Afryka: alkohol w natarciu
26 marca 2020Wysokie na metr logo pewnej marki whisky w Nairobi, stolicy Kenii czy wielki baner reklamujący piwo w nigeryjskiej metropolii Lagos: alkohol stał się w Afryce częścią codzienności. Przesłanie jest jasne: picie alkoholu jest w modzie. Codzienne troski znikają – na chwilę.
Krótka droga do nałogu
Boniface Ndirangu zna to uczucie. „Miałem około 16 lat i chodziłem do szkoły. Tam był przymus grupowy. Eksperymentowanie z narkotykami i alkoholem było powszechne. Każdy szukał uznania, każdy chciał być cool”, wspomina. To były początki jego nałogu. Dziś prowadzi „Eden House”, centrum rehabilitacji dla alkoholików w Nairobi.
Zdaniem Ndirangu problem narasta. „Wyrosły całe miasta, których mieszkańcy mogą prowadzić coraz lepsze życie. W Nairobi jest więcej barów niż sklepów czy aptek – 40 tysięcy", mówi w wywiadzie DW. Podobny trend panuje na całym kontynencie. W jego ojczyźnie Kenii wedle danych rządowych wśród 50 milionów mieszkańców są dwa miliony osób uzależnionych od alkoholu.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) bije na alarm. W jej raporcie za 2018 rok jest mowa o rosnącej liczbie wypadków i coraz liczniejszych zachorowaniach na raka wskutek nadmiernego spożycia alkoholu.
Zagrożenia dla młodych ludzi
Widać to na przykładzie Republiki Południowej Afryki. Źródłem 60 procent wypadków komunikacyjnych jest nadużywanie alkoholu, mówi Aadielah Maker Diedericks, koordynatorka organizacji "Southern African Alcohol Policy Alliance" (SAAPA). Z jej danych wynika, że w RPA alkohol jest przyczyną 171 zgonów dziennie.
Diedericks krytykuje brak jakichkolwiek przepisów regulujących reklamę alkoholu. To niebezpieczne zwłaszcza dla młodych: „Dwie piąte ludności to osoby poniżej 14 roku życia, które wkrótce wejdą w wiek, gdy zaczyna się pić alkohol”.
Diedericks mówi o różnicach regionalnych. W krajach zamieszkiwanych w dużej części przez muzułmanów konsumpcja alkoholu jest mniejsza. W RPA tylko 47 procent mieszkańców w ogóle go spożywa. „Duża część ludności nie pije alkoholu w ogóle, dlatego Afryka jest dla przemysłu alkoholowego interesującym rynkiem”. Afrykańczycy często piją bez umiaru. Z danych WHO wynika, że prawie 75 procent mężczyzn i 40 procent kobiet w grupie 15-19 lat pije bardzo dużo, aż po ekscesy alkoholowe i utratę świadomości”.
Silne lobby koncernów
W sąsiadujących z RPA Namibią i Botswaną sytuacja wygląda podobnie. I to pomimo faktu, że akurat Botswana przed laty wypowiedziała wojnę nadużywaniu alkoholu. Rząd podniósł podatki na alkohol, by finansować z nich kampanie edukacyjne. W 2018 reforma została jednak cofnięta.
W RPA od lat leżą gotowe projekty ustaw o kontroli branży alkoholowej oraz przepisów o obniżeniu dopuszczalnego limitu zawartości alkoholu dla kierowców. Nie są jednak wprowadzane w życie, bo – jak twierdzi Diedericks – przeciwdziałają temu lobbyści dużych koncernów. Jej organizacja oraz WHO domagają się regulacji rynku reklamy alkoholu oraz podwyższenia jego cen. „W RPA piwo jest tańsze niż chleb”, mówi Diedericks.
Alkohol ucieczką od problemów
Także dla Boniface Ndirangu jest jasne, że należy utrudnić dostęp do napojów alkoholowych. „Granica wieku, od której wolno spożywać alkohol, powinna być podwyższona do 21 lat. To powinno być kontrolowane w barach i sklepach”. Ndirangu stawia na kampanie edukacyjne, ale przyznaje, że trudno je przeprowadzać. „Często jest oczywisty związek pomiędzy biedą, bezrobociem i sięganiem po butelkę. Ludzie chcą się znieczulić, przez chwilę po prostu nie czuć realnego świata”.