Gwiazdy, które odeszły w 2016. Pamięć o nich przetrwa
Andrzej Wajda, Leonard Cohen, Prince, George Michael... Zmarli w 2016 roku, zostawiając po sobie wybitne dzieła w dziedzinie kinematografii, muzyki, literatury.
George Michael († 25 grudnia, wiek: 53)
Krótko przed końcem roku umarł niespodziewanie George Michael. Zasłynął w latach 80. swoim duetem "Wham!". Od 1987 występował solo. W jego dorobku znalazło się prawie 40 lat na scenie i blisko 100 mln sprzedanych albumów.
David Bowie († 10 stycznia, wiek: 69)
Wraz z nim świat stracił jednego z największych bohaterów muzyki pop. Bowie zerwał z rockiem i przyswoił sobie połysk muzyki disco. Stworzył swoje własne uniwersum, swoje własne brzmienie. Polaryzował grą tożsamości ("Ziggy Stardust", "Thin White Duke"). Należy do muzyków, którzy odnieśli największy sukces. Na jego koncie jest 140 mln sprzedanych płyt.
Alan Rickman († 14 stycznia, wiek: 69)
Brytyjski aktor znany przede wszystkim z roli profesora Sewerusa Snape'a w "Harrym Potterze". Grał tę postać tak, jakby była dla niego stworzona. Rickman zasłynął już w 1988 rolą w "Szklanej pułapce". Wystąpił też w "Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street", "To właśnie miłość" czy "Pachnidło". Otrzymał liczne nagrody, w tym Emmy i Złoty Glob.
Umberto Eco († 19 lutego, wiek: 84)
To dzięki powieści "Imię róży" włoski pisarz znalazł się w 1980 roku na światowych listach bestsellerów. Międzynarodowy sukces przyniosły mu także: "Wahadło Foucaula (1988), "Wyspa dnia poprzedniego" (1994) i "Baudolino" (2000). Jego powieści zostały przetłumaczone na 60 języków. Eco był nie tylko pisarzem, ale i profesorem semiotyki.
Harper Lee († 19 lutego, wiek: 89)
Zasłynęła uhonorowaną Nagrodą Pulitzera powieścią "Zabić drozda" (1960), w której tematyzuje segregację rasową w południowych stanach USA w latach 30. XX wieku. Książka została przetłumaczona na 40 języków i sprzedała się w nakładzie 40 mln egzemplarzy. Potem Harper Lee zajęła się publicystyką, ale już nigdy nie napisała powieści.
George Martin († 8 marca, wiek: 90)
Zespół The Beatles nie mylił się podpisując z nim kontrakt. To dzięki współpracy z Martinem udało im się wypłynąć na szerokie wody. Martin zadbał o typowie dla zespołu brzmienie, produkując m.in. "I Want to Hold Your Hand" czy "Yesterday". Nierzadko nazywano go "piątym Beatlesem".
Prince († 21 kwietnia, wiek: 57)
Jego śmierć była wielkim zaskoczeniem. Podobnie jak David Bowie należał go grona tych muzyków, którzy charakteryzowali brzmienie XX wieku. Powodem śmierci miało być przedawkowanie środków przeciwbólowych. Na zawsze pozostaną żywe przeboje typu "Purple Rain" czy "Kiss", nowy styl i wspomnienie niezwykłych koncertów.
Bud Spencer († 27 czerwca, wiek: 86)
W filmie potrafił kultowo policzkować i bić się. W historii kina zapisały się westerny z jego udziałem przy boku Terence'a Hilla. Naprawdę nazywał się Carlo Pedersoli, pisał także scenariusze i był pływakiem, ale nic nie zapisało się w pamięci widzów tak bardzo jak jego role dobrodusznego zawadiaki.
Elie Wiesel († 2 lipca, wiek: 87)
Jego największym priorytetem przez całe życie była działalność przeciwko uciskowi i dyskryminacji. W Auschwitz stracił swoich rodziców i siostry. Bolesne doświadczenia opisał w 1962 w "Nocy". Wiesel należał do grona najważniejszych autorów podejmujących temat Holokaustu.
Andrzej Wajda († 9 października, wiek: 90)
Nazywał siebie "Matejką polskiego kina" i dodawał: "Z tym, że Matejko malował zwycięstwa, a ja musiałem klęski”. Jego tematem była historia Polski i kwestie polskie. Kino Wajdy to panorama dziejów Polski od Legionów Dąbrowskiego po „Solidarność”. Za najważniejszy dla siebie film uznawał "Popiół i diament". W 2000 roku Wajda otrzymał Oscara za całokształt twórczości.
Oleg Popow († 2 listopada, wiek: 86)
Jest prawdziwą legendą cyrku. Jako "Iwanuszka" potrafił rozśmieszyć pokolenia. Jego skecze miały zawsze głębsze znaczenie i przesłanie. Zmarł nagle, w czasie tournee w Rostowie nad Donem.
Leonard Cohen († 7 listopada, wiek: 82)
Większość zapamięta Cohena jako piosenkarza o niskim, ochrypłym głosie. Jego muzyce towarzyszyła aura melancholii. Dla wielu był - obok Boba Dylana - jednym z najważniejszych poetów muzyki pop. Pisał o miłości, smutku i ludzkiej egzystencji. Wydał 14 albumów studyjnych, ostatni - tuż przed swoją śmiercią. Był to rodzaj testamentu ciężko chorego muzyka.
Zsa Zsa Gabor († 18 grudnia, wiek: 99)
Nie jest pewne, czy naprawdę w chwili śmierci miała 99 lat, bo gwiazda kina utrzymywała swój wiek w tajemnicy. Tajemnicą nie było jednak jej osiem małżeństw, w większości ze znanymi osobistościami, i afera z Frankiem Sinatrą. Węgierka Zsa Zsa Gabor grała przeważnie role drugoplanowe. Za najlepszą rolę uchodzi Jane Avril w "Moulin Rouge".