1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Chrześcijańska burmistrz Mardin: „Brakuje nam powietrza“

Julia Hahn, Christian Roman11 grudnia 2015

Dla Februniye Akyol, jedynej w Turcji chrześcijańskiej burmistrz, wojna stała się codziennością. W rozmowie z DW opowiada o cierpieniu swojego miasta Mardin - między walkami wojsk rządowych i peszmergów, i wojną w Syrii.

https://p.dw.com/p/1HLZq
Türkei Stadt Mardin - Graffiti PKK
Zdjęcie: DW/C. Roman

Deutsche Welle: W konflikcie między armią turecką a zabronioną kurdyjską PKK, niemal codziennie giną ludzie. Zwłaszcza na południu Turcji, także w pobliżu Mardinu toczyły się ostatnio ciężkie walki. Jaka sytuacja panuje obecnie w Pani mieście?

Februniye Akyol: Próbujemy przeżyć jak możemy, ale jest coraz trudniej – też dlatego, że w Mardinie żyje tyle różnych mniejszości: Kurdowie, Arabowie, Asyryjczycy, Jazydzi. Od przerwania procesu pokojowego z PKK w czerwcu ubiegłego roku, ciągle dochodzi w regionie do konfliktów. Na przykład w Nusaybinie mieszkańcy musieli przetrwać dwa tygodnie bez jedzenia, wody pitnej i prądu. Ze względu na operację przeciwko PKK rząd zarządził blokadę całego miasta i ogłosił godzinę policyjną. Zginęli niewinni ludzie. Jest to całkowicie niedopuszczalne.

Co musi się stać, żeby powstrzymać tę przemoc?

Nikt nie zostanie w tym konflikcie zwycięzcą, każdy to wie. Rząd i szef PKK Abdullah Öcalan muszą wrócić do rozmów. Turecki rząd oczekuje, że Öcalan znowu wezwie swoich sympatyków do złożenia broni. Ale tak się nie stanie i ludność kurdyjska nie akceptuje takiego warunku. Sytuacja jest ekstremalnie zawikłana. Koniec końców przegranymi będą obywatele, wszystko jedno czy są Turkami, Asyryjczykami czy Arabami.

Türkei Stadt Mardin - Februniye Akyol, Co-Bürgermeisterin
Burmistrz Mardin Februniye AkyolZdjęcie: DW/C. Roman

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze tocząca się wręcz za progiem wojna domowa w Syrii i dżihadyści „Państwa Islamskiego“. Boi się Pani, boją się mieszkańcy Mardinu?

Jesteśmy przyzwyczajeni do niebezpieczeństw. Konflikt toczący się w naszym kraju też ciągle pociąga za sobą ofiary. Nie trzeba PI, żeby siać strach i trwogę. Wielu ludzi czuje się tu terroryzowanych przez własną policję.

Podam przykład: W miastach Silvan i Cizre siły bezpieczeństwa namalowały na ścianach graffiti: „Poczujecie władzę Turków”. Dla żyjącej w tych miastach kurdyjskiej większości, to oczywiście niewiarygodna prowokacja. Policja powinna być po to, by nas chronić, ale tego nie robi. Natomiast jeżeli chodzi o PI: osobiście jestem przekonana, że rząd wspiera islamistów. W Kobane sama widziałam, jak bojownicy PI bez problemów przechodzili przez granicę z Syrii do Turcji i z powrotem.

Jest Pani jedną z 15 tys. asyryjskich chrześcijan w Turcji, państwie w przeważającej części muzułmańskim. Jak się wiedzie chrześcijanom?

Jesteśmy pod nieustanną presją. Brakuje nam powietrza, nie możemy swobodnie praktykować naszej religii. Rząd nas toleruje tylko tak długo, jak długo jesteśmy przydatni. W Mardinie na przykład nasze kościoły i klasztory uważane są za atrakcje turystyczne, nakręcamy więc gospodarkę. Ale zdarza się też, że muzułmanie, by nas sprowokować, obrzucają w nocy nasze drzwi kamieniami. Wielu Asyryjczyków już wyemigrowało. Teraz jest nas w regionie już tylko 3 tysiące. Chcę, żeby nasze miasta i gminy znowu się powiększały, bo jesteśmy przecież częścią Turcji.

Karte Türkei mit Stadt Mardin Deutsch
Mardin jeży na południowym wschodzie Turcji, tuż przy granicy z Syrią

Turecka polityka jest niezmiennie zdominowana przez mężczyzn. Jakie są Pani doświadczenia, jako młodej kobiety funkcjonującej w tym systemie?

Właściwie nie mogę narzekać. Partia, z którą czuję się związana – HDP (Ludowa Partia Demokratyczna, przyp. DW), od dawna już opowiada się za równouprawnieniem. Przed wyborami powiedziała: chcemy przedstawiciela mniejszości asyryjskiej i chcemy na człowym stanowisku kobietę. I tak zostałam burmistrzem. Pełnię tę funkcję razem z Ahmetem Türkem, który jest Kurdem. Teraz próbuję wcielić zasadę równouprawnienia we wszystkich możliwych dziedzinach. Gdybym w administracji miasta miała sto miejsc do obsadzenia, postarałabym się, żeby 50 objęli mężczyźni, 50 kobiety. Problem polega na tym, że nie mamy wystarczająco kobiet, które byłyby wykwalifikowane na te stanowiska. Dlatego świadomie inwestujemy w wykształcenie. Życzyłabym sobie na przykład w Mardinie więcej policjantek i kobiet za kierownicą autobusów.

Februniye Akyol kandydowała w wyborach komunalnych wiosną 2014 rokui z ramienia prokurdyjskiej partii HDP i od tej pory pełni funkcję burmistrza miasta Mardin na południowym wschodzie Turcji. 27-latka jest asyryjską chrześcijanką, studiowała język aramejski, język asyryjskiej mniejszości. Po aramejsku nazywa się Fabronia Benno, ale nie może nosić tego nazwiska, ponieważ prawo w Turcji wymaga, by każdy mieszkaniec tego kraju nosił tureckie nazwisko.

Rozmawiali: Julia Hahn, Christian Roman

tł. Elżbieta Stasik