1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Eurokomisarz: klimatyczne negocjacje są zawsze trudne

26 maja 2018

W Bonn się nie udało, więc teraz na grudniowym szczycie klimatycznym w Katowicach ciążyć będzie zadanie uzgodnienia działań na rzecz zahamowania globalnego ocieplenia. „Spróbujemy” - mówi Miguel Arias Cañete*.

https://p.dw.com/p/2yLX3
Miguel Arias Cañete. Obok Jerzy Buzek
Miguel Arias Cañete na 10. Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach (14-16.05.18). Obok Jerzy BuzekZdjęcie: DW/A. M. Pędziwol

Deutsche Welle: Jakie są Pańskie oczekiwania wobec szczytu klimatycznego COP 24 w Katowicach? Które z jego celów uważa Pan za najważniejsze?

Miguel Arias Cañete*: Najważniejszym celem jest decyzja w kwestii regulaminu paryskiego [zbioru reguł mających doprowadzić do globalnej redukcji emisji dwutlenku węgla, zadeklarowanej w Porozumieniu Paryskim** – przyp.].

Jeśli nie będziemy mieli jasnej metodologii pomiaru emisji, jeśli nie będziemy mieli ram przejrzystości [„charakteryzujących się elastycznością, uwzględniających różny potencjał Stron”, jak mówi art. 13. Porozumienia Paryskiego], niemożliwa będzie inwentaryzacja obserwacji poziomu emisji. Potrzebujemy bardzo jasnych zasad, wspólnego zestawu reguł dla wszystkich państw, elastycznych wobec krajów rozwijających się i uwzględniających wzrost potencjału krajów rozwiniętych. To ma być głównym rezultatem szczytu w Katowicach, ponieważ w przeciwnym wypadku nie będziemy zdolni do osiągnięcia celów, które ustanowiliśmy w Paryżu.

DW: Jak realistyczne jest, że to się uda?

- Cóż, zawieranie porozumień jest zawsze skomplikowane, ponieważ musimy elastycznie dostosowywać się do życzeń państw rozwijających się. Ale uważam, że zdefiniowanie wspólnego zestawu reguł leży w interesie wszystkich stron.

W Paryżu uzgodniliśmy, że w 2018 roku stworzymy kompletne ramy przejrzystości, a w 2023 roku rozpoczniemy pierwszą globalną inwentaryzację wzrostu poziomów emisji. To byłoby więc główne osiągnięcie.

Z pewnością będą też inne elementy, którymi będziemy musieli się zająć. Przede wszystkim problemy związane z finansowaniem, czyli z Zielonym Funduszem Klimatycznym***, z podjętym w Kopenhadze zobowiązaniem zasilania go kwotą stu miliardów dolarów rocznie od 2020 roku. Sądzę jednak, że zasadniczym osiągnięciem tego COP będzie uzgodnienie regulaminu egzekwowania Porozumienia Paryskiego.

DW: Co może Pan powiedzieć o polskich przygotowaniach do COP 24? Czy są wystarczająco zaawansowane?

- W tej chwili jesteśmy na poziomie technicznym. Na czele prezydencji nadal stoi Fidżi. Mieliśmy rozmowy w Bonn. Nie przyniosły wielkiego postępu. Dlatego zaplanowaliśmy dodatkowe spotkanie na wrzesień.

Polska była obecna w Bonn przez całe dwa tygodnie. Polski zespół rozpoczął pracę w Unii Europejskiej i będzie zajmować bardzo konstruktywne stanowisko. Ale to będzie bardzo skomplikowany COP. Chcemy wyjść naprzeciw interesom wielu stron. Myślę, że osobowość przewodniczącego COP 24 pana Michała Kurtyki dobrze do tego pasuje. Słucha, rozumie, o co chodzi w konkretnych sprawach, i ma bardzo konstruktywne podejście do budowania konsensusu.

DW: Polska, gospodarz szczytu, jest w tym ekologicznym kontekście kontrowersyjnym krajem. Mam na myśli politykę energetyczną i fakt, że 90 procent energii elektrycznej w Polsce jest wytwarzane z węgla. Jak by Pan skomentował tę kontrowersję?

- W Unii Europejskiej nie ma żadnej takiej kontrowersji. Artykuł 194 Traktatu mówi, że każde państwo może niezależnie decydować o swoim miksie energetycznym. Nikt nie może zmusić żadnego kraju, do jakiegoś obligatoryjnego sposobu produkcji energii. Polska czyni wielkie starania, żeby wypełnić swoje cele dotyczące odnawialnych źródeł energii, jest bardzo zaawansowana w kwestii efektywności energetycznej i zmniejszania energochłonności oraz podejmuje spore wysiłki, żeby zrealizować swoje porozumienia z Unią Europejską.

To jasne, że nie wszystkie państwa mają takie same możliwości szybkiego przejścia od paliw kopalnych na odnawialne źródła energii. Dla niektórych ten proces jest bardzo skomplikowany, dlatego Komisja Europejska wystąpiła z inicjatywami wsparcia transformacji regionów węglowych, aby ułatwić ten proces.

Ale nie powiem, że to jest kontrowersyjne. To jest spuścizna przeszłości, że nie w każdym kraju Unii Europejskiej górnictwo węgla ma takie samo znaczenie. W niektórych krajach proces adaptacji do transformacji energetycznej jest znacznie bardziej skomplikowany niż gdzie indziej. I to jest powód, dla którego szukamy rozwiązań, jak wspierać rekonwersję regionów górnictwa węgla, tak żeby mogły zdywersyfikować źródła dochodów, żeby mogły spróbować zainwestować w ważne technologie, w elektromobilność, żeby tę transformację prowadziły na różne sposoby.

