1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Tuifly znów lata. Zwolnienie lekarskie jako środek nacisku?

10 października 2016

Po wielu odwołanych połączeniach, loty Tuifly odbywają się zgodnie z planem. Linie lotnicze podają, że liczba zwolnień lekarskich spada.

https://p.dw.com/p/2R3Zq
Flugzeug TUIfly
Zdjęcie: imago/R. Wölk

Jak zapewnia przewoźnik, w niedzielę (09.10.2016) nie zaplanowano większych zmian w rozkładzie lotów. Liczba zwolnień lekarskich przedkładanych przez pracowników Tuifly wciąż spada i należy założyć, że w najbliższym tygodniu loty będą odbywały się zgodnie z planem. Z powodu masowego przedstawiania zwolnień lekarskich przez członków załogi, zarząd linii musiał odwołać w ubiegłym tygodniu wiele połączeń. Chcąc umożliwić turystom powrót do domów, Tuifly wynajął samoloty należące do innych linii lotniczych. 

Brak informacji dla pasażerów

W ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja, że Tuifly czekają zmiany. Plany rekonstrukcji zakładają, że wejdzie on w skład do holdingu zarządzanego przez Etihad Airways, narodowego przewoźnika Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Członkowie personelu latającego i pokładowego oraz, częściowo, naziemnego Tuifly, zaczęli obawiać się o swoją pracę. Skrytykowali też politykę firmy wobec załogi, argumentując, że nikt nie poinformował jej o planowanych zmianach. W piątek (07.10.2016) firma Tui wyszła pracownikom naprzeciw i zadeklarowała, że przez najbliższe trzy lata nie dojdzie ani do przeniesienia siedziby firmy, ani też do zmian w umowach zbiorowych. Karin Grobecker, przewodnicząca rady zakładowej personelu naziemnego Tuifly, stwierdziła, że pracownicy firmy są zadowoleni, że nawiązano z nimi dialog. Zaznaczyła jednak, że to nie rozwiązuje problemu: "Teraz muszą rozpocząć się negocjacje" - stwierdziła. W poniedziałek (10.10.2016) ma dojść do kolejnych rozmów. 

Zwolnienie środkiem nacisku na pracodawcę?

Liczne zwolnienia lekarskie przedstawione przez pracowników Tuifly zainteresowały polityków i prawników. Nasuwa się pytanie, czy można wykorzystać takie zwolnienie, jako środek nacisku na pracodawcę. A może był to tylko przypadek?

Sprawa ta wywołała w Niemczech burzliwą dyskusję. Okazuje się, że zwolnienia lekarskie stosowane w walce z pracodawcą nie mają w Niemczech "tradycji”. Nie jest znany żaden przypadek, w którym związki zawodowe nawoływałyby do takiego zachowania. 
W 2008 roku stołeczny "Tagesspiegel" zatytułował jeden ze swoich artykułów następująco: "Nie mają ochoty na strajk. Pracownicy BVG idą na chorobowe". Tłem tej historii był 15-dniowy strajk związku zawodowego Verdi przeciwko zakładom komunikacji miejskiej (BVG). Jak zawsze, zasiłki strajkowe wypłacane przez związek nie zrekompensowały strajkującym w pełni utraty zarobków.

"Szczęście mają pracownicy na chorobowym" - pisał wówczas berliński dziennik. Rzeczywiście liczba chorujących pracowników w miejskich zakładach komunikacji w Berlinie swego czasu drastycznie wzrosła. "Spośród kierowców autobusów 16 procent przebywa na chorobowym. Tylko cudem udało się opracować plan dyżurów i utrzymać rozkład jazdy" - pisał wówczas "Tagesspiegel".

Tego berlińskiego "epizodu" nie można jednak porównywać do tego, co dzieje się w Tuifly. Związek zawodowy personelu pokładowego (Ufo) nie wziął na siebie odpowiedzialności za masowe zwolnienia chorobowe pracowników Tuifly. "To nie jest popierany przez nas sposób walki z pracodawcą” - stwierdził ekspert Ufo, Nicoley Baublies.  

Zachęta do popełnienia czynu karalnego?

Baublies musiał tak argumentować, bo każde inne stanowisko mogłoby uchodzić za nawoływanie do popełnienia czynu karalnego. Kto przedstawi pracodawcy zaświadczenie lekarskie, a w rzeczywistości nie jest chory, wyłudza pieniądze i dopuszcza się oszustwa. 
Minister transportu Alexander Dobrindt wezwał menedżerów i pracowników Tuifly, żeby rozwiązywali problemy na drodze negocjacji. W rozmowie z bulwarówką "Bild" powiedział: "Ta sytuacja jest nie do zaakceptowania. Linie lotnicze mają zobowiązania wobec pasażerów. Ich wewnętrzne konflikty powinny być rozwiązywane podczas dyskusji, a nie kosztem podróżnych”.

Flash-Gallerie Arbeit Krankenstand
Zdjęcie: AP

"Sprytny sposób"

Według berlińskiego eksperta od prawa pracy, Roberta von Steinau-Steinrücka, firma nie ma w zasadzie żadnych możliwości, żeby sprawdzić zwolnienie lekarskie pracownika albo  udowodnić mu, że planował "dziki strajk" przeciwko planowanym zmianom w firmie. 

"Zbiorowe zwolnienia lekarskie poniżej trzech dni są niezwykle sprytnym sposobem unikania pracy. Pracodawca praktycznie nie ma jak się przed tym bronić" - twierdzi ten prawnik w rozmowie z agencją DPA. Choć według niego jest to oszustwo, to przyznaje, że symulanci nie mają się czego obawiać, bo pracodawca nie ma jak udowodnić, że pracownik wcale nie był chory. 

Zaświadczenie lekarskie

Jak zaznacza ów prawnik, pracodawca może w poszczególnych przypadkach i przy kolejnej chorobie, zażądać od pracownika już pierwszego dnia choroby, zaświadczenia od lekarza. Musi to nastąpić od razu, a nie z mocą wsteczną. Radzi, by firmy korzystały z takiego prawa. Aby udowodnić "dziki strajk", pracodawca musiałby na przykład dysponować pisemnym apelem związków zawodowych, wzywającym do zbiorowego pójścia na chorobowe, a to wydaje się mało prawdopodobne. W takim przypadku pracodawca mógłby jednak zażądać od związku zawodowego odszkodowania i zwolnić uczestników takiego strajku, albo ich upomnieć” - stwierdził Steinau-Steinrück.


DPA,RTR, DW/ Magdalena Gwóźdź