1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Francja. Fast fashion będzie musiała przyhamować

9 kwietnia 2024

We Francji trwają prace nad ustawą, która ma ograniczyć rozwój tak zwanej fast fashion, szybkiej mody. Eksperci i działacze na rzecz ochrony środowiska są zadowoleni, choć niektórzy woleliby to zrobić jeszcze inaczej.

https://p.dw.com/p/4ea4l
Tanie ubrania w sklepie sieci Primark
Tanie ubrania w sklepie sieci PrimarkZdjęcie: Frank Hoermann/SVEN SIMON/picture alliance

Pełna zgoda we francuskim Zgromadzeniu Narodowym co do jakiejś konkretnej kwestii należy do rzadkości. Rząd nie ma w parlamencie większości absolutnej i często spotyka się ze zdecydowanym oporem ze strony opozycji. Jednak „ustawę ograniczającą wpływ przemysłu tekstylnego na środowisko” poparły wszystkie frakcje.

Minister środowiska Christophe Béchu mówił o „ważnym kroku naprzód”, który z Francji czyni „pierwszy kraj na świecie ustawowo ograniczający ekscesy fast fashion”. (Fast fashion, czyli szybka moda, to model biznesowy w branży odzieżowej, który pojawił się około 30 lat temu, dotyczy produkcji i sprzedaży tanich, ale modnych ubrań, a polega na szybkiej wymianie kolekcji, zgodnie ze zmieniającymi się trendami mody – przyp.) Ostateczna wersja ustawy nie została jeszcze uzgodniona. Senat będzie ją omawiał od połowy kwietnia.

Nowe zasady mogłyby wejść w życie w ciągu najbliższych kilku miesięcy. Jednak zarówno eksperci od mody, jak i działacze na rzecz ochrony środowiska już się cieszą na myśl o tej ustawie, nawet jeśli nie każdego z nich zadowalają zaplanowane w niej sposoby postępowania.

Nowe zasady mają dotyczyć tych producentów, którzy codziennie wprowadzają na rynek więcej produktów niż ustalony próg. Jego wartość zostanie określona później w drodze rozporządzenia. Ustawa dotknie przede wszystkim gigantów fast fashion, takich jak założona w 2008 roku w Kantonie w Chinach spółka Shein, która kilka lat temu przeniosła się do Singapuru, czy istniejąca od dwóch lat internetowa platforma handlowa Temu z USA, która należy do chińskiej spółki PDD Holdings z siedzibą w Szanghaju.

W przyszłości takie firmy będą musiały umieszczać na swoich stronach internetowych dobrze widoczne informacje o wpływie mody na środowisko i zachęcać do recyklingu. W przeciwnym razie będą grozić im grzywny w wysokości do 15 tysięcy euro.

Aplikacja Shein na telefonie komórkowym
Specjalizujący się w fast fashion (szybkiej modzie) i artykułach sportowych, międzynarodowy sklep internetowy Shein z Singapuru jest największym sprzedawcą ubrań na świecieZdjęcie: Jakub Porzycki/NurPhoto/picture alliance

Dzięki nowemu systemowi ekopunktów źle oceniane firmy będą płacić ekstra daninę, na początek w wysokości do pięciu euro od sprzedawanego artykułu, a od 2030 roku do dziesięciu euro. Od 2025 roku zakazana będzie również reklama przedsiębiorstw fast fashion lub ich produktów. W przeciwnym razie będą im grozić kary w wysokości do stu tysięcy euro.

„Wygraliśmy kulturową batalię”

Dla Julii Faure projekt ustawy to „wspaniała wiadomość”. Jest projektantką mody i współprzewodniczącą ruchu En Mode Climat, który zrzesza około 600 firm produkujących modę zrównoważoną. – Wygraliśmy kulturową batalię – mówi DW. – Fast fashion to katastrofa ekologiczna, społeczna i ekonomiczna, która niczym walec parowy spłaszcza wszystko z wyjątkiem sektora luksusu.

Jest to wyraźny sygnał, że ubrania z wełny produkowane lokalnie otrzymują dobrą ocenę ekologiczną, a z tkanin syntetycznych pochodzące gdzieś z daleka niską. – Niemniej jednak musimy uważać, aby rząd nie ustalił zbyt wysokiej wartości progowej, według której będą definiowane firmy fast fashion – ostrzega.

Filia hiszpańskiej sieci modowej Zara w Warszawie
Filia hiszpańskiej sieci modowej Zara w WarszawieZdjęcie: Beata Zawrzel/NurPhoto/picture alliance

Philippe Moati, profesor ekonomii na Uniwersytecie Paris Cité i założyciel paryskiego instytutu badań rynku ObSoCo, obawia się, że próg ten może być zbyt niski, a tym samym wpłynąć również na francuskie firmy. Ekspert jest również dość sceptycznie nastawiony do ustawy pod innymi względami.

– W ten sposób stygmatyzuje ona nabywców tej mody, którzy według badań, które obecnie prowadzimy, pochodzą z klasy robotniczej i mają stosunkowo niskie dochody – tłumaczy w rozmowie z DW. – Stać ich na coś, co sprawia, że czują się częścią społeczeństwa – dodaje. Moati szacuje, że ultra-fast fashion (moda ultraszybka), jak ją nazywa, stanowi około trzech procent rynku mody we Francji. Dokładnych danych brak.

