1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Der Spiegel" o wyborach w USA:  UE podzielona ws. Trumpa

18 października 2020

Jeżeli Donald Trump nieznacznie przegra wybory prezydenckie i nie uzna swojej porażki, w USA wybuchnie kryzys konstytucyjny. W UE może dojść do podziału, a Niemcy i Polska znajdą się w przeciwnych obozach.

https://p.dw.com/p/3k5qq
USA Townhalls Fragestunde Trump Biden
Zdjęcie: Tasos Katopodis/Getty Images

„W tych dniach po Berlinie i Brukseli krąży budząca przerażenie wizja: jeżeli wybory prezydenckie  3 listopada w USA skończą się nieznaczną przewagą jednego z kandydatów, urzędujący prezydent Donald Trump może podczas wieczoru wyborczego, nawet wtedy gdy przegra, ogłosić się przedwcześnie i nieprawnie zwycięzcą, aby podtrzymać roszczenia do Białego Domu” – piszą autorzy analizy opublikowanej w najnowszym wydaniu tygodnika „Der Spiegel”.

Jako pierwszy z gratulacjami pospieszy prezydent Brazylii Jair Bolsonaro, a w jego ślady pójdą  saudyjski następca tronu Mohamed bin Salman i północnokoreański dyktator Kim Jong Un, a także być może prezydent Rosji Władimir Putin – czytamy w „Spieglu”.

Polska i Węgry pospieszą z gratulacjami dla Trumpa?

Wkrótce potem do Białego Domu napłyną pierwsze gratulacje z Europy – z Węgier i Polski – przewidują autorzy. Jeżeli w USA dojdzie do kryzysu konstytucyjnego, Europejczycy po raz kolejny zostaną głęboko podzieleni.

Zdaniem „Spiegla” realny jest scenariusz, zgodnie z którym Trump odmówi wyprowadzenia się z Białego Domu, co może podkopać fundamenty amerykańskiej demokracji. Jak twierdzą autorzy, w poufnych rozmowach europejscy politycy uważają taki scenariusz za możliwy.

„Der Spiegel” zwraca uwagę na różnice interesów krajów UE w tej kwestii. „Większość 27 krajów Unii liczy na zwycięstwo Demokraty Joe Bidena, po którym spodziewają się powrotu do tradycyjnej polityki sojuszy i multilateralnych umów. Jednak Węgry, Polska czy Czechy preferują Trumpa” – wyjaśniają autorzy.

Podzielona Unia

Thomas Kleine-Brockhoff, wiceszef think tanku German Marshall Fonds wskazuje na istnienie w UE trzech obozów politycznych: „Francuzi stawiają na strategiczną autonomię (Europy), Wschodni Europejczycy praktykują strategiczny uścisk (z Trumpem), a Niemcy postępują zgodnie z zasadą strategicznej cierpliwości, a czasami popadają w ospałość” – tłumaczy politolog.

Francuzi uważają, że strukturalne zmiany w świecie doprowadzą – niezależnie od wyniku wyborów - do zmiany relacji między Europą a Ameryką. „Polskie kierownictwo ma nadzieję na reelekcję Trumpa, mogłoby jednak pogodzić się z wyborem Bidena, który nie kryje krytycznego stosunku do Rosji” – czytamy w „Spieglu”.

Niemcy patrzą na Amerykę

„Żaden europejski rząd nie przywiązuje do wyborów w USA takiej wagi jak Niemcy” – ocenia Kleine-Brockhoff. Jego zdaniem Niemcy uważają, że listopadowe wybory prezydenckie zadecydują o przyszłej architekturze świata.

Kilka krajów UE, w tym Niemcy, blokują obecnie wspólne projekty w rodzaju transatlantyckiego dialogu o Chinach, aby nie ułatwić Trumpowi tworzenia wrażenia, że jest cenionym na świecie zwolennikiem współpracy międzynarodowej. To samo dotyczy polityki handlowej. Światowa Organizacja Handlu (WTO) w związku z amerykańskimi subwencjami dla koncernu lotniczego Boeing, pozwoliła Unii na wprowadzenie ceł na import z USA.

Berlin powstrzymuje partnerów przed szybkim wprowadzeniem ceł karnych obawiając się, że Trump wykorzysta wojnę handlową z Europą w kampanii wyborczej.          

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>