1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berliner Zeitung: Robert Biedroń może być polskim Macronem

27 marca 2018

"Berliner Zeitung" portretuje prezydenta Słupska Roberta Biedronia i uważa, że mógłby on powtórzyć sukces Emanuela Macrona.

https://p.dw.com/p/2v3ah
Robert Biedroń, prezydent Słupska: Czy powtórzy sukces Emmanuela Macrona
Robert Biedroń, prezydent Słupska: Czy powtórzy sukces Emmanuela MacronaZdjęcie: picture-alliance/NurPhoto/A. Widak

„W kraju, w którym narodowo-konserwatywna partia PiS po przejęciu władzy w końcu 2015 roku sparaliżowała wymiar sprawiedliwości, w którym dziennikarzom nastawionym krytycznie wobec rządu utrudnia się pracę, w którym tysiące kobiet wychodzi regularnie na ulice, by demonstrować przeciwko zaostrzaniu prawa o zakazie aborcji, i w którym homoseksualiści nie mają takich swobód jak w innych europejskich społeczeństwach – w takim kraju liberalny i otwarcie przyznający się do homoseksualizmu lokalny polityk zdołał stać się twarzą opozycji, przynajmniej tej pozaparlamentarnej” – pisze Phlipp Fritz we wtorkowym wydaniu „Berliner Zeitung”.

Przeczytaj także: „Der Spiegel“: Rewolucja na polskiej prowincji

Autor opisuje Biedronia jako polityka o „postępowym światopoglądzie i lewicowych poglądach na gospodarkę”, co – jak podkreśla – jest w Polsce rzadkością. Fritz przypomina, że w polskim parlamencie nie ma obecnie żadnej lewicowej partii.

Niemiecki dziennikarz pisze, że Słupsk, którego prezydentem jest Biedroń, skupia jak w soczewce problemy całej Polski. Wymienia na pierwszym miejscu „drenaż mózgów”, czyli wyjazd z miasta młodych wykształconych ludzi, szukających szczęścia za granicą, zjawisko, które nasiliło się po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku.

Za charakterystyczną cechę Biedronia niemiecki dziennikarz uznał jego dystans zarówno do „nacjonalistycznego szumu” robionego przez PiS, jak i do „wiary w rynek” rządów PO Donalda Tuska i Ewy Kopacz. 

Człowiek o czystych rękach

„Biedroń wykreował się w Słupsku na człowieka o czystych rękach, jako alternatywa wobec korupcji i niegospodarności” – pisze Fritz. Jak dodaje, Biedroń zrobił właściwie „na szczeblu lokalnym to, co w skali całego kraju populistycznymi metodami zrobił PiS”.

Dziennikarz „Berliner Zeitung” wylicza sukcesy odniesione przez prezydenta: likwidację deficytu w budżecie miasta, wprowadzenie równego wynagrodzenia dla kobiet i mężczyzn w ratuszu, rozwiązanie problemu braku rąk do pracy poprzez sprowadzenie pracowników z Ukrainy. Przy okazji zaznacza, że Biedroń popierał, wbrew stanowisku władz centralnych, przyjęcie przez Polskę uchodźców.

Przeczytaj także: Biedroń w FAZ: Ksenofobia to nie tylko internetowy fenomen

Prezydent Słupska Robert Biedroń w 2014 r. w Mołdawii, gdzie brał udział w marszu w obronie praw osób LGBT
Prezydent Słupska Robert Biedroń w 2014 r. w Mołdawii, gdzie brał udział w marszu wobronie praw osób LGBTZdjęcie: picture-alliance/EPA/Dumitru Doru

Cyklista

Fritz dodaje, że Biedroń jeździ do pracy na rowerze, co jest jego zdaniem polityczną demonstracją w kraju, którego ówczesny szef MSZ Witold Waszczykowski ostrzegał przed „cyklistami i wegetarianami”.

Autor artykułu w "Berliner Zeitung" zwraca uwagę, że Biedroń uważany jest za potencjalnego kandydata na prezydenta Polski w wyborach w 2020 roku. Wskazuje na wyniku sondażu, w którym gotowość do poparcia jego kandydatury wyraziło 26,5 proc. ankietowanych.

Fritz określa Biedronia mianem „światowego, proeuropejskiego i szarmanckiego”.  Wygląda tak, jakby trenował przygotowując się do urzędu prezydenta – ocenia niemiecki dziennikarz.

Czy powtórzy sukces Macrona?

Jego zdaniem  Biedroń, stając na czele partii Razem, mógłby powtórzyć manewr wykonany przez Emmanuela Macrona i „przystąpić do ataku na PiS”.

„Ci Niemcy, którzy po ponad dwóch latach rządów PiS spisali Polskę jako partnera w UE na straty, powinni pojechać na prowincję do Słupska. Miasto jest nie tylko poletkiem eksperymentalnym wielkiej polityki w skali całego kraju, lecz może stać się też szklaną kulą ewentualnego (politycznego) zwrotu” – konkluduje Fritz w „Berliner Zeitung”.

Jacek Lepiarz, Berlin