1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Darmowe paczki do Polski

13 grudnia 2011

Dawny minister poczty Christian Schwarz-Schilling doskonale wie, co znaczy dla ludzi w potrzebie tak wspaniały gest pomocy, jak paczka z darami. Dlatego z takich pobudek działał zwalniając od opłat paczki do Polski.

https://p.dw.com/p/13O70
Christian Schwarz-Schilling był ministrem poczty w rządzie Helmuta KohlaZdjęcie: DW/Cöllen

Christian Schwarz-Schilling to jeden z niemieckich polityków z polskimi korzeniami. W chwili napaści Hitlera na Polskę, gdy był w czwartej klasie szkoły podstawowej, zaczął być wyzywany od „Polaczków” („Polacke”). W ten sposób dowiedział się, że jego matka, utalentowana pianistka koncertowa, jest Polką. Na przełomie stuleci, w wieku lat siedemdziesięciu, odkrył, że była polską Żydówką. Jako federalny minister poczty i komunikacji (od października 1982), a później poczty i telekomunikacji Schwarz-Schilling zniósł na pewien czas opłaty za wysyłane do Polski paczki. W 1991 roku wyemitował wspólnie z Polską Pocztą pierwszy polsko-niemiecki znaczek.

Barbara Cöllen: W 1981 duża część paczek z darami do Polski przesyłana była pocztą i odprawiana przez Urząd Wymiany Poczty z Zagranicą Hanowerze. Pod koniec roku doliczono się tam w sumie ponad dwóch milionów takich paczek. 8 lutego 1982 roku weszła w życie uchwała Bundestagu o zniesieniu do końca czerwca 1982 opłat pocztowych za paczki wysyłane do Polski. Panu zawdzięczamy drugie czasowe zwolnienie paczek z opłat – z listopada 1982. Co z tych czasów sprzed 30 lat Pan pamięta?

Klaus Zumwinkel und Postminister Schwarz-Schilling
Minister poczty Schwarz-Schilling (z pr.) w 1982 roku w BonnZdjęcie: picture alliance/dpa

Christian Schwarz-Schilling: Dostałem informację, że NRD zamierza podnieść swoją część opłaty za paczki do Polski wysyłane z Niemiec Zachodnich i Berlina Zachodniego. Musiałem to natychmiast udaremnić. Rozwój sytuacji w Polsce przesądzał w mojej ocenie o losach całej Europy Wschodniej… A później, jak wiemy, również Niemiec. Dlatego oświadczyłem na posiedzeniu rządu, że musimy bezwzględnie wspierać wysyłanie pocztą paczek do Polski i natychmiast podjąć uchwałę polityczną, że powstałe z tego tytułu koszty będą pokryte ze środków rządowych. Tłumaczyłem, że będzie to nasz wkład w historyczne przyspieszenie obalenia w Europie Wschodniej komunizmu. W tej walce pierwszoplanową rolę odgrywała „Solidarność”. My, ludzie dojrzali w RFN, byliśmy z pokolenia, które po II wojnie światowej dostawało paczki z darami z Ameryki. To był wspaniały gest pomocy. Byliśmy wówczas tacy szczęśliwi. Nie tylko z powodu przysyłanej żywności. To było coś więcej. To był wtedy znak, że ci ludzie interesują się naszym losem. A to byli przecież nasi niedawni wrogowie – to Amerykanie starali się dostarczyć nam to wszystko, czego najbardziej potrzebowaliśmy. Więc my wszyscy już wtedy wiedzieliśmy, że tam, gdzie ludzie są w potrzebie ze względów politycznych – musimy działać, musimy mieć swój wkład. To było wtedy wciąż jeszcze głęboko zakorzenione w naszej świadomości i takie były pobudki naszego działania.

BC: Niemieckie gazety publikowały w latach 1981–1982 reportaże z Polski o dramatycznym braku żywności. Czytelnicy pisali i dzwonili do naszych redakcji, pytając o adresy ludzi szczególnie potrzebujących, którym można by wysłać paczkę. Wysyłano wtedy do 30 000 paczek dziennie. Najwięcej z nich adresowano do mieszkańców Mazur, Górnego Śląska i Pomorza. Jak poczta radziła sobie w tamtej sytuacji?

CSS: Mieliśmy już pewną rutynę w takim działaniu – bardzo wiele paczek wysyłali mieszkańcy RFN do NRD; to był czas, kiedy liczba tych przesyłek bardzo wzrosła. Kontakty mieszkańców Niemiec Zachodnich i zachodniego Berlina z krewnymi w NRD były bliskie – wiele rodzin wciąż było podzielonych, a potrzeba pomocy zarówno krewnym i przyjaciołom, jak i pomocy charytatywnej w NRD była w tym czasie ogromna. W tym sensie byliśmy już na podobną sytuację przygotowani. Czasami obniżaliśmy też opłaty za te paczki do NRD; były one niższe od normalnej taryfy międzynarodowej. A w tamtym czasie to, co działo się w Polsce, stało się dla nas sygnałem, że teraz należy pomagać Polakom. Komuniści na wszystkich frontach – w Polsce i w Niemczech – próbowali nie dopuścić do tego, by ta pomoc docierała do celu. Nie byli zadowoleni, że z kapitalistycznego Zachodu płynie pomoc dla krewnych, znajomych, przyjaciół i organizacji charytatywnych w państwach wschodnich. Ale Polska właśnie wtedy stała się centrum kluczowych wydarzeń. „Solidarność”podjęła walkę z komunizmem, znajdując silne oparcie w Kościele katolickim, i ta walka miała poważne widoki na zwycięstwo. Więc kiedy poczta enerdowska ogłosiła, że zamierza podnieść przysługujące jej opłaty tranzytowe, wliczane w koszty przesyłek, musieliśmy działać. Oni mieli oczywiście do tego pełne prawo – to regulowały międzynarodowe konwencje Światowego Związku Pocztowego. Ale te ówczesne podwyżki miały cel polityczny – miały zniechęcić ludzi na Zachodzie do wysyłania takich paczek. I to właśnie staraliśmy się udaremnić.

