1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dach nad głową dla uchodźców. Laboratorium pomysłów

Stefan Dege / Elżbieta Stasik3 stycznia 2016

Do niemieckiego pawilonu na Międzynarodowym Biennale Architektury w Wenecji muzeum we Frankfurcie nad Menem planuje wystawę na temat „ojczyzna”. Politycy są zachwyceni.

https://p.dw.com/p/1HXEf
Oberhausen Kirche Flüchtlingsunterkunft betten
Tymczasowy dach nad głową imigranci znaleźli np. w kościele ewangelickim w OberhausenZdjęcie: Reuters/I. Fassbender

Do życia potrzebny jest dach nad głową, wszędzie. Taki dach nad głową musi być przy tym przystępny cenowo, uważa dyrektor Niemieckiego Muzeum Architektury we Frankfurcie nad Menem Peter Cachola Schmal i kuratorzy Oliver Elser i Anna Scheuermann.

W Niemczech brakuje setek tysięcy mieszkań. – Problem nie jest nowy, ale zaostrza się, bo przybywa tylu uchodźców – mówi Anna Scheuermann. Tylko w 2015 roku przyjechało do Niemiec blisko milion ludzi a będzie ich jeszcze więcej. Dla zaspokojenia zapotrzebowania, do 2020 roku musiałoby powstawać rocznie co najmniej 400 tys. nowych mieszkań, wynika z aktualnej analizy gospodarki mieszkaniowej. Buduje się znacznie mniej. W efekcie do 2018 roku bez dachu nad głową może się znaleźć pół miliona osób.

Dzielnica Frankfurtu Sachsenhausen, imponujący, ozdobiony ornamentami gmach z okresu grynderskiego (Gruenderzeit) przy Hedderichstraße. Mieszczą się tam biura architektoniczne i filia Niemieckiego Muzeum Architektury (DAM). W biurze zespołu kuratorów i dyrektora muzeum piętrzą się kartony. Regały wypełniają skoroszyty, komputery pracują na pełnych obrotach. Schmal, Elser i Scheuermann siedzą przy stole skupieni nad dokumentami, jakie nadesłali na ich prośbę architekci, miejskie administracje i inicjatywy pomocy uchodźcom. Te dokumenty to pomysły rozwiązań na temat „domy dla uchodźców i migrantów”.

Flüchtlingsunterkünfte in Berlin Schmidt-Knobelsdorf-Kaserne
Miasteczko namiotowe dla uchodźców w koszarach w BerlinieZdjęcie: picture-alliance/ZB/R. Hirschberger

Wyścig z czasem

W całych Niemczech, jak grzyby po deszczu, wyrastają lekkie hale i osiedla kontenerów, w których lokowani są imigranci. Na cele mieszkalne pospiesznie przystosowywane są stojące pusto hale fabryczne, koszary. – Chodzi dziś o szybką budowę za niewielkie pieniądze – mówi Anna Scheuermann. – Zaangażowało się w to wielu architektów. Świadomość problemu istnieje – uzupełnia Oliver Elser.

Architekturbiennale Venedig 2016 - Deutscher Pavillon
Zgrany zespół: (z l.) Peter Cachola Schmal, Anna Scheuermann i Oliver ElserZdjęcie: DW/S. Dege

Ale kuratorzy wiedzą też, że w wielu miejscach domy dla uchodźców i migrantów powstają na peryferiach miast, w strefach przemysłowych, gdzie nie ma sklepów, gdzie rzadko dojeżdżają autobusy czy tramwaje, nie mówiąc o braku ofert pracy. – Jest to wyścig z czasem – reasumuje Schmal. Rosnące zapotrzebowanie na mieszkania pociąga bowiem za sobą eksplozję kosztów budowy.

Już teraz metr kwadratowy mieszkania w nowo stawianych budynkach kosztuje 1500 euro, o niższych kosztach nie ma w ogóle mowy. Dla wielu miast i gmin to zdecydowanie za drogo. Kiedy jednak zostanie im przydzielonych tylu i tylu uchodźców, muszą im dać schronienie. W mgnieniu oka musi zostać rozpisany przetarg na budowę kwater. Takie są przepisy. Budowniczy oferują często tzw. pakiety pod klucz, gotowe kompleksy mieszkalne wynajmowane potem przez miasta i gminy. Wielu burmistrzów nie ma wyboru. Problem jest narzucony z góry, ale rozwiązywany musi być z dołu, uważa Schmal. Budowa nowych mieszkań jest zarazem miliardowym, największym po II wojnie światowej programem inwestycyjnym, zwraca uwagę Elser. Aktywne są w nim także firmy budowlane i dostawcy z krajów, które same nie przyjmują uchodźców. Na przykład firmy z Polski.