– To kulminacjatrendu fast fashion, który marki takie jak Zara i H&M wprowadziły w latach 90-tych. Zamiast dwa razy w roku, teraz oferują nowe kolekcje co tydzień, co przyjęło wiele innych firm – wyjaśnia. – Natomiast firma Shein produkująca i sprzedająca ultra-fast fashion, każdego dnia wprowadza na rynek około 7200 produktów.

Logo marki H&M
Logo marki H&MZdjęcie: Ints Kalnins/REUTERS

Ekspert uważa, że rząd musi to ograniczyć, ale poprzez egzekwowanie istniejących przepisów. Obejmują one ustawową dwuletnią gwarancję na odzież, zakaz sprzedaży poniżej kosztów i obowiązek ustalenia realistycznej ceny referencyjnej dla rabatów. – Ponadto nie powinniśmy już nakładać ceł importowych od wartości 150 euro, jak do tej pory, ale na cały import odzieży – mówi ekonomista, dodając, że ultra-fast fashion ma również dobre strony. – Firmy te produkują bardzo małe serie i dlatego nie mają prawie żadnych niesprzedanych zapasów – twierdzi profesor Moati.

Ani Shein, ani Temu, ani Zara, ani H&M nie odpowiedziały na skierowane do nich pytania DW.

Francja europejskim pionierem?

Gildas Minvielle, dyrektor „ekonomicznego punktu obserwacyjnego” w paryskiej szkole mody Institut Français de la Mode, uważa, że dopiero okaże się, czy metoda rządu jest właściwa. – Z prawnego punktu widzenia jest to obszar nieznany. Trzeba obserwować, co będzie funkcjonować – mówi DW. – W każdym razie konsumenci powinni być świadomi niszczycielskiego wpływu fast fashion na środowisko – podkreśla.

Dlatego też znamienne jest to, że prawie wszyscy parlamentarzyści stoją za tym tekstem. – Nowe przepisy są reakcją na głęboki kryzys, w jakim znajduje się od 2022 roku odzieżowy sektor prêt-à-porter („gotowej do noszenia”, będący przeciwieństwem sektora haute couture, „wysokiego krawiectwa”, tworzącego na miarę zamawiającego klienta, którego przedstawicielami są na przykład Dior, Yves Saint Laurent czy Jean-Paul Gaultier – przyp.). Wiele marek ogłosiło upadłość. – Fast fashion zaostrzyła kryzys i jeszcze bardziej zintensyfikowała konkurencję – mówi Minvielle. – Francja, kraj mody, wprowadziła pionierskie prawo. Nowe przepisy powinny jednak zostać rozszerzone na całą Europę, w końcu mamy również jeden europejski rynek – twierdzi.

Fabryka ubrań w Bangladeszu
Fabryka ubrań w Bangladeszu Zdjęcie: Joy Saha/ZUMA Press Wire/picture alliance

Jednym z nielicznych odmiennych głosów w parlamencie jest Antoine Vermorel-Marques, deputowany z departamentu Loary w środkowej Francji z ramienia konserwatywnych Republikanów. – W moim rodzinnym okręgu firmy tekstylne zatrudniały w latach 80. około 10 tysięcy osób. Następnie wiele firm przeniosło swoją produkcję do Azji, tak że obecnie w sektorze pracują tylko dwa tysiące – mówi DW.

– Firmy te właśnie zaczęły ponownie zatrudniać ludzi, ponieważ istnieje trend w kierunku towarów produkowanych lokalnie. Potem pojawiła się fast fashion i ponownie wywarła presję na branżę. I temu musimy przeciwdziałać – tłumaczy. Zakaz reklamy nie jest jednak jego zdaniem właściwym podejściem. – Utrudnia funkcjonowanie rynku zamiast go regulować. Powinniśmy ograniczyć się do systemu ekopunktów, który pozwala na uwzględnienie w cenie negatywnych efektów zewnętrznych, takich jak zanieczyszczenie środowiska wywołane przez produkty – mówi Vermorel-Marques.

Konieczne działania

Z kolei dla Pierre’a Condamine’a, rzecznika stowarzyszenia Stop Fash Fashion, które obejmuje kilka organizacji pozarządowych prowadzących kampanie na rzecz ochrony środowiska, przepisy nie idą wystarczająco daleko. – Próg dla fast fashion powinien zostać zdefiniowany w prawie tak, żeby obejmował również francuskie marki, takie jak sklep sportowy Decathlon – mówi w rozmowie z DW.

– W wypadku negatywnej oceny ekologicznej firmy powinny płacić minimalną opłatę za produkt, co do tej pory nie miało miejsca. Ponadto firmy z branży fast fashion powinny być zobowiązane do publikowania danych dotyczących sprzedaży we Francji, żebyśmy wreszcie wiedzieli, z czym mamy do czynienia. Pomoże nam to również w przestrzeganiu paryskiego porozumienia klimatycznego. Tak żeby każdy obywatel kupował pięć sztuk odzieży rocznie, a nie 50, jak ma to miejsce dzisiaj – twierdzi Condamine.

Niemcy. Polska projektantka mody z recyklingu