1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Ziemia niczyja". Sudecki western

Aureliusz M. Pędziwol29 czerwca 2015

We Wrocławiu ukazała się powieść niemieckiego autora, której akcja toczy się tuż za południowo-zachodnią granicą Polski, po drugiej stronie Sudetów. Opowiada o tragicznych, mało znanych wydarzeniach.

https://p.dw.com/p/1Fnqy
Nachkriegszeit - Vertreibung der Deutschen aus Tschechien
Wypędzenie Niemców sudeckich z Czech (1946)Zdjęcie: picture-alliance/CTK

Prezydent Czechosłowacji Eduard Benesz jest już prawie półtora roku w Pradze, gdy w nocy z 2 na 3 września 1946 roku pojawia się na kartach powieści Jörga Berniga „Niemandszeit”, która właśnie ukazała się pod znacznie dłuższym polskim tytułem „Ziemia niczyja, bezpański czas. Opowieść sudecka” we wrocławskim wydawnictwie Via Nova. Jej wydanie zostało sfinansowane przez Centrum im. Willy Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego, Niemiecki Instytut Polski w Darmstadt oraz Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej.

„Tamtej nocy pracował do późna. I być może wierzył, że właśnie zapisuje się na kartach historii”, ironizuje urodzony w 1964 roku autor. Prezydent pracował nad czymś, co kilkadziesiąt lat później zostanie nazwane etniczną czystką.

Celem nowych władz było stworzenie faktów dokonanych i pozbycie się z kraju jak największej liczby Niemców (i Węgrów). Rzekomo spontaniczne akcje były najczęściej przeprowadzane przez tak zwane Gwardie Rewolucyjne, zbrojne oddziały ochotników przeczesujących miasta oraz pogranicze. Chyba najbardziej znaną był tak zwany brneński marsz śmierci – nazwany tak, bo na jego trasie życie straciło niemal 1700 z 25 tysięcy Niemców z Brna.

Ale pogromy, których ofiarą padały dziesiątki i setki Niemców, miały też miejsce w Postoloprtach, Usti nad Łabą, Lanszkrounie i wielu innych miejscowościach.

Swoisty western

„Niemandszeit” to swoisty western dziejący się przestrzeni bezkarnego bezprawia, w której ocalała jednak jedna zagubiona osada. Wprawdzie nie w prerii, lecz w porośniętej lasem górskiej dolinie. Ale nie prowadzi do niej żadna droga, nikt jej nawet nie zaznaczył na mapach.

Ale znaleźli ją i Mrha, i Lípa – młodzi Czesi, którzy uciekli z oddziału Wachmistrza. Trafiła tu także uratowana przez Mrhę, skatowana wcześniej przez jego rodaków Niemka Niewidzialna, która sprowadziła potem wyłowionych z kolumny wypędzanych rodaków: „śpiewającą chłopkę Antonię Mende, profesora Ulricha i pisarza, którego nazywali Schillerem.

Niemka Gabriela Mohaupt, zanim tam dotarła z synkiem Friederem, pochowała męża Wenzela, który zmarł w wózku ręcznym w drodze ku granicy.

Ten nowy porządek wyglądał zupełnie inaczej niż go sobie wyobrażałem opowiadał Mrha Gabrieli Mohaupt.Wyrzucaliśmy Niemców z ich domów i mieszkań, pilnowaliśmy, żeby się ustawiali na ulicy i nie odstępowaliśmy ani na krok dopóki nie opuścili miejscowości i nie przejęły ich inne oddziały, które eskortowały ich dalej w stronę granicy. … W gazetach pisano, że Niemcy dopuszczali się aktów przemocy i sabotaży, że Wehrwolf podpalał domy i mordował. Robiłem więc to, co Wachmistrz nazywał pracą, głuchy na wszystko, co słyszały moje uszy i ślepy na wszystko, co widziały moje oczy.

Wielowiekowy antagonizm

Trwające od wieków współżycie Czechów i Niemców w otoczonej łańcuchami łagodnych gór Kotlinie Czeskiej zostało zachwiane, gdy – jak pisał trzy dekady temu Petr Przihoda – w 1848 stanęli oni naprzeciw siebie jako wrogowie. Niemcy zanegowali dążenie Czechów do stania się narodem, Czesi odmówili zaś Niemcom prawa do traktowania tych ziem jako swojej ojczyzny. Gdy po I wojnie światowej powstawała Czechosłowacja, jej twórcy powołali do życia naród czechosłowacki jako jedynego gospodarza tego państwa – by nie przyznać tej roli również Niemcom, których było wtedy więcej niż Słowaków. Podział zaczął się pogłębiać w czasie światowego kryzysu gospodarczego z lat 1927-33, który dotknął Niemców nieporównanie boleśniej niż Czechów i Słowaków.

Zatwierdzona w Monachium przez Chamberlaina i Daladiera aneksja Sudetenlandu, wypędzenie kilkudziesięciu tysięcy Czechów do wnętrza Kotliny Czeskiej – w tym Wachmistrza – i okupacja pozostałych ziem czeskich pół roku później były kolejnymi ciosami. Czesi przystąpili do zmasowanego kontrataku dopiero w ostatnich dniach wojny, gdy w Pradze wybuchło powstanie.

O tym jest ta książka. I o ostatniej próbie odtworzenia czesko-niemieckiej wspólnoty w zapomnianej pośród gór osadzie.

I jeszcze o wielkiej miłości. Ale to już trzeba przeczytać samemu.

Aureliusz M. Pędziwol