1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Grecja: Gra na zwłokę

Andrzej Paprzyca22 lutego 2012

Jest wiele wątpliwości, czy pomoc dla Grecji będzie skuteczna - uważa komentator DW Henrik Böhme.

https://p.dw.com/p/147bp
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Rytuał wszyscy znamy. Był termin (20 marca) i towarzyszące mu znane zdanie: jeśli nie popłyną miliardy na pomoc, to Grecja tego dnia zbankrutuje. Potem męczące dni i tygodnie rokowań, a w końcu sesja kryzysowa. Kończy się ona, jak i tym razem, rankiem i słowami: Ateny mogą odetchnąć z ulgą, bowiem w ostatniej minucie udało się udaremnić bankructwo państwa. Po 100 mld euro w roku 2010 drugi program pomocowy wyniesie zgoła 130 mld, w połączeniu z rezygnacją z roszczeń ze strony prywatnych wierzycieli.

Ale nie będzie to ostatni program pomocy dla Grecji. Jasne: tym razem rząd w Atenach musi pójść na bolesne ustępstwa. Kredyt obsługiwać będzie powiernictwo. Można to ocenić jako utratę suwerenności państwowej. Ale w zamian przynajmniej stanowi to gwarancję faktycznej spłaty kredytów przez Grecję. Pieniędzy tych nie wyda się na coś innego. 

Należy w tym miejscu wskazać na dwie sprawy. Po pierwsze, akcja ratunkowa nie dotyczy wyłącznie Grecji. Przyniesie ona ratunek także branży finansowej, nawet jeśli będzie ona musiała zrezygnować z części roszczeń. Grecja najwięcej jest winna bankom prywatnym, inwestorom i ubezpieczeniom. I tak jedna czwarta środków nie popłynie wcale do Grecji, lecz osłodzi straty wierzycielom z tytułu rezygnacji z roszczeń. Lobby bankowe wykonało kawał dobrej roboty malując diabła na ścianie w postaci nie dającej się okiełznać reakcji łańcuchowej, ubezpieczeń na wypadek niespłacalności kredytu, ba, zawału systemu. I to z powodu gospodarczo tak nieistotnego państwa, jak Grecja!

Bowiem – a to po drugie: faktycznie Grecja już zbankrutowała. Nieoficjalnie, rzecz jasna. 160 procent zadłużenia w porównaniu z PKB? I co z tego! Ma się je zredukować do 120 procent. I co to ma zmienić na lepsze? Prawda jest prosta: mamy do czynienia z państwem zacofanym. Fundusze inwestycyjne dawno już dały mu ranking państwa wchodzącego na drogę przemysłu. Banki prześwietliły Grecję z każdej strony, odtwarzając scenariusze powrotu drachmy. To państwo z wielką, ale nie działającą administracją. Dlaczego aktualny raport trio z UE, EBC i MFW trzymany jest pod kluczem? Bo zawiera taki przekaz. I utrzymuje, że nie wystarczy 130 mld dla powstrzymania gospodarczego upadku.

Stąd rozwiązanie musi być bardziej radykalne. Nie można zmusić Grecji do opuszczenia eurostrefy. A zatem trzeba powiedzieć Europejczykom: to będzie długo nas drogo kosztować. Należy skończyć ze złą polityką św. Mikołaja. I to natychmiast. I zabrać się do pomocy dla Grecji, by odnalazła się na nowo. Ze wszystkim, co niezbędne. Bodźce inwestycyjne. Docelowe wspieranie finansowe. I przede wszystkim należy postawić na to, co w żargonie pomocy rozwojowej określa się jako state building  - zbudowanie funkcjonalnego państwa. Prawdopodobnie pomóc może w tym tylko jedno: bankructwo państwa greckiego. Może do tego dojść jesienią, kiedy inne europejskie dzieci specjalnej troski, jak Hiszpania i Włochy, ustabilizują się finansowo. Fundusze hedżingowe już się zakładają.

Henrik Böhme / Andrzej Paprzyca

red. odp.:Małgorzata Matzke