1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Epidemia. Bruksela w trybie awaryjnym

14 marca 2020

Instytucje UE odsyłają urzędników do zdalnej pracy i odwołują sporą część obrad. Ale chcą w zaledwie dwa tygodnie zatwierdzić przepisy, które np. Polsce pomogą w przyspieszeniu inwestycji na ponad siedem miliardów euro.

https://p.dw.com/p/3ZQ3C
Brüssel PK Ursula von der Leyen
Zdjęcie: Reuters/J. Geron

Koronawirus zaczął uderzać w unijną maszynerię negocjacyjną przed ponad tygodniem, gdy w Brukseli odwołano naradę ambasadorów krajów Unii, ponieważ prowadząca ją Chorwatka (ten kraj sprawuje teraz unijną prezydencję) została objęta kwarantanną. Ale pierwszypod naciskiem epidemii na poważnie ugiął się Parlament Europejski, który najpierw zdecydował o przeniesieniu obrad ze Strasburga do Brukseli, a w ostatni wtorek [10.3.2020] skrócił sesję z czterech do półtora dnia i jednocześnie na blisko dwa tygodnie odwołał prace komisji europoselskich, by nie stać się rozsadnikiem zarazy. Tego samego dnia przewodniczący europarlamentu David Sassoli ogłosił przez internet, że zaczyna dwa tygodnie samoizolacji, bo był w rodzinnych Włoszech.

Z kolei już od najbliższego poniedziałku stanowcza większość pracowników Komisji Europejskiej, która zatrudnia około 30 tysięcy ludzi, ma pozostać w domu. – Nie będą przychodzić do pracy, ale będą zdalnie pracować – ogłosiła ich szefowa Ursula von der Leyen. Komisja Europejska odwołała spotkania, na której mieli przyjeżdżać ludzie spoza Brukseli (niektóre zostaną zastąpione telekonferencjami), a do biur od przyszłego tygodnia mają przychodzić – i to na zmiany – tylko pracownicy koniecznie potrzebni na miejscu.

Szczyt UE nadal nieodwołany

Odwoływanie spotkań grup roboczych, a nawet obrad ministrów w Brukseli wywołuje opory w Radzie UE (jej najwyższy szczebel to ministrowie krajów Unii). Niektóre kraje bowiem boją się o wizerunek instytucji UE w czasie kryzysu epidemiologicznego, gdy wiele rządów krajowych jednak pracuje pełną parą. Na razie nie odpowiedziano na propozycję dyplomacji Włoch, by wszelkie spotkania w Radzie UE zastąpić telekonferencjami, a w sekretariacie generalnym Rady UE wciąż dominuje przekonanie, że trzeba pracować na pełnych obrotach tak długo, jak się da. Szef Rady Europejskiej Charles Michel nadal planuje regularny szczyt UE w Brukseli na 26 marca.

Dopiero za kilka tygodni okaże się, czy oraz jak awaryjny tryb spowolnił zwykłe i planowe prace instytucji UE (m.in. legislacyjne), ale jednocześnie koronawirus już teraz popycha Brukselę do ekspresowych prac związanych bezpośrednio z epidemią. Von der Leyen w ostatni wtorek [10.3.2020] ogłosiła projekt „koronafunduszu” wartego 25 mld euro w 2020 r., który wczoraj [13.3.2020] nagle urósł do 37 mld euro. – To dlatego, ze tworzyliśmy go w karkołomnym tempie. Gdy policzyliśmy najbardziej aktualne dane, wyszło więcej – tłumaczył szef dyrekcji budżetowej Gert Jan Koopman. Teraz ten projekt powinien być w ciągu zaledwie dwóch tygodniu przegłosowany przez kraje członkowskie w Radzie UE oraz europosłów. A to oznacza, że Parlament Europejski około 25 marca będzie musiał na dobre wybudzić się z obecnej hibernacji na nadzwyczajną sesję głosowań pakietu związanego z epidemią.

Ekspresowy koronafundusz

„Koronafundusz” to w istocie miks zabiegów budżetowych, które pomogą państwom Unii w szybszym wydaniu należnych im pieniędzy z „kopert krajowych” w polityce spójności. W normalnych warunkach te pieniądze zostałyby wydane przez kraje UE dopiero po 2020 r. albo – zwłaszcza wskutek wstrząsu gospodarczego wywołanego epidemią – nie zostałyby wykorzystane w całości z powodu braku współfinansowanie krajowego. Polska ma najgrubszą „kopertę” w polityce spójności, więc i potencjalne wsparcie z „koronafunduszu” jest automatycznie największe. To około 1,1 mld euro szybkich pieniędzy już tej wiosny (z około 7,9 mld euro dla całej Unii), które – dzięki polskim projektom z budżetu UE  – mają pomóc w wygenerowaniu inwestycji z polityki spójności wartych w Polsce około 7,4 mld euro.

Projekt „koronafunduszu” umożliwia szybkie przesuwanie pieniędzy między konkretnymi projektami z budżetu UE, by mogły trafić na inwestycje w służbę zdrowia, a także na potrzebne z powodu kryzysu wsparcie inwestycyjne dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz dla rynku pracy. Bruksela już teraz szacuje, że wskaźniki wzrostu gospodarczego dla UE i dla euro będą „poniżej” lub „znacząco poniżej” zera w tym roku, choć w prognozach z lutego wynosiły jeszcze odpowiednio plus 1,4 proc. PKB i 1,2 proc PKB.

Komisja Europejska już zapowiedziała „maksymalną elastyczność” w sprawie dyscypliny budżetowej (to ważne m.in. dla Włoch) poprzez sięgnięcie po przewidziane dla nieprzewidzianych wstrząsów „klauzule ucieczkowe” oraz w sprawie zgód na pomoc publiczną, czyli pomoc państwa dla prywatnych firm zagrożonych wskutek kryzysu. – Mamy pierwszy przykład; w tym tygodniu tylko 24 godziny zajęło nam zatwierdzenie pomocy publicznej dla duńskiej firmy organizującej masowe imprezy, które odwołano z powodu epidemii. Będziemy teraz cały czas gotowi do tak szybkich działań – tłumaczyła w piątek Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej.

Bruksela ponadto zdążyła się już zająć ogłoszonym przez Berlin zakazem eksportu maseczek, który uznano za niewspółmierny do zagrożenia i sytuacji Niemiec. Von der Leyen mówiła w piątek [13.3.2020] o swej nadziei, że Berlin szybko zmodyfikuje zakaz, by uzgodnić go z regułami rynku UE.

Wśród nieodwołanych narad w Brukseli jest posiedzenie ministrów finansów strefy euro oraz całej UE (w najbliższy poniedziałek i wtorek), którzy mają się zająć skoordynowanymi działaniami budżetowymi krajów Unii dla łagodzenia wstrząsu gospodarczego. Niemiecki rząd już zapowiedział, że chce pomóc firmom, gwarantując kredyty na „nieograniczoną skalę”.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >>