1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Grecja i jej sąsiedzi [KOMENTARZ]

Aleksander Andrejew
21 lipca 2015

Grecja winna „okazać przyzwoitość i przeprosić za zniewagi“, powiedział premier Bojko Borissow w bułgarskim parlamencie. O co chodzi? To wyjaśnia Alexander Andrejew. - Dobrzy sąsiedzi są Grecji potrzebni - mówi.

https://p.dw.com/p/1G1o6
Bildergalerie Griechenland Demo
Zdjęcie: Milos Bicanski/Getty Images

Sąsiedzi Grecji? Kogo właściwie mieliby interesować? Jednak powinni. A to dlatego, że są ważni w tym samym stopniu, co Grecja – a przyszłość Grecji zależy nie tylko od miliardowych pożyczek, lecz także od intensywnej wymiany handlowej z sąsiadami i dobrej współpracy transregionalnej. Ostatecznie także od nastrojów w regionach, gdzie klimat współżycia społeczeństw tworzą ciągnące się przez stulecia spory między sąsiadami, podejrzliwość i zmieniające się układy władzy. Wystarczy przypomnieć tylko wojny na Bałkanach, wymianę ludności, podział Cypru – czy chociażby grecko-macedoński konflikt o nazwę „Macedonia”.

Arogancja czy ignorancja?

W ostatnich tygodniach zestresowani politycy SYRIZA wielokrotnie pozwolili sobie na politycznie niepoprawne wypowiedzi nt. sąsiadów Grecji.

Raz ostrzegano przed „bułgaryzacją Grecji“, innym razem nie dawano wiary w to, że Rumunia i Bułgaria pozostaną w UE a Grecja ewentualnie wyjdzie z Unii, a potem podawano poziom emerytur na Bałkanach jako postrach dla Grecji. Także w czasie nocnego maratonu negocjacyjnego w Brukseli podobno padały takie uwagi. Lecz sąsiedzi niechętnie reagują na podobne porównania.

Andreev Alexander Kommentarbild App

Są one przez nich odbierane jako niebezpieczna mieszanka ignorancji i arogancji. Tylko, że przeciążeni obecnie politycy z SYRIZA być może nie mieli takiej intencji, z drugiej strony artykuują przecież tylko to, co myśli zwykły Grek. To jest: że biedni sąsiedzi na Bałkanach z tego czy innego powodu zasługują na mniej szacunku, uwagi czy dobrobytu niż Grecja. Ale to, że akurat lewicowy rząd w Atenach, który – może nawet nieświadomie – utrwala takie uprzedzenia, jest skandalem samym w sobie.

Solidarni sąsiedzi

Jasne, że wielu Greków i członków SYRIZA nie podziela tych uprzedzeń. Tak samo nie wszyscy mieszkańcy krajów sąsiadujących z Grecją są z tego powodu obrażeni i źli na Greków. Wręcz przeciwnie. Większość solidaryzuje się z sąsiadami, chociaż solidarność znów nabrała nieprzyjemnego antyeuropejskiego posmaku. Wskazują na to szczególnie komentarze na platformach internetowych, w których winę za wszystko przypisuje się unijnym biurokratom i bankom, a o samych Grekach mówi, że są Bogu ducha winni i że zawsze najbardziej cierpią maluczcy.

Region ten zbyt często padał ofiarą walk „wielkich” o polityczne wpływy a pamięć historyczna automatycznie przekłada doświadczenia doznanych cierpień na dzień dzisiejszy. To jest niebezpieczne i może niestety negatywnie wpłynąć, akurat w tych krajach, na wizerunek UE, który jest ważny dla utrzymania stabilności na Bałkanach.

Trochę radości z cudzego nieszczęścia

Nie mniej niebezpieczna jest jeszcze inna postawa wobec Grecji, bardzo rozpowszechniona w tym regionie. Jest to mieszanka oburzenia i radości z cudzego nieszczęścia. Oburzenia, ponieważ bułgarscy czy rumuńscy emeryci zupełnie nie rozumieją, dlaczego emeryci w Grecji traktują swoje o wiele wyższe emerytury jako coś nie do ruszenia i to przy tym samym poziomie cen w każdym z krajów. I ponieważ przez wiele lat musieli znosić o wiele większy reżim oszczędnościowy niż ten, który kredytodawcy przewidzieli dla Grecji, a do tego dzisiaj Sofia i Bukareszt muszą wręcz ręczyć za unijne pożyczki pomostowe dla Aten.

Radość z cudzego nieszczęścia rodzi się właśnie z traktowania odbieranego jako nierówne, ale też z doświadczeń historycznych. To mianowicie Bizantyjczycy zawsze należeli do grona tych, którzy podobno sprytem i przebiegłością potrafili oszukać swoich sąsiadów.

Dobrzy sąsiedzi są zawsze potrzebni. Szczególnie w kryzysie

Do publicznych debat w krajach sąsiedzkich nt. greckiego kryzysu nie można przyłożyć jednej miary. Jest jednak wiele debat nacechowanych pragmatyzmem od Turcji po Chorwację czy Rumunię, gdzie do głosu dochodzi troska o relacje handlowe, wspólne projekty energetyczne czy transgraniczne relacje w dziedzinie bankowości, w których greckie banki odgrywają ważną rolę. Dyskutuje się o oddziaływaniu kryzysu na branżę turystyczną, na możliwości podejmowania prac sezonowych w Grecji. To podejście zasługuje na uwagę. Gdyż to jest słuszny sposób na przełamywanie stereotypów i historycznych uprzedzeń. A Grecja potrzebuje obecnie przychylnych jej i pomocnych sąsiadów bardziej niż kiedykolwiek. O tym politycy w Atenach i zwykli Grecy powinni pamiętać.

Alexander Andrejew / Barbara Cöllen