1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wyłom w murze

1 października 2009

30 września 1989 roku: szef zachodnioniemieckiej dyplomacji, Hans-Dietrich Genscher, przemawia z balkonu ambasady RFN w Pradze do 4500. uchodźców z NRD. Niezapomniane chwile, nawet po 20. latach – mówi świadek wydarzeń.

https://p.dw.com/p/JuxO
Deutsche Welle: wizyta Hansa-Dietricha GenscheraZdjęcie: DW

DW-WORLD.DE: Panie ministrze, sam Pan opuścił NRD w 1952 roku. Czy był Pan wzruszony, mówiąc uchodźcom, że mogą wyjechać do Niemiec zachodnich?

Hans-Dietrich Genscher

: miało to dla mnie oczywiście szczególne znaczenie. Doskonale rozumiałem pobudki tych ludzi, bowiem sam poszedłem tą drogą, abstrahując od okoliczności, czy ich wolę życia w wolności. (…) Wiedziałem o tym, że to coś więcej od zapowiedzi, że mogą wyjechać. Musiałem dodać, że pociągi przejeżdżać będą przez NRD.

Czy musiał Pan to powiedzieć?

Musiałem, bowiem otwarcie chciałem opowiedzieć, jak będzie przebiegać podróż. (…) Z przekonania złożyłem to oświadczenie. Uważałem, że zarówno Związek Sowiecki, i mój kolega, dziś mogę dodać – przyjaciel, Szewardnadze, i minister spraw zagranicznych w NRD, Oskar Fischer, którego uważałem za rzetelnego partnera w rozmowach na temat wyjazdów, prowadzonych w Nowym Jorku, dotrzymają słowa.

Czy to Berlin Wschodni postawił ów warunek przejazdu przez NRD, czy to było ustępstwo ze strony Bonn?

Nie, to była decyzja NRD. Rozmawialiśmy o trasach. A Oskar Fischer w Nowym Jorku wskazał na 2. możliwości: albo przejazd koleją przez granicę czesko-bawarską, lecz wcześniej urzędnicy konsularni przynieśliby paszporty (uchodźców) do ambasady NRD do ostemplowania, (co wykazałoby, że NRD jest suwerennym państwem), albo pociągi musiałyby krótko przejechać przez NRD.

Lecz zanim pojawił się Pan na balkonie w Pradze, był Pan w Nowym Jorku na rozmowach na temat wyjazdu uchodźców. Czy miał Pan już na to zgodę Moskwy?

Z Moskwy nadeszły słowa „pomogę Panu”, co dla mnie znaczyło tyle, co „tak”.

Patrząc wstecz, czy powiedziałby Pan, że Mur Berliński runął już w Pradze?

W każdym razie nastąpił w nim wyłom. Należy o tym pamiętać, że 20 dni przedtem, 10 września, Węgry otworzyły granice dla uchodźców, przybyłych na Węgry, co wywołało ostre protesty władz NRD. Ale uchodźcy z Pragi wyjeżdżali za zgodą NRD. Oznacza to, że w przeciągu 20. dni NRD dokonało zwrotu, co w gruncie rzeczy oznaczało, że mur stracił sens.

Na ile w tym czasie osłabła „zimna wojna“ między Wschodem a Zachodem?

Zawsze mówiliśmy o potrzebie odprężenia między Zachodem i Wschodem. (…) Niezwykle ważną rolę odegrał fakt „odgórnej rewolucji“ w Moskwie z udziałem Gorbaczowa i Szewardnadze, która przeszła do historii jako „głasnost i pierestrojka“. (…)To wszystko wpłynęło i na tę sytuację. (…) Media enerdowskie zlekceważyły strumień uchodźców do zachodnioniemieckich ambasad, krytykując postępowanie RFN (…) To był standardowy zarzut, owa rzekoma ingerencja RFN w wewnętrzne sprawy NRD.

Jak odbierał Pan wówczas tę krytykę?

Był to dla mnie ostateczny krzyk rozpaczy ze strony władz, niepopieranych przez społeczeństwo.

Dni NRD były już policzone. Czy przeczuwał Pan wówczas, że niebawem mur runie?

Po tym, co wydarzyło się w Pradze, NRD nie mogło przeżyć. Wprawdzie nikt nie był w stanie powiedzieć, kiedy i jak (upadnie), ale wyłom w murze miał dalekosiężne skutki.

Tymczasem od 20. lat Niemcy ze wschodu i z zachodu mieszkają razem. Lecz na duchową jedność trzeba jeszcze czekać. Jak odbiera Pan dzisiaj proces integracji?

Zatem słyszę niekiedy, że wielu ludzi…. Sam zresztą nie wiem… Być może są i tacy, co tęsknią za dawnymi czasami, ale… w warunkach wolności. Stwierdzam, że proces integracji posunął się dalej, niż wielu sądzi. A kiedy goszczę na uniwersytetach czy rozmawiam z młodzieżą, to pamięta ona o wpływie muru na los ich rodziców. Przyszłość natomiast – a to ich życie właśnie – jest wspólnym dobrem. Trzeba ją budować wspólnie, stąd też i wspólny na nią punkt widzenia. I nie da się tego zabić zrzędzeniem.

Cordula Denninghoff/Jan Kowalski

Red. odp. Andreas Krause