1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Die Welt”: murarz bez szans

Elżbieta Stasik
23 października 2017

Wielu pracowników z Europy Środkowo-Wschodniej może wyżywić swoje rodziny tylko dzięki czasowej pracy za granicą. Planowane przez UE zaostrzenie zasad delegowania pracowników może ich wyprzeć z rynku – pisze „Die Welt”.

https://p.dw.com/p/2mKV7
Österreich Bauarbeiter Wand aus Ziegel Symbolbild
Zdjęcie: picture-alliance/blickwinkel/McPHOTO/BilderBox

„Kiedy Jurek K. z Polski pakuje kielnię i na zlecenie swojej polskiej firmy wznosi na paryskiej budowie mury, otrzymuje francuską płacę minimalną – około 1150 euro miesięcznie. Przeciętna płaca pracowników budowlanych we Francji jest jednak znacznie wyższa, według sieci medialnej Euractiv jest to 1800 euro” – pisze dziennik „Die Welt” w artykule „Murarz bez szans”.

Chodzi o dyrektywę o delegowaniu pracowników, która od dawna jest solą w oku Komisji Europejskiej. W poniedziałek (23.10.2017) mają się nią zająć w Luksemburgu unijni ministrowie pracy i spraw socjalnych. „Uruchomiona w 2016 r. przez Komisję Europejską reforma tej dyrektywy może doprowadzić do tego, że wschodnioeuropejscy pracownicy znacznie podrożeją” – stwierdza „Die Welt”.

Wygrana dla wszystkich

Niemiecki dziennik zauważa przy tej okazji, że mimo wszystkich różnic finansowych, zarzutów dumpingu płacowego czy nieuczciwej konkurencji, możliwość czasowego zatrudnienia pracowników delegowanych jest często wygraną dla wszystkich. „Wielu pracowników ze Środkowej i Wschodniej Europy może wyżywić swoje rodziny tylko dzięki czasowej pracy za granicą. Niskie koszty osobowe zapewniają firmom z pogranicza zlecenia za granicą, co sprzyja wzrostowi gospodarczemu. Zachodnioeuropejskie firmy z kolei zatrudniają czasowo ludzi, kiedy istnieje taka potrzeba, dzięki czemu mogą być bardziej elastyczne. Klienci zaś korzystają z niższych cen” – konkluduje „Die Welt”.

Polacy i Czesi obiektami nienawiści

Od dawna jednak mnożą się głosy krytyczne. „We Francji, która po Niemczech zatrudnia najwięcej pracowników delegowanych, polscy murarze i czescy płytkarze byli głównymi obiektami nienawiści w prezydenckiej kampanii wyborczej. Emmanuel Macron obiecał drastyczne zaostrzenie dyrektywy o pracownikach delegowanych. Teraz chce to zrealizować” – podkreśla niemiecki dziennik.

Komisarz UE ds. zatrudnienia i spraw społecznych Marianne Thyssen jest przekonana, że instytucje unijne dojdą do porozumienia i „przy dobrej woli” nowe przepisy wejdą w życie już przyszłego lata. – Pracownicy i przedsiębiorstwa oczekują, że tym razem dojdziemy do porozumienia – powiedziała „Die Welt”. – Jestem całkowicie za swobodą przepływu pracowników. Ale nie mogą panować prawa dżungli – dodała Thyssen.

Przeciwieństwo sprawiedliwości społecznej

Planowane reformy dyrektywy o pracownikach delegowanych oznaczają ogrom dodatkowej pracy, a ich skutki mogą dotknąć szczególnie kraje Europy Środkowej i Wschodniej – stwierdza „Die Welt”. – Zasada tej samej płacy za tę samą pracę wyparłaby wschodnioeuropejskie firmy z Europy Zachodniej – uważa Matthias Dauner, ekspert z Centrum Polityki Europejskiej we Freiburgu. „Z perspektywy Polski, Czech, Rumunii czy Bułgarii przy zaostrzeniu dyrektywy chodzi tylko o jedno: trzymanie niedrogich pracowników z daleka od zachodniego rynku pracy, czyli o protekcjonizm” – konstatuje „Die Welt”.

Przeciwko zaostrzeniu przepisów protestuje także niemiecka gospodarka. – Pod płaszczykiem głoszonego przez KE stworzenia większej sprawiedliwości społecznej grozi powrót do rozdrobnienia Europy i wejście na drogę protekcjonizmu – krytykuje Ingo Kramer, przewodniczący Niemieckiego Zrzeszenia Pracodawców (BDA). Kramer ostrzega przed „wysoce biurokratycznymi regulacjami, których efektem będą nowe wewnątrzeuropejskie granice i przeszkody dla rozwoju gospodarki i zatrudnienia. Jest to przeciwieństwem sprawiedliwości społecznej” – cytuje szefa BDA „Die Welt”.

Gazeta przypomina, że Niemcy, którzy w 2014 r. wysłali czasowo do pracy za granicą blisko ćwierć miliona osób, zajmują drugie miejsce po Polsce delegującej najwięcej pracowników. BDA domaga się zrezygnowania z nowelizacji unijnej dyrektywy. „Ale w Radzie UE wystarcza zwykła większość i Francja wie, że ma po swojej stronie kraje Beneluksu, Grecję, Hiszpanię i Włochy. Także rząd federalny Niemiec będzie głosował tak jak Francja, żeby zrobić przysługę Emmanuelowi Macronowi” – podsumowuje „Die Welt”.

Opr. Elżbieta Stasik