca przy tym szczególną uwagę na stosunek do muzyki klasycznej w Niemczech. „Niemcy są lepiej wyedukowani muzycznie już na poziomie szkolnym, nawet w kościele słychać, że ludzie śpiewają inaczej. Podobnie kultura chodzenia na koncerty świąteczne jest wpisana w ich tradycję – tłumaczy Krzysztof Specjał. - Muzyków się szanuje, młodzi ludzie to widzą, to jest dla nich atrakcyjne zajęcie i również chcą grać, więc to się samo nakręca.”. Ze względu na częste próby i koncerty z różnymi zespołami oraz zajęcia ze studentami jego praca nie należy do najłatwiejszych, ale na pewno nie może narzekać na poczucie rutyny czy na brak satysfakcji.

W niedziele 3 grudnia będzie go można zobaczyć na scenie Pierre Boulez Saal. Kolejne koncerty odbędą się 7 lutego i 5 marca 2018.

Katarzyna Wielga-Skolimowska