BC:W sumie wysłano nieodpłatnie z Niemiec do Polski ponad 8,6 mln paczek. Wysokość utraconych z tego tytułu opłat to w sumie 174,8 mln DM. Z tego Poczcie Polskiej należało się 76,6 mln marek, poczcie NRD – 20 mln marek opłat tranzytowych, a poczcie zachodnioniemieckiej – 77,6 mln marek. Kto za to wszystko zapłacił?

Christian Schwarz-Schilling
Christian Schwarz-Schilling w rzeczywistości i na rysunkuZdjęcie: DW/Cöllen

CSS: Zapłacił za to oczywiście zachodnioniemiecki podatnik. To były pieniądze, które my, jako rząd federalny, przeznaczyliśmy na ten cel, bo przecież poczta nie mogła samodzielnie tych kosztów udźwignąć. Zostały one pokryte ze specjalnego rządowego funduszu. Przekonywaliśmy też Pocztę Polską do zrezygnowania z przysługującego jej udziału w tych opłatach. Chcieliśmy, żeby przynajmniej Polska i RFN z nich zrezygnowały, bo było jasne, że z NRD to się nie uda. Myśleliśmy, że w końcu służy to przecież ludziom w Polsce. Ale to było absolutnie sprzeczne z wolą ówczesnego polskiego rządu. Bo oni wcale tego nie chcieli – nie chcieli, by paczki z Niemiec docierały do Polski. Więc nie tylko NRD żądało swojego udziału w opłatach za wysyłkę tych paczek w pełnej wysokości (a najlepiej jeszcze z naddatkiem) – Poczta Polska tak samo.

BC: W prasie publikowano informacje o tysiącach paczek z darami z Niemiec, które zalegały w polskich urzędach pocztowych, a przesyłanej w nich żywności groziło zepsucie. Jakie możliwości miał wtedy rząd niemiecki, by zmienić ten stan rzeczy?

CSS:Gdy otrzymywaliśmy informacje, że gdzieś tam nie są wydawane paczki z darami, że zalegają w magazynach – odbywaliśmy rozmowy na poziomie regionalnych urzędów pocztowych. Taka sytuacja była niedopuszczalna, bo sprzeczna z obowiązującymi międzynarodowymi przepisami prawa pocztowego, które zabrania umyślnego składowania paczek i lekceważenia groźby zepsucia się ich zawartości. Nie sądzę zresztą, żeby to była sprawka rządu. Mieliśmy wrażenie, że można i powinno się tę sprawę załatwić pomiędzy zarządami poczt, a nie aż na szczeblu rządów. W końcu odpowiednie poczty dostawały pieniądze za swoje usługi, a zaniedbując obowiązki związane z dostarczaniem paczek – godziły w międzynarodowe porozumienia.

BC:Z artykułów prasowych i informacji Głównej Dyrekcji Poczty w Hanowerze wynika, że po okresie czasowego zwolnienia z opłat „obrót paczkami” wysyłanymi do Polski był wciąż duży: w 1983 wysłano 2 mln paczek, a w 1984 – około 1,5 mln. Czy z tych kontaktów polskiej i niemieckiej poczty, związanych z interwencjami, narodziło się coś więcej?

CSS: Moją pierwszą podróż do Polski odbyłem w 1987 roku, drugą w 1991. Już po zniesieniu stanu wojennego, kiedy u władzy byli jeszcze komuniści, koledzy z Poczty Polskiej byli dla mnie bardzo mili. Zaprosili mnie do Polski; rozmawialiśmy o wspólnych przedsięwzięciach. Już pod koniec lat osiemdziesiątych planowaliśmy wyemitowanie pierwszego polsko-niemieckiego znaczka z tym samym motywem – znaczka okolicznościowego, z okazji 750-lecia bitwy pod Legnicą [gdzie rycerstwo europejskie wspólnie stawiło czoła atakującym Mongołom – B.C.] A późniejszy minister poczty [Jerzy Slezak – B.C.] był też pod wrażeniem pomysłu emisji wspólnego znaczka. To było już po upadku komunizmu w Polsce. Ale przygotowania do tego przedsięwzięcia rozpoczęliśmy nieco wcześnie. Przekazanie tego znaczka Poczcie Polskiej było szczególnym wydarzeniem; sprzyjał mu też klimat zmian politycznych. A dla ludzi, którzy brali w tym udział, było to wydarzenie szczególnie poruszające.


rozmawiała Barbara Cöllen

red.kor.: Agnieszka Rycicka

Tekst pochodzi z książki "Pomoc dla Polski. Zostali przemytnikami dla Polaków" wydanej przez Redakcję Polską Deutsche Welle, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w Niemczech oraz Centrum im. Willy’ego Brandta we Wrocławiu.