1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Europa walczy z ptasią grypą. Hodowcy bezradni

4 października 2022

Martwe ptaki na europejskich plażach, kontenery z zabitymi kurczakami – w Europie rozprzestrzenia się ptasia grypa.

https://p.dw.com/p/4HhGM
Zabite kaczki, kury, pisklęta są dla hodowców w tym roku codziennością
Zabite kaczki, kury, pisklęta są dla hodowców w tym roku niemalże codziennościąZdjęcie: Bob Edme/AP/picture alliance/dpa

Cztery zagrody są zwykle pełne kurczków. Teraz każda stoi pusta. Hodowca drobiu Alrik Visscher z Dalfsen we wschodniej Holandii stracił wszystkie 115 tysięcy kur niosek. Miejsce, gdzie do niedawna kury biegały, dziobały ziarno, znosiły jajka, jest teraz dezynfekowane i czyszczone.

Pierwsze oznaki ptasiej grypy wśród kur hodowca zauważył na początku sierpnia. Zaledwie dzień później z powodu zaraźliwego wirusa H5N1 wszystkie kury zostały wybite. – To burza emocji: z jednej strony jesteś smutny, a z drugiej wiesz, że tak musiało się stać – mówi.

Obecny sezon ptasiej grypy trwa już rok, choć wirus ten u ptaków podobnie jak u ludzi zwykle atakuje tylko od października do kwietnia lub maja. Dlatego hodowcy, obrońcy ptaków oraz Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa i Żywności (EFSA) są zgodni, że tegoroczne lato było wyjątkowe. Wirus przystosował się do ptactwa domowego i sezon ptasiej grypy trwający od października 2021 roku oznaczał śmierć setek tysięcy dzikich ptaków w samej Holandii.

Trzeba było też wybić ponad cztery miliony kurcząt, kaczek i piskląt, jak w przypadku hodowli kur Alrika Visschera. – Na początku myślisz, że nie masz emocjonalnego kontaktu z tymi ptakami, bo masz ich tak wiele, ale potem uświadamiasz sobie, że jest inaczej – mówi hodowca.

Ale sytuacja ta dotyka hodowców nie tylko emocjonalnie. Tracą także swoje źródło dochodu. Dla gospodarstwa rodziny Visscher utrata kurczaków oznacza straty finansowe rzędu prawie 115 tys. euro.

Alrik Visscher i jego rodzice żyją z produkcji jaj. Teraz rodzina czeka na nowe kurczaki
Alrik Visscher i jego rodzice żyją z produkcji jaj. Teraz rodzina czeka na nowe kurczakiZdjęcie: Alrik Visscher

Nieskuteczne środki przeciwko infekcjom

Jak wynika z najnowszego raportu EFSA, obecny sezon ptasiej grypy nie ominął prawie żadnego kraju w Europie. Dzikie ptaki – zwłaszcza w Niemczech, Holandii i Francji – zostały dotknięte ptasią grypą w okresie lęgowym. W tych krajach równie wysoka jest liczba przypadków wśród ptactwa domowego.

Jednym z czynników sprzyjających szybkiemu rozprzestrzenianiu się wirusa jest duże zagęszczenie ferm drobiu, szczególnie wysokie – w Holandii. Wirus ptasiej grypy zazwyczaj dociera do Europy w październiku z Azji za pośrednictwem ptaków wędrownych, które w Europie zimują. W Holandii zaraża się najpierw dzikie ptactwo wodne, a potem następuje reakcja łańcuchowa.

Do kurników mogą wprowadzić wirus nawet podmuchy wiatru z piórami zainfekowanych ptaków lub myszy przenoszące ptasie odchody. Kraje starają się chronić fermy drobiu za pomocą surowych przepisów. Od października ubiegłego roku do lipca kury w Holandii nie mogły opuszczać kurników, a w niektórych regionach wciąż obowiązuje trzymanie drobiu w pomieszczeniach. Natychmiast po wykryciu ogniska choroby tworzona jest strefa ochronna o szerokości trzech kilometrów, w której wszystkie gospodarstwa sprawdzane są pod kątem ptasiej grypy.

Kurniki na fermie kurzej w Holandii straszą pustkami po fali ptasiej grypy
Kurniki na fermie kurzej w Holandii straszą pustkami po fali ptasiej grypyZdjęcie: Alrik Visscher

 

W przypadku wykrycia wirusa na fermie wszystkie ptaki zostają wybite, ponieważ wirus zabija szybko, o czym Alrik Visscher przekonał się osobiście. Pierwszego dnia znalazł 10 martwych ptaków, ale już następnego dnia były ich setki.

