1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ: Ukraińcy chętnie widziani w Polsce - jako siła robocza

Alexandra Jarecka12 października 2015

Süddeutsche Zeitung (SZ) podważa zapewnienia polskiego rządu, że przyjmuje on setki tysięcy imigrantów z Ukrainy. Nie odpowiada to faktom, podkreśla autor Florian Hassel.

https://p.dw.com/p/1Gmjx
Ukraine Grenzkontrolle zwischen den Kriegsgebieten Luhansk und Donetsk
Zdjęcie: DW/I. Kuprijanova

Publicysta SZ w artykule zatytułowanym "Witamy jako siłę roboczą" przedstawia na wstępie losy rodziny Pawłow z małej miejscowości pod Ługańskiem we wschodniej Ukrainie. Opisuje pokrótce ucieczkę przed rokiem do Odessy, nieufne nastawienie do nich rodaków i brak zrozumienia dla uchodźców we własnym kraju.

„W połowie września 2015 Julia i Roman Pawłowie przyjechali z dwójką dzieci do Lwowa i udali się dalej na polską granicę prosząc o azyl”, pisze Florian Hassel. Od dwóch tygodni mieszkają w dawnych koszarach przebudowanych za pieniądze unijne na ośrodek recepcyjny w Czerwonym Borze, 140 km na północny wschód od Warszawy.

Polska odrzuca prawie wszystkie wnioski

„Oficjalnie - tak tłumaczy się ostatnio, głównie Brukseli i Berlinowi - Polska odmawia przyjęcia 10 tysięcy uchodźców argumentując, że przyjęła już setki tysięcy Ukraińców i musi liczyć się z kolejnymi”, pisze niemiecki publicysta. „Coś koślawa ta argumentacja”, dodaje, tłumacząc, że Polska nie przyjmuje oficjalnie żadnych uchodźców. Od początku wojny w Donbasie odrzuciła wnioski o azyl tysięcy Ukraińców tolerując tylko ich przysłowiową garść. „Większość z 52 tysięcy Ukraińców żyjących na stałe w Polsce to studenci albo osoby z polskim pochodzeniem. Do tego dochodzą co najmniej dziesiątki tysięcy ukraińskich gastarbeiterów”, informuje SZ.

Autor przedstawia też przypadek 59-letniego Ukraińca z Sewastopla, zwolennika rewolucji na Majdanie, przeciwnika komunizmu. Polski urząd ds. obcokrajowców odrzucił jego wniosek o azyl używając standardowego argumentu, że Ukraina jest wystarczająco duża i daje pod dostatkiem możliwości, by chronić się przed wojną lub tyranią.

„Jednak odrzucenie wniosku uchodźcy nie oznacza wcale, że się go z kraju wydala. Wystarczy tylko spojrzeć na tablicę informacyjną w ośrodku pierwszego kontaktu w Warszawie 'Ukraiński świat'”, konstatuje dziennikarz. Są tam ogłoszenia producentów czekolady, mebli poszukujących pracowników fizycznych za godzinową stawkę 10 zł.

Przepisy sobie, życie sobie

Jak informuje SZ, Polska wypełnia Ukraińcami miejsca pracy, które porzuciły setki tysięcy Polaków emigrujących do Anglii i Niemiec. Tylko od stycznia do czerwca 2015 Polska wydała Ukraińcom 403 tysiące zezwoleń na pracę i pobyt na czas określony. Także Ukrainiec z Sewastopola otrzymał ofertę pracy, jako kierowca ciężarówki. Jednak najpierw musiałby wrócić na Ukrainę, by postarać się o biometryczny paszport oraz wizę zezwalającą na podjęcie pracy.

„Oficjalnie osoby wnioskujące o azyl w Polsce mają zakaz pracy przez pół roku”, wyjaśnia Florian Hassel. Jednak, jak tłumaczą jego rozmówcy, wszyscy próbują znaleźć jakieś zajęcie. Ale region przy granicy z Białorusią jest biedny i pracy w nim jak na lekarstwo. ‘Właściwie chcemy do zachodniej Polski przy granicy z Niemcami. Tam jest więcej pracy, niższe ceny i więcej miejsc w przedszkolach', cytuje publicysta SZ słowa Ukrainki Julii Pawłow.

Uprzywilejowani

SZ przytacza też przykład Swietłany, 40-letniej pielęgniarki z Makajewki pod Donieckiem, która z mężem i dwoma córkami mieszka od początku 2015 w Polsce. „Swietłana należy do uprzywilejowanej mniejszości, bo jej matka i babka były Polkami i z powodu przynależności do polskiego narodu Swietłana otrzymała nieograniczone prawo pobytu”, tłumaczy SZ. Jej 18-letnia córka może dzięki stypendium podjąć studia w Łomży.

Również i ta rodzina planuje później wyjazd do zachodniej Polski, a może nawet do Niemiec, bo tam jest duże zapotrzebowanie na pielęgniarki i są one dobrze wynagradzane. ‘Niemcy to nasze odległe marzenie, ale nic się nie ruszy bez znajomości języka a na razie mamy wystarczająco do roboty z nauką polskiego. To dopiero początek naszego nowego życia', cytuje na koniec słowa Ukrainki SZ.

Opr. Alexandra Jarecka