1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czesi, Turów i wyrok TK na rozprawie w TSUE

9 listopada 2021

Czechy w sporze o Turów wyciągają Polsce wyrok TK uderzający w prymat prawa UE. – Pojawiły się wątpliwości, czy polski sędzia będzie wykładać przepisy w sposób prounijny – przekonywał dziś przedstawiciel Czech w TSUE.

https://p.dw.com/p/42mA3
Weltspiegel 26.05.2021 | Polen Bogatynia | Kohlebergwerk
Kopalnia Turów w BogatyniZdjęcie: Gabriel Kuchta/Getty Images

Przed 15-osobową Wielką Izbą TSUE odbyła się dziś [9.11.2021] rozprawa co do skargi Czech dotyczącej łamania unijnych przepisów przez Polskę, które – jak przekonuje Praga – doprowadziło w 2020 r. do przedłużenia koncesji dla kopalni węgla brunatnego Turów (do 2026 r.) bez zważania, jak negatywny ma wpływ na życie dziesiątków tysięcy mieszkańców regionów graniczących z Polską (głównie z powodu obniżania się wód gruntowych). Między rządami Czech i Polski trwają teraz zaawansowane rokowania w sprawie wycofania skargi z TSUE  w zamian za pakiet rekompensat finansowych wart około 50 mln euro. Jednak nadal obowiązuje – związane z rozpoznawaną dziś skargą – zabezpieczenie TSUE (środek tymczasowy) nakazujące wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów pod rygorem kary dziennej w wysokości pół miliona euro.

– Polska od czasu wniesienia naszej skargi zmieniła przepisy, ale nadal zezwolenia w sprawie Turowa przypominają proceduralną łamigłówkę. I nie dają jasności co do możliwości i sposobów odwołania – przekonywał dziś w TSUE czeski pełnomocnik Martin Smolek (wiceszef MSZ). Natomiast Damian Krawczyk, przedstawiciel Polski, m.in. argumentował, że czeska skarga stała się już bezprzedmiotowa. Polska w ostatnich miesiącach miała bowiem ponaprawiać swe przepisy środowiskowe, którym podlega zarówno decyzja o przedłużeniu koncesji dla Turowa do 2026 r., jak i nowa, tegoroczna decyzja o koncesji do 2044 r.

Polska, o czym nie dyskutowano podczas rozprawy, nie podporządkowała się dotąd środkowi tymczasowemu i kopalnia Turów nadal pracuje. Dlatego Komisja Europejska w zeszłym tygodniu wysłała Warszawie pierwsze wezwanie do zapłaty za okres od 20 września do 19 października, czyli 15 mln euro do uiszczenia w ciągu półtora miesiąca. Jeśli ta kwota nie wpłynie na czas do unijnego budżetu, Komisja będzie mogła potrącić ją – wraz z odsetkami – od funduszy unijnych dla Polski.

Wątpliwości praworządnościowe

Czeskie zarzuty  wobec Polski skupiają się m.in. wokół – przekładanych dopiero w tym roku na prawo polskie – unijnych reguł o konsultacjach społecznych co do „decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych” oraz zaskarżalności rozstrzygnięć, w tym koncesji kopalnianych do sądów administracyjnych m.in. przez organizacje pozarządowe. Sprawa dotyczy zatem wymiaru sprawiedliwości, który jest od paru lat tematem – obecnie bardzo napiętego – konfliktu o praworządność. I po ten argument sięgnął dziś w TSUE czeski pełnomocnik Smolek.

Czech przypomniał niedawne rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego uderzające w zasadę nadrzędności prawa UE. I przekonywał, że zrodziło to wątpliwości, czy polscy sędziowie będą wykładać przepisy „w sposób prounijny”. Dopytywany przez rumuńską sędzię Octavię Spineanu-Matei przekonywał, że taka prounijna wykładnia jest potrzebna nawet w dziedzinie prawa górniczego, by poprawnie egzekwować reguły UE co do ocen środowiskowych i koncesji wydobywczych. Smolek przyznał, że nie wie, w jaki sposób polskie sądy administracyjne będą reagować na decyzję TK. – Dzisiejsza sprawa nie dotyczy niezależności polskich sądów powszechnych i orzeczenia polskiego TK. Jednak Komisja Europejska rozumie i ma nadzieję, że Polska nie będzie kwestionować pierwszeństwa prawa unijnego w dzisiejszej sprawie – podkreślała Katarzyna Herrmann, pełnomocniczka Komisji.

Wyrok TSUE zapadnie – o ile Praga nie wycofa skargi – dopiero za kilka miesięcy. Polska ma nadzieję, że w takim przypadku – pomimo stwierdzenia dawnych naruszeń co przepisów środowiskowych – werdykt nie zaprzeczyłby późniejszemu usunięciu uchybień regulacyjnych przez Polskę i tym samym uchyliłby drzwi procedurom administracyjnym pozwalającym na dalsze funkcjonowanie Turowa. Z kolei dla Czech werdykt o naruszeniach byłby co najmniej kolejną ścieżką do roszczeń odszkodowawczych wobec Polaków.

Czesi zaczynali polubownie

Praga od paru lat ostro ponaglała Warszawę do poprawnego wdrażania dyrektyw dotyczących ochrony środowiska, lecz początkowo nie zamierzała składać skargi do TSUE. Jednak gdy Czechy weszły na ścieżkę prawną, Komisja Europejska w swej oficjalnej opinii publicznie potwierdziła część ich zarzutów wobec Polski. Na obniżenie poziomu wód z powodu Turowa zażalenia ślą też niemieckie gminy, ale tej sprawy na poziomie formalnym nie podjął rząd Niemiec.

Czesi byli od początku namawiani przez Komisję Europejską do polubownego rozwiązania sporu z Polakami, ale prawie nic nie potrafili wskórać w rozmowach o odszkodowaniach za skutki wydobycia w kopalni Turów. Ostatecznie rząd Czech zdecydował się w lutym 2021 r. na zaskarżenie Polski do TSUE, a potem Komisja Europejska dołączyła do tego postępowania po stronie Pragi. To w historii Unii jest dopiero dziewiątym przypadkiem sporu „państwo kontra państwo”.

W dwóch z poprzednich ośmiu spraw skargi wycofano z TSUE przed wyrokiem. Natomiast w chronologicznie ostatniej sprawie „Słowenia przeciw Chorwacji" (w uproszczeniu chodziło o spory graniczne sprzed akcesji do Unii) TSUE uznał w 2020 r., że rozstrzygnięcie nie leży w jego kompetencjach. W sprawie „Austria przeciw Niemcom" TSUE orzekł w 2019 r., że Wiedeń ma rację w sporze o niemiecki system opłat drogowych (winiet). A w wyroku z 2009 r. w sprawie „Węgry przeciw Słowacji" Trybunał postanowił, że Bratysława nie złamała prawa UE, nie wpuszczając prezydenta Węgier na Słowację (na lokalne uroczystości mniejszości węgierskiej).

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>