– Z ludzkiego punktu widzenia zrobiliśmy wszystko, co było możliwe, aby utrzymać wirus z dala – mówi Bart Jan Oplaat, prezes holenderskiego Związku Hodowców Drobiu.

Bardzo podobne przepisy obowiązują we Francji, drugim co do wielkości producencie drobiu w UE. Nic nie pomogło.

Także wśród dzikiego ptactwa zasięg ptasiej grypy jest wyniszczający. Ruud van Beusekom, rzecznik organizacji Vogelbescherming Nederland, która zrzesza obrońców ptaków w Holandii, jest szczególnie zaniepokojony rybitwami czubatymi. Znalazły się bowiem na czerwonej liście zagrożonych gatunków w Holandii jeszcze przed epidemiami ptasiej grypy. Populacja dopiero zaczynała się odradzać. Tymczasem tylko w tym roku ofiarą wirusa padło 25 tys. ptaków.

Ptasia grypa zagroziła poważnie populacji rybitw czubatych
Ptasia grypa zagroziła poważnie populacji rybitw czubatych Zdjęcie: blickwinkel/M. Woike/picture alliance

Hodowcy drobiu w izolacji

Jak dotąd nie ma widoków na rozwiązanie tego problemu. Chociaż środki takie, jak obowiązkowe stacjonowanie i wczesny ubój wszystkich zwierząt w gospodarstwie, w którym doszło do zakażenia, mogą zmniejszyć ryzyko rozprzestrzeniania się choroby, nie mogą jej całkowicie zapobiec. Również u Visscherów ptaki musiały być trzymane w zamknięciu po tym, gdy wykryto wirus w pobliskiej fermie kaczek. Nawet przed epidemią przebywały zawsze w pomieszczeniach.

Według Jana Oplaata, prezesa holenderskiego Związku Hodowców Drobiu niektórzy hodowcy, żeby zapobiec dostaniu się wirusa do kurników  sami wprowadzają obostrzenia jak podczas pandemii koronawirusa. Rezygnują z wizyt na innych fermach, kontaktują się głównie przez internet, a jeśli dzieci były w miejscu, gdzie hoduje się drób, zaraz po powrocie do domu muszą brać szybki prysznic i dokładnie wyczyścić buty.

Szczepionka dopiero w następnych latach

Holenderscy drobiarze wpadli na pomysł, by zastosować siatki o ścisłych oczkach, które zatrzymywałyby pióra i cząstki, które przenoszą wirus do kurników. Ale, jak poinformował Jan Oplaat, dwóch hodowców postawiło takie siatki, a mimo to w kurnikach pojawiła się ptasia grypa.

Przez najbliższe trzy lata nie będzie także szczepień. Aktualnie trwają testy szczepionek we Francji i Holandii, a EFSA wkrótce zacznie zbierać dane potrzebne do odpowiedniej strategii. Ale to potrwa co najmniej do lipca przyszłego roku. Zanim na rynku pojawi się odpowiednia szczepionka, upłynie jeszcze sporo czasu. Ale wirusa ptasiej grypy nie udałoby się szybko wyeliminować nawet przy użyciu szczepień.

Puste kurniki po fali ptasiej grypy
Puste kurniki po fali ptasiej grypy, na którą wciąż nie ma szczepionkiZdjęcie: Alrik Visscher

 

Nie da się zaszczepić dzikiego ptactwa, a wirus wciąż mutuje, dlatego został w tym roku na dłużej. Przystosował się do rodzimych ptaków. W rzadkich przypadkach został także znaleziony u innych ssaków. Jak zapewnia EFSA ryzyko zarażenia ludzi jest obecnie bardzo niskie. Niepokoi jednak fakt, że gatunki ptaków, które wcześniej rzadko chorowały na ptasią grypę, są teraz poważnie dotknięte chorobą. Jedyną nadzieją wśród obrońców ptaków i hodowców jest obecnie osiągnięcie u ptactwa odpowiedniego poziomu odporności.

Hodowca drobiu Alrik Visscher stara się znowu patrzeć w przyszłość. Do końca października wszystkie kurniki zostaną dokładnie wysprzątane i ewentualnie podjęte dalsze działania higieniczne, choć rodzina podjęła już właściwe środki. Następnie krok po kroku od listopada wrócą kury do kurników. Holender ma nadzieję, że podobnie jak w przypadku koronawirusa prawie wszystkie ptaki zarażą się, a dzikie ptactwo się uodporni i kolejny wirus ptasiej grypy stanie się zdecydowanie mniej groźny.

Może być jednak tak, że w październiku ptaki wędrowne, które wrócą z Syberii, przyniosą kolejny nowy wariant ptasiej grypy.

Autorka: Christina Strunck

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>