1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pominięte zbrodnie wojenne hamburskich policjantów

27 lutego 2020

W czasie wojny policjanci z Hamburga brali udział w masowych mordach na terenie Polski i froncie wschodnim – pisze w „Die Zeit” historyk i były szef policji hamburskiej Wolfgang Kopitzsch.

https://p.dw.com/p/3YVpm
Biurko z czasów nazizmu na nowej stałej wystawie „Centrala terroru” w Stadthaus w Hamburgu
Biurko z czasów nazizmu na nowej stałej wystawie „Centrala terroru” w Stadthaus w HamburguZdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Scholz

W czwartek (27.02.2020) na łamach hamburskiego dodatku tygodnika „Die Zeit” historyk i były szef policji hamburskiej Wolfgang Kopitzsch pisze o nowej stałej wystawie „Centrala terroru” w dawnej siedzibie Gestapo w tym mieście, budynku Stadthaus. Otwarta pod koniec stycznia ekspozycja od początku budzi kontrowersje. Zdaniem krytyków, do których zalicza się również Kopitzsch, zaledwie 250 metrów kwadratowych powierzchni, którą przeznaczono na wystawę, to za mało, by w całościowy sposób przedstawić nazistowską historię hamburskiej policji, jej zbrodnie i upamiętnić ich ofiary.

Na wystawie „zabrakło aspektów, których nie można pomijać” – ocenia autor. Jego zdaniem nie ukazano w sposób wyczerpujący historii masowych mordów, popełnionych w czasie wojny przez hamburskich policjantów w samym mieście, ale i innych miejscach, przede wszystkim w Polsce. 

„Spisali się w oczach nazistowskich podżegaczy”

Jak pisze, od 1937 roku tworzono nowe jednostki, które w marcu 1938 roku brały udział w Anschlussie Austrii, jesienią 1938 roku w zajęciu Kraju Sudeckiego, a wiosna 1939 roku – pozostałej części Czech. „Hamburczycy tak spisali się w oczach narodowosocjalistycznych podżegaczy, że zaraz na początku II wojny światowej zostali wysłani do Polski. Na początku 1940 roku bataliony policyjne z hanzeatyckiego miasta brały udział w zamordowaniu co najmniej 67,5 tysiąca polskich kobiet i mężczyzn. Ofiarami byli przede wszystkim lekarze, politycy, duchowni, profesorowie, posłowie, arystokracji i oficerowie. Ludzie, co do których naziści obawiali się, że mogą przewodzić ruchowi oporu. W kolejnych latach hamburscy policjanci deportowali i zamordowali w Polsce tysiące Żydów. Tworzyli i pilnowali gett, a od 1942 roku byli ważnym elementem «ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej»” – pisze Kopitzsch.

Według niego dokumenty sądu krajowego w Hamburgu z 1968 roku dobrze opisują, do jakich okropności zdolni byli członkowie policyjnych batalionów z Hamburga. Autor przytacza fragment tekstu o działaniach rezerwowego batalionu policji 101, liczącego 502 członków, który w sierpniu 1942 roku był aktywny na północy dystryktu lubelskiego Generalnego Gubernatorstwa. Przeprowadzał on likwidację getta w Łomazach. Wszystkich niedołężnych, chorych i małe dzieci zastrzelono na miejscu w getcie, pozostałych mieszkańców wypędzono do lasu, gdzie zostali zastrzeleni przez kilkudziesięciu tzw. pomocników, nazywanych też „trawnikami” od nazwy obozu, gdzie byli szkoleni. Cytowane dokumenty szczegółowo opisują akcje likwidacji getta, jak i egzekucje i sceny znęcania się dowodzących akcją oficerów SS nad ofiarami.

„Oprócz masowych mordów batalion 101 brał udział w następnych latach w wielu deportacjach do obozów zagłady w Treblice i obozu koncentracyjnego i zagłady Majdanek. Ofiarami działań tej jednostki padło od 80 tysięcy do 100 tysięcy ludzi. Tylko tej jednej jednostki. A były jeszcze inne z Hamburga, które postępowały nie mniej okrutnie” – pisze Kopitzsch.

Po wojnie wrócili do aktywnej służby w policji       

„Bataliony 102, 104 i 305 uczestniczyły od 1942 roku w walkach na froncie wschodnim, w tym w oblężeniu Leningradu. Batalion policyjny 105 z Bremy, do którego należeli także policjanci z Hamburga, również popełniał masowe mordy, podobnie jak policyjny batalion 307 z Lubeki. Jednostki te zabijały na froncie wschodnim, wywoziły i deportowały Żydów z Holandii i Węgier do Auschwitz” - dodaje. Ostatnim zadaniem policyjnych batalionów z Hamburga była obrona miasta wiosną 1945 roku.

W latach 60. ubiegłego wieku przed sądem krajowym w Hamburgu odbyły się procesy policjantów. Trzej oficerowie zostali skazani na kary ośmiu lat więzienia, potem kary złagodzono do czterech lat pozbawienia wolności. „Nikt z podlegających im policjantów nie został pociągnięty do odpowiedzialności. 677 funkcjonariuszy z jednostek, które mordowały w czasie wojny, pełniło jeszcze w tamtym czasie aktywną służbę, prawie dziesięć procent hamburskiej policji porządkowej” – pisze Kopitzsch. 

Podkreśla, że mieszkańcy Hamburga są winni ofiarom tych czynów godne i należne upamiętnienie.