1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czy społeczeństwo bez nałogów i uzależnień będzie idealne?

Malgorzata Matzke4 kwietnia 2013

Prasa pozytywnie ocenia sytuację w RFN dotyczącą nałogów i uzależnień, a przedstawioną w dorocznym raporcie.

https://p.dw.com/p/189Bm
Dring © Gudellaphoto #25821019 Schnaps Glas Alkohol Symbolbild
Zdjęcie: Fotolia/Gudellaphoto

Raport ws. używek i uzależnień komentuje m.in. "Rhein-Zeitung" pisząc: "Kto ma coś zrobić ws. uzależnień? Polityka może tylko wyznaczyć właściwe albo błędne ramy. Działać musi natomiast każdy z nas sam. I należałoby coś przestawić w naszych głowach. Nie powinno się rozróżniać pomiędzy artykułami spożywczymi i używkami. Wszystko są to artykuły służące do przeżycia, wobec których trzeba stosować te same kryteria. Mogą wywoływać uzależnienia i mogą nawet prowadzić do zgonu. Dlatego przy podnoszeniu toastów wykrzyknik należałoby zastąpić znakiem zapytania: Na zdrowie?".

"Die Welt" uważa, że "Właściwie można by się trochę wyluzować i stwierdzić, że gros społeczeństwa rozsądnie obchodzi się z pokusą substancji wywołujących uzależnienia lub nałóg. Ale placówka badań nad uzależnieniami DHS nie byłaby sobą i nie zasługiwałaby na takie miano, gdyby nie wskazała na nowy obszar, na którym trzeba bić na alarm. W jej opinii Niemcy konsumują o wiele za dużo alkoholu. Idealnym człowiekiem w wyobrażeniu stróży higienicznego sposobu życia i innych cnót jest absolutny abstynent, kierujący się tylko rozsądkiem. Ale jak wielkie będzie rozczarowanie, kiedy pewnego dnia będzie już takie uwolnione od uzależnień i nałogów, idealne społeczeństwo, i ludzie stwierdzą, że pomimo tego mogą zachorować i kiedyś także będą musieli umrzeć?".

"Westdeutsche Zeitung" zaznacza, że "Sytuacja nie jest jednak zupełnie beznadziejna, co pokazują dane odnośnie masowej używki - tytoniu. Palacze mają coraz mniejszą akceptację społeczną. Nikomu już nie imponuje papieros nonszalancko zwisający w kąciku ust. To, co przed 10 laty było nie do pomyślenia, dziś jest na porządku dziennym: palenie zostało wyrugowane z wielu publicznych miejsc i z reguły znajduje to powszechny poklask. Jednocześnie wzrosła świadomość problemów. Nawet jeżeli w Niemczech nie będzie się publikować na opakowaniach papierosów szokujących i odrażających zdjęć, już sama debata w tej sprawie miała odpowiednie działanie. Może też i to doprowadziło do sytuacji, że młodzież rzadziej sięga po papierosy. To już jest pewien sukces".

"Kim Dzong Un wcale nie postradał zmysłów"

Uwaga komentatorów niemieckiej prasy skierowana jest także na Koreę Północną

"Muenchner Merkur" pisze: Kim Dzong Un swoją szansę na przeżycie dostrzega w obszarze tarć pomiędzy wielkimi mocarstwami: USA i Chinami, które obecnie walczą o prymat w regionie. Kim wychodzi z założenia, że Chiny nie zostawią Korei Płn. na pastwę losu, ponieważ służy ona im jako bufor. Oczywiście, że także Kim zdaje sobie sprawę, że Korea Płn. może przeżyć tylko z międzynarodową pomocą. Ale tę otrzyma tylko, kiedy zasłuży sobie na respekt - albo jeżeli świat będzie się go bał. Dlatego Kim stawia na nuklearne argumenty. Atomowe możliwości jego kraju są być może ograniczone, ale nie da się go już powstrzymać na drodze do atomowej potęgi".

"Landeszeitung" podkreśla, że "Wrzaskliwa, wojenna retoryka na Półwyspie Koreańskim dlatego robi na Europejczykach tak irracjonalne wrażenie, ponieważ po 70 latach pokoju w Europie żyją oni w błędnym przekonaniu, że narodowe konflikty interesów można zasadniczo wszędzie załatwić jak przy unijnym, pokerowym stole, gdzie negocjuje się kontyngenty połowów ryb. Lecz w rzeczywistości północnokoreański dyktator Kim Dzong Un wcale nie postradał zmysłów, tylko jest on ryzykanckim pokerzystą, który do końca rozgrywa złą kartę. Kim Dzon Un zdaje się planować głęboko idące reformy, które powiodą się tylko wtedy, kiedy betonowym głowom tego reżimu zaprezentuje się on jako jastrząb, a społeczeństwu jako bohater rzucający wyzwanie zachodniemu światu. Na zewnątrz natomiast taka agresywność i ostrość mają tylko podbić jackpot wsparcia ze strony Chin i Korei Południowej".

Małgorzata Matzke

red.odp.: Elżbieta Stasik