1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Dogrywka szczytu G20. Postępowanie przeciwko 35 policjantom

14 lipca 2017

Pomimo wdrożonych 35 postępowań przygotowawczych przeciwko policjantom burmistrz Hamburga Olaf Scholz neguje zarzut, jakoby policja stosowała przemoc wobec demonstrantów.

https://p.dw.com/p/2gZp7
Hamburg G20 Gipfel - Proteste und Polizei
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Marks

Wydział spraw wewnętrznych Senatu Hamburga potwierdził, że wdrożono 35 postępowań przygotowawczych przeciwko policjantom w związku ze szczytem G20. W siedmiu przypadkach czynności takie podjęto z urzędu. W czterech przypadkach chodzi o zarzut naruszenia nietykalności cielesnej.

Policja robiła, co mogła

Przy okazji szczytu G20 pod koniec ubiegłego tygodnia w Hamburgu doszło do ciężkich starć policji z anarchistami, podczas których obrażenia odniosło ponad 200 policjantów i nieznana liczba demonstrantów. Policja mówiła o zupełnie nowym wymiarze przemocy. Pomimo wdrożonych postępowań przygotowawczych burmistrz Hamburga Olaf Scholz (SPD) neguje zarzuty, jakoby podczas ochrony szczytu G20 policja stosowała przemoc wobec demonstrantów.

Deutschland Regierungserklärung nach G20-Krawallen vom Hamburgs OB Olaf Scholz
Olaf Scholz: Nie było żadnej przemocy ze strony policjiZdjęcie: picture-alliance/dpa/D. Bockwoldt

– Nie było żadnej przemocy ze strony policji. Jest to pomówienie, które kategorycznie odrzucam – powiedział Scholz w piątek (14.07.2017) w wywiadzie dla rozgłośni Norddeutscher Rundfunk.

– Mówię z całym naciskiem: były to bardzo spokojne, bardzo odważne i bardzo trudne działania policji. Policja zrobiła naprawdę wszystko, co było w jej mocy - podkreślił burmistrz Hamburga.

Była to odpowiedź na doniesienia mówiące o zmasowanych akcjach policji także wobec spokojnych demonstrantów. 

Czyja wina? 

W Niemczech wciąż toczy się dyskusja polityczna na temat winy za eskalację przemocy, jaka nastąpiła przy ochronie szczytu G20. Minister ds. rodziny Katharina Barley (SPD) obarcza federalnego ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maiziere'a (CDU) współodpowiedzialnością za wybuch przemocy. Jak twierdzi socjaldemokratka, byli to „hardkorowi ekstremiści z całej Europy”. Za to, że mogli oni w ogóle przyjechać do Hamburga, ponosi odpowiedzialność minister spraw wewnętrznych – powiedziała w rozmowie z „Saarbrücker Zeitung”.

Przewodnicząca CDU Angela Merkel podkreśla, że dla przemocy nie ma żadnego usprawiedliwienia. Monopol siły leży w rękach państwa. Nikt inny nie jest uprawniony do stosowania siły – powiedziała szefowa niemieckiego rządu na wiecu swojej partii.

dpa / Małgorzata Matzke