1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Annalena Baerbock w Moskwie. Rozbrojenie werbalne KOMENTARZ

19 stycznia 2022

Annalena Baerbock świetnie poradziła sobie z pierwszą podróżą jako minister spraw zagranicznych do Kijowa i Moskwy. Ale prawdziwy chrzest bojowy dopiero przed nią, komentuje Roman Gonczarenko.

https://p.dw.com/p/45m4W
Annalena Baerbock w Moskwie
Oko w oko z najdłużej urzędującym ministrem spraw zagranicznych na świecie - Annalena Baerbock w MoskwieZdjęcie: Janine Schmitz/photothek.de/picture alliance

Oto jak daleko zaszliśmy: Niemcy próbują powstrzymać Rosjan przed inwazją na Ukrainę. Na Ukrainie była to gorzkie stwierdzenie podczas aneksji Krymu w 2014 roku i następnie podczas różnych rund negocjacji w sprawie wschodniej Ukrainy. Obecnie jest to niestety znowu aktualne, jak pokazuje pierwsza podróż nowej federalnej minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock do Kijowa i Moskwy: chodzi o to, by uniknąć nowej wojny.

Ale napięcie było szczególnie wysokie nie tylko z powodu rosyjskich wojsk na granicy z Ukrainą i gróźb Moskwy pod adresem Zachodu. Spekulowano na temat możliwego decydującego starcia między Baerbock a długoletnim ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Czy doświadczony i błyskotliwy dyplomata ośmieszy swoją wyraźnie młodszą niemiecką odpowiedniczkę, jak to zrobił w ubiegłym roku z szefem polityki zagranicznej UE Josepem Borrellem? Czy dojdzie do słownej wymiany ciosów, jak w przypadku poprzednika Baerbock na stanowisku szefa dyplomacji, Heiko Maasa? Czy Baerbock będzie miała tak twarde argumenty, jak niegdyś w talk show?

W ślady Merkel

Niespodzianka: nic takiego się nie wydarzyło. Na wspólnej konferencji prasowej w Moskwie we wtorek (18.01.2022) Annalena Baerbock praktykowała rozbrojenie słowne, podkreślała podobieństwa w kulturze i gospodarce, pewnie i spokojnie wygłaszała swoje polityczne przesłanie. Wezwała do dialogu i dyplomacji w konflikcie rosyjsko-ukraińskim i nie szczędziła słów krytyki wobec rosyjskiej polityki wewnętrznej. Wspomniała na przykład, choć tylko przelotnie, o uwięzionym polityku opozycji Aleksieju Nawalnym i niedawno rozwiązanej organizacji praw człowieka „Memoriał”.

Roman Goncharenko DW
Autor komentarza Roman Goncharenko

Szczególnie miło dla uszu Ławrowa z pewnością brzmiały słowa Baerbock o ciągłym zapotrzebowaniu na rosyjski gaz. Pytania o kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2, który Baerbock kwestionowała jako polityk opozycji, teraz zręcznie uniknęła, powołując się na umowę koalicyjną i europejskie prawo energetyczne. To było rozsądne, bo przecież Baerbock chce pozostać w dialogu z Rosjanami. Jej wystąpienie w Moskwie bardzo przypomina sposób, w jaki Angela Merkel zawsze zachowywała się wobec Rosji: rzeczowo, z szacunkiem, a jednocześnie z wyraźną krytyką. To zasługuje na uznanie.

Ławrow ze swej strony zrezygnował z typowych dla siebie docinków, powtórzył wcześniejsze komunikaty i zasygnalizował gotowość do poprawy stosunków z Berlinem, które ostatnio osiągnęły historyczne dno. Jedno jest jasne: Moskwa nie ma interesu w tym, by od razu stawiać na ostrzu noża relacje z nowym niemieckim rządem.

Znów polityka wahadłowa

Inaczej niż się spodziewano, ta podróż jeszcze nie była chrztem bojowym dla Baerbock; to jeszcze przed nią. W każdym razie był to początek tradycyjnej dyplomacji wahadłowej (czyli opartej na wyjazdach). W najbliższych dniach minister spraw zagranicznych chce znów pojechać na Ukrainę, tym razem tylko na Wschód, gdzie wraz z francuskim odpowiednikiem zamierza odwiedzić tereny w pobliżu faktycznej linii frontu. Następnie chce ożywić Format normandzki, pod co Barbock teraz starała się położyć fundamenty. Można mieć tylko nadzieję, że to się uda.

Być może pomogłoby odniesienie do historii: Zarówno na Ukrainie, jak i w Rosji minister spraw zagranicznych przypomniała ciemne strony niemieckiej przeszłości w odniesieniu do obu krajów. W Kijowie uzasadniała tym ponowne odrzucenie ukraińskiego życzenia dostaw broni z Niemiec. Słuszna decyzja: Niemcy powinny wywierać na Moskwę raczej silniejszą presję ekonomiczną, zamiast dostarczać broń do Kijowa, a tym samym – amunicję dla rosyjskiej propagandy.

Ukraina powinna w przyszłości słusznie jeszcze mocniej podkreślać, że niemiecka odpowiedzialność za zbrodnie nazistowskie w Związku Radzieckim dotyczy nie tylko Moskwy, ale także Kijowa. Innymi słowy, Berlin musi się bardziej zaangażować po prostu z powodu odpowiedzialności historycznej. Być może Niemcy są rzeczywiście jedynymi, którzy mogą jeszcze powstrzymać Rosję przed nową wojną na Ukrainie.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>