Świat patrzy na Niemcy

W biurze frankfurckiego muzeum uwijają się pracownicy, Schmal, Elser i Scheuermann konferują. – Kto ma właściwie rozeznanie przy budowach obiektów dla migrantów? – pyta Elsner. – Nikt! – odpowiada po chwili. – Cały świat patrzy na Niemcy, bo przyjmujemy najwięcej uchodźców i każdy chce wiedzieć, jak sobie radzimy – przypuszcza Schmal. Pomoc, jaką świadczy społeczeństwo uważa on za rzecz normalną, pominąwszy wyjątki na wschodzie Niemiec, gdzie przez dziesięciolecia ludność nie miała kontaktu z obcymi. – Kultury powitania nie da się narzucić odgórnie – konstatuje Schmal. Jedna z frankfurckich gazet zaznaczyła na mapie Niemiec miejsca, gdzie osiedlają się uchodźcy. Wybijają się Nadrenia Północna-Westfalia, Hesja i Badenia-Wirtembergia.

Znalezienie korzystnego finansowo mieszkania jest trudne nie tylko dla migrantów. – W wielu miejscach także rodziny z klasy średniej nie znajdują lokum możliwego do zapłacenia – stwierdza Scheuermann. Problem polega na tym, że jest dziś w Niemczech więcej mieszkań niż kiedykolwiek, ale czysto rachunkowo żyje w nich mniej ludzi niż kiedykolwiek. Statystycznie każdy mieszkaniec Niemiec ma do dyspozycji 45 metrów kwadratowych – ponad dwa razy więcej niż po II wojnie światowej. Ale wiele drogich mieszkań stoi pustych. Gdzie zatem mają się podziać uchodźcy? – Brakuje mieszkań socjalnych – bilansuje Schmal i obawia się, że walka o mieszkania, tocząca się między biedniejszą częścią społeczeństwa a nowo przybyłymi migrantami i uchodźcami obciąży wzajemne stosunki.

Nowa ojczyzna

Containerdörfer Deutscher Beitrag zur Architektur-Biennale Venedig 2016
Wioska kontenerowa w HanowerzeZdjęcie: Architekten BDA Feldschnieders + Kister/DAM

Mieszkania dla uchodźców nie muszą być perfekcyjne, ale powinny być tanie, uważa Anne Scheuermann. Ludzie zawsze osiedlali się tam, gdzie znajdują innych, będących w podobnej sytuacji, z którymi łączy ich język, religia, przyzwyczajenia. Takim przykładem jest osiedle Ernsta May'a we Frankfurcie nad Menem, gdzie w latach 1925-30 powstało 15 tys. domków pracowniczych. – Były to małe domy, ale miały ogródki, gdzie można było uprawiać warzywa – przypomina Elser. Tajemnicą sukcesu integracyjnego była możliwość samodzielności. – Kto może kształtować swój świat, w końcu poczuje się w nim jak w domu – argumentuje Scheuermann.

Architekci Schmal, Elser i Scheuermann nie chcą mówić o integracji, tylko o „ojczyźnie”. Ich wystawa „Making Heimat - Germany, Arrival Country“ tak zachwyciła minister ochrony środowiska i budownictwa Barbarę Hendricks, że zleciła kuratorom wystawy przygotowanie koncepcji niemieckiego pawilonu na Międzynarodowe Biennale Architektury w Wenecji. – Chcemy zobaczyć, czego mogą dokonać architektura i urbanistyka, by uchodźcy stali się imigrantami – mówi Oliver Elser. Konkretów zespół kuratorów nie chce jeszcze zdradzać, w lutym jednak w Internecie mają się znaleźć pierwsze efekty ich przemyśleń, jako pomoc orientacyjna dla miast i gmin, które zamierzają zabrać się za budowy. Do rozpoczęcia w maju Biennale w Wenecji jest jeszcze czas na dalsze pomysły.

Stefan Dege / Elżbieta Stasik