Właśnie dlatego Komisja Europejska przygotowuje strategię dekarbonizacji do 2050 roku, w ramach której dokonamy całościowej analizy gospodarczych i społecznych skutków tej przemiany oraz tego, jak mamy oddziaływać na różne regiony w Europie i jakie instrumenty musimy stworzyć, żeby ułatwić tę operację.

W każdym razie nie nazwałbym żadnego z krajów kontrowersyjnym z uwagi na fakt, że produkuje energię z węgla. Polska przejdzie na odnawialne źródła energii, zwiększy efektywność energetyczną, ale to zajmie trochę czasu. Musimy stworzyć rozsądne instrumenty by ułatwić ten proces.

DW: Czy Polska jest trudnym partnerem? A może są jeszcze trudniejsze przypadki?

- Budowanie porozumienia w Unii Europejskiej jest zawsze trudne, ponieważ musimy osiągnąć porozumienie między Radą a Parlamentem.

W Radzie, w odniesieniu do różnych spraw, zawsze znajdą się trudni partnerzy. W Parlamencie Europejskim również. Nie będę wskazywał żadnego konkretnego kraju. To, czy ten czy też inny kraj jest trudnym partnerem, zależy od konkretnego tematu. Ale mogę powiedzieć, że Polska była bardzo konstruktywna w dotychczasowych debatach na takie tematy, jak czysta energia czy europejskie pakiety rozwiązań dotyczących zarządzania, wydajności, czy też odnawialnych źródeł energii.

Polacy mają z całą pewnością problemy ze strukturą rynku, z płatnościami od mocy elektrowni i z limitem 550 gramów dwutlenku węgla na wytworzoną kilowatogodzinę prądu. Nastawienie rządu jest jednak konstruktywne. Broni złych pozycji, ale nie powiedziałbym, że to bardzo problematyczny kraj. Mamy z Polską bardzo dobre relacje na dobrym poziomie alternatywnym w polityce klimatycznej.

DW: A czy Niemcy są w niektórych przypadkach trudnym krajem?

- Jeśli mówimy o Nord Stream, Niemcy są skomplikowanym przypadkiem. W świecie energii nie ma jednego skomplikowanego kraju. To zależy od tematu.

DW: USA i Chiny. Jakie są Pańskie oczekiwania wobec przyszłej polityki klimatycznej tych dwóch krajów?

- Och, to są dwie całkiem odmienne sprawy. W Stanach Zjednoczonych widzimy rząd federalny, który nie wierzy w zmiany klimatu, chce wyjść z Porozumienia Paryskiego i nie wspiera czystej energii.

Ale w tym samym czasie widzimy stany, miasta, wielkie spółki czy amerykańskie społeczeństwo wspierające technologie i spełniające wszystkie cele, do realizacji których zobowiązał się rząd federalny. Jak powiedział gubernator stanu Kalifornia Jerry Brown, jest jasne, że w sprawie klimatu rząd federalny jest na wakacjach. Ale Stany Zjednoczone to kraj aktywny w tych sprawach, ponieważ na rzecz przyjaznej polityki klimatyczne angażuje się wielu gubernatorów stanowych, burmistrzów miast oraz społeczeństwo obywatelskie.

Natomiast Chiny stworzyły rynek emisji dwutlenku węgla, rozwijają odnawialne źródła energii, działają na rzecz efektywności energetycznej i są jednym z głównych uczestników rozmów klimatycznych. Chińczycy są zaangażowani w realizację Porozumienia Paryskiego i w bardzo szybkim tempie rozwijają odnawialne źródła energii. A poza tym muszą walczyć z problemem zanieczyszczenia w miastach, a więc bardzo szybko elektryzują transport. Jest to więc zupełnie inna sytuacja.

Stany Zjednoczone i Chiny były ogromnie ważnymi uczestnikami rozmów na temat klimatu. W tej chwili Amerykanie bardzo ograniczyli swoje działania. Natomiast Chiny nadal są jednym z największych graczy w międzynarodowych negocjacjach klimatycznych.

DW: Czyli perspektywy nie są takie złe?

- Cóż, konferencje klimatyczne są zawsze trudne. Aż do ostatniej chwili nie można być pewnym, że uda się osiągnąć porozumienie. Na tym polegają emocje związane z COP i to jest powód zainteresowania, jakie budzą. W Paryżu wydawało się to niemożliwe, ale 196 państw się porozumiało. W takiej wspólnocie osiągnięcie porozumienia, konsensusu jest czymś wyjątkowym. Spróbujemy tego ponownie w Polsce.

DW: Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol

 

* Hiszpan Miguel Arias Cañete jest od 2014 roku komisarzem Unii Europejskiej ds. energii i klimatu. W latach 2011-2014 był ministrem rolnictwa, żywności i środowiska w gabinecie premiera Mariano Rajoya, a w latach 2000-2004 kierował ministerstwem rolnictwa i rybołówstwa w rządzie Joségo Maríi Aznara.

** Porozumienie Paryskie zostało przyjęte przez przedstawicieli 195 państw i Unii Europejskiej w grudniu 2015 roku na COP 21 (21. Konferencji Stron) w Paryżu.

*** Zielony Fundusz Klimatyczny został stworzony w celu finansowania zarówno projektów mających na celu obniżanie emisji, jak i dostosowywanie krajów rozwijających się do zmian klimatu tak, by nie dopuścić do powodowanych nimi